Wody odeszły mi w domu rodziców podczas kolacji. Krzyczałam, żeby ktoś natychmiast zawiózł mnie do szpitala.
Moja mama powiedziała: „Najpierw skończ zmywać. Poród i tak zajmuje godziny”.
Tata dodał: „Przestań tak dramatyzować”.
Bardzo cierpiałam i błagałam ich, żeby mi pomogli.
Moja siostra kopnęła mnie mocno w bok. „Zniszczyłeś nam kolację”.
Upadłam na podłogę w kuchni, nie mogąc ustać. Przeszli po mnie i dalej jedli.
Kilka godzin później, gdy nie mogłam się już ruszyć i byłam ledwo przytomna, mój kuzyn w końcu wezwał karetkę.
W szpitalu lekarze natychmiast zabrali mnie na ostry dyżur, mówiąc: „Dlaczego tak długo czekałaś? Dziecko jest w stanie krytycznym”.
Zemdlałam z bólu.
Kiedy obudziłem się kilka godzin później, lekarz wszedł z poważną miną i powiedział…
Potem przyjechała moja rodzina i moja matka powiedziała: „No cóż, przynajmniej teraz możesz skupić się na tym, żeby być pożytecznym dla tej rodziny”. Co im zrobiłem, gdy to usłyszałem?
Światło jarzeniówek paliło mnie w oczy, gdy z trudem je otwierałem. Wszystko wydawało się odległe i stłumione, jakbym był pod wodą. Ostry zapach antyseptyku wypełniał moje nozdrza, a maszyny obok mnie miarowo piszczały. Całe moje ciało bolało z powodu pustki, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem.
Doktor Stevens stał u stóp mojego łóżka, z wyrazem twarzy starannie neutralnym, w sposób, w jaki lekarze doskonalili się przez lata w przekazywaniu trudnych wiadomości. Odchrząknął i zerknął na kartę, którą trzymał w dłoniach, zanim spotkał się ze mną wzrokiem.
„Pani Winters, muszę wyjaśnić, co się wydarzyło podczas cesarskiego cięcia w trybie nagłym” – zaczął, a jego głos był spokojny i opanowany, pomimo powagi kryjącej się za jego słowami. „Przyjechała pani w stanie krytycznym. Odklejenie łożyska było poważne i postępowało już od kilku godzin, zanim otrzymała pani interwencję medyczną”.
Gardło miałem jak papier ścierny. Próbowałem mówić, ale udało mi się wydobyć z siebie tylko szept.
„Moje kochanie…”
„Pani córka żyje” – powiedział szybko dr Stevens, a ja poczułam tak ogromną ulgę, że łzy napłynęły mi do oczu. „Jest jednak na oddziale intensywnej terapii noworodków. Przedłużająca się deprywacja tlenowa spowodowała pewne komplikacje. Jesteśmy pod ścisłą obserwacją. Jej stan jest teraz stabilny, ale najbliższe siedemdziesiąt dwie godziny są krytyczne”.
Zanim zdążyłam przetworzyć jego słowa, drzwi otworzyły się z taką siłą, że uderzyły w ścianę. Mama wpadła do pokoju niczym front burzowy, a ojciec podążał za nią z typowym dla siebie wyrazem lekkiej irytacji. Moja siostra Bethany szła za nią, sprawdzając telefon i wyglądając na skrajnie znudzoną.
„Wreszcie się obudziłam” – oznajmiła moja matka, nie zadając sobie zbędnych pytań ani nie pytając, jak się czuję. „Pielęgniarki nic nam nie mówiły. Strasznie dramatyzują z tą swoją polityką prywatności”.
Doktor Stevens widocznie zesztywniał.
„Pani Garrett, pani córka właśnie przeszła poważną operację. Potrzebuje odpoczynku”.
„A my jesteśmy jej rodziną” – przerwała mu matka, machając lekceważąco ręką. „Mamy pełne prawo tu być”.
Lekarz zacisnął szczękę, lecz zachował profesjonalny spokój.
„Dam ci kilka minut, ale pani Winters musi unikać stresu podczas rekonwalescencji”.
Spojrzał mi prosto w oczy, a w jego wyrazie twarzy było więcej współczucia, niż pozwalały na to jego słowa.
„Wkrótce wrócę, żeby sprawdzić, co u ciebie.”


Yo Make również polubił
Jeśli nie używasz tego przycisku mikrofalowego, tracisz. Zacznij już dziś! Mam 60 lat i dopiero się o tym dowiedziałem
NIGDY NIE ZOSTAWIAJ ŁADOWARKI W GNIAZDKU BEZ TELEFONÓW: UJAWNIĘ 3 GŁÓWNE POWODY
Tarty jabłkowe z ciasta francuskiego: łatwe do zrobienia i super pyszne
Lekarze ostrzegają: Ten powszechny sposób jedzenia gotowanych jajek może zatykać tętnice