Doktor Begley wszedł kilka minut później. Był młodszy, niż się spodziewałem, miał może czterdzieści lat, nosił okulary i mówił spokojnym, opanowanym głosem.
„Pani Cole, rozumiem, że skierowała panią panna Park. Wyjaśniła ogólną sytuację. Grozi pani potencjalne odwołanie od opieki i potrzebuje pani gruntownej oceny funkcji poznawczych”.
„Tak” – powiedziałem. „Moja córka zamierza twierdzić, że jestem niekompetentny. Potrzebuję dowodu, że tak nie jest”.
Skinął głową i przysunął sobie stołek.
„A więc ustalmy punkt wyjścia. Przeprowadzę cię przez serię testów. Niektóre będą łatwe, inne mogą wydawać się śmieszne. Po prostu odpowiadaj szczerze i postaraj się jak najlepiej. Nie ma tu podchwytliwych pytań”.
Przez następną godzinę zmuszał mnie do wszystkiego.
Poprosił mnie, żebym zapamiętał listę słów, a następnie przypomniał je sobie pięć minut później.
Jabłko. Stół. Grosz. Kwiat. Rzeka.
Mam wszystkie pięć.
Kazał mi narysować zegar pokazujący za dziesięć jedenastą. Narysowałem okrąg, umieściłem liczby i poprawnie ustawiłem wskazówki.
Poprosił mnie, abym policzył od stu wstecz co siedem.
Sto.
Dziewięćdziesiąt trzy.
Osiemdziesiąt sześć.
Siedemdziesiąt dziewięć.
Kontynuowałem, dopóki nie kazał mi przestać.
Pokazywał mi zdjęcia przedmiotów i prosił, żebym je nazwał.
Nożyczki.
Kaktus.
Hamak.
Akordeon.
Bez wahania.
Przetestował moją umiejętność wykonywania skomplikowanych instrukcji.
„Weź tę kartkę papieru do prawej ręki, złóż ją na pół i połóż na podłodze.”
Zrobiłem dokładnie to.
Zadawał mi pytania na temat bieżących wydarzeń.
Kto jest prezydentem?
Który to rok?
Jaka jest pora roku?
Każda odpowiedź przychodziła mi z łatwością. Mój umysł był bystry i skupiony. A właściwie, byłem bardziej czujny niż zwykle, bo wiedziałem, co się za tym kryje.
Po formalnych testach dr Begley usiadł i zaczął mnie badać.
„Pani Cole, zadam pani również kilka pytań osobistych. Mogą się wydawać natarczywe, ale pomogą mi zrozumieć pani ogólną funkcję. Czy zarządza pani własnymi finansami?”
„Tak. Robię to od ponad pięćdziesięciu lat. Zbilansowałam budżet domowy, płaciłam rachunki, zarządzałam inwestycjami z moim zmarłym mężem. Nadal to wszystko robię.”
„Czy codziennie sam przygotowujesz posiłki? Prowadzisz?”
„Tak. Mam czystą kartotekę kierowcy.”
„Masz jakieś problemy z codziennymi czynnościami, takimi jak ubieranie się, kąpiel, pamiętanie o spotkaniach?”
„Ani trochę.”
Zrobił notatki, a potem spojrzał na mnie.
„Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego twoja córka uważa, że jesteś niekompetentny?”
Wziąłem oddech.
„Ponieważ ona chce mojego domu i moich pieniędzy, a twierdzenie, że jestem niekompetentny, to najłatwiejsza droga prawna, żeby mi je odebrać”.
Jego wyraz twarzy się nie zmienił, ale dostrzegłem jakiś błysk w jego oczach. Może zrozumienie. Albo smutek.
„Czy wystąpiły u Ciebie problemy z pamięcią, dezorientacja, trudności w wykonywaniu znanych zadań?”
„Raz zostawiłem włączony piekarnik, bo rozproszył mnie telefon. Zdarzyło się to raz. Moja córka wspominała o tym co najmniej dwadzieścia razy od tamtej pory. Ona też twierdzi, że się powtarzam, ale ja w to nie wierzę. Myślę, że tworzy jakąś narrację”.
„Czy uważasz, że jesteś w stanie samodzielnie podejmować decyzje dotyczące swojego zdrowia, finansów i sytuacji życiowej?”
„Absolutnie” – powiedziałem bez wahania w głosie. „Dokładnie wiem, co robię i dlaczego to robię”.
Doktor Begley odłożył notatnik.
„Pani Cole, na podstawie wszystkiego, co dziś widziałem, stwierdzam, że funkcje poznawcze Pani osoby w Pani wieku są na poziomie lub powyżej normy. Pani pamięć jest doskonała. Pani rozumowanie jest jasne. Pani osąd jest trafny. Nie widzę żadnych oznak demencji, dezorientacji ani żadnego rodzaju upośledzenia.”
„Jutro po południu będę miał gotowy pełny raport pisemny, ale już teraz mogę powiedzieć, że każdy, kto twierdzi, że jesteś niekompetentny, będzie miał ogromne trudności z poparciem swoich twierdzeń w sądzie”.
Poczułem tak wielką ulgę, że łzy napłynęły mi do oczu.
“Dziękuję.”
„Proszę bardzo. I, pani Cole, widuję takie przypadki jak pani częściej, niż bym chciał. Dorosłe dzieci, które mylą troskę z kontrolą. Dobrze pani postępuje, chroniąc się.”
Wyszedłem z jego gabinetu z lekkością w sercu, której nie czułem od miesięcy. Oficjalny raport miał nadejść wkrótce – dokument z nagłówkiem, podpisami i upoważnieniem medycznym, dowód, że jestem dokładnie tym, kim wiedziałem, że jestem.
Zdolny.
Jasny umysł.
Pod kontrolą.
Tego popołudnia wstąpiłem do sklepu i kupiłem nowy notes. Tym razem nie notes w twardej oprawie, tylko porządny dziennik w czarnej oprawie.
W domu usiadłem przy kuchennym stole i na pierwszej stronie napisałem starannie napisane litery:
MOJE ŻYCIE, MOJE ZASADY.
Poniżej zacząłem nowy rodzaj listy.
Rzeczy, które zrobię.
Sprzedaj dom.
Przenieś się w bezpieczne miejsce.
Zabezpiecz moje konta.
Zmień moją wolę.
Chroń to co moje.
Rzeczy, których nie zrobię.
Przepraszać.
Wyjaśnić.
Uzasadniać.
Daj im kolejną szansę.
Przerzuciłem stronę na następną i zacząłem dokumentować każdy pokój w moim domu – co chciałem zachować, co mogłem oddać, co zostawiłem. Mieszkałem tu od czterdziestu lat, ale większość mebli to były po prostu meble.
Rzeczy można zastąpić.
Bezpieczeństwo nie mogło.
Przez następne dwa dni pracowałem w ciszy.
Podczas gdy Jenna była na zmianie, a Brada nie było, przeszukałam szafy i szuflady. Spakowałam pudełko z albumami ze zdjęciami, ślubną porcelanę, zegarek męża, kołdrę uszytą przez mamę – rzeczy, które były dla mnie ważne.
Wszystko inne podlegało negocjacjom.
Linda zadzwoniła trzeciego dnia.
„Mam agentkę nieruchomości. Nazywa się Susan Wilkins. Specjalizuje się w szybkiej sprzedaży i jest bardzo dyskretna. Czy możesz się z nią spotkać jutro rano o 10:00?”
„Tak” – powiedziałem.
„A dr Begley przesłał twoją ocenę, Margaret. Jest idealna. Każdy sędzia, który to przeczyta, od razu zobaczy, że jesteś w pełni kompetentna”.
Zamknąłem oczy i pozwoliłem sobie to poczuć.
Kolejny element wskakuje na swoje miejsce.
Tej nocy siedziałem w swojej sypialni z raportem neurologa na kolanach — na oficjalnym papierze firmowym, czytelnym języku, z funkcjami poznawczymi w normie, bez oznak upośledzenia.
Kilka tygodni temu myślałam o Jennie na górze, opowiadającej o tym, jak bardzo byłam zdezorientowana, że potrzebowałam opieki prawnej, a lekarz już to zatwierdził.
Wyszeptałem do cichego pokoju, mój głos był pewny i zimny.
„Chcieli mnie uznać za niekompetentnego. Sprawdźmy tę teorię”.
Susan Wilkins przyjechała do mnie dokładnie o 10:00 następnego ranka. Upewniłem się, że Jenna jest w pracy, a Brad wyszedł godzinę wcześniej, twierdząc, że ma rozmowę kwalifikacyjną. Nie wierzyłem mu, ale byłem wdzięczny za pusty dom.
Susan miała około czterdziestu pięciu lat, była profesjonalna, ale serdeczna, miała przy sobie skórzane portfolio i taśmę mierniczą.
Uścisnęła mi dłoń przy drzwiach i od razu przeszła do rzeczy.
„Pani Cole, Linda wyjaśniła pani sytuację. Chcę, żeby pani wiedziała, że wszystko, co tu robimy, jest poufne. Nie będę omawiał tej sprzedaży z nikim poza panią i firmą maklerską i zamierzamy działać szybko”.
„Jak szybko?” zapytałem, prowadząc ją do środka.
„Jeśli wycenimy to dobrze i znajdziemy kupca za gotówkę, możemy sfinalizować transakcję w dziesięć dni. Może nawet szybciej”.
Dziesięć dni.
To będzie 23 grudnia.
Dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia.
Dwa dni wcześniej Jenna planowała mnie zniszczyć.
Susan przeszła przez każdy pokój, robiąc notatki i pomiary. Fotografowała kuchnię, salon, sypialnie. Sprawdziła dach z zewnątrz, zbadała garaż, przyjrzała się ogrodowi. Przez cały czas czułam, że moje serce bije za szybko – bałam się, że Brad wróci wcześniej, że Jenna o czymś zapomni i się odwróci, że sąsiadka zauważy samochód agenta nieruchomości i o tym wspomni.
Ale nikt nie przyszedł.
Po godzinie Susan usiadła ze mną przy kuchennym stole i pokazała mi podobne domy – domy podobne do mojego, które niedawno sprzedały się w okolicy. Ceny wahały się od 490 000 do 540 000 dolarów.
„Jeśli wystawimy ofertę za 495 dolarów i damy jasno do zrozumienia, że jesteśmy zmotywowani, będziemy mieli oferty w ciągu czterdziestu ośmiu godzin” – powiedziała. „Kupujący za gotówkę szukają właśnie tego – spłaconej nieruchomości, w dobrym stanie, gotowej do szybkiego zamieszkania. To idealne rozwiązanie dla inwestorów”.
495 dolarów.
Mniej niż szacowana wartość, ale nie miało to dla mnie znaczenia.
Nie chodziło o zdobycie każdego możliwego dolara.
Chodziło o przetrwanie.
„Zrób to” – powiedziałem.
Susan skinęła głową i wyciągnęła dokumenty — umowę sprzedaży, formularze informacyjne, upoważnienie do pokazania nieruchomości.
Wszystko podpisywałem ręką, która lekko drżała.
„Kiedy możecie zacząć prezentować mieszkania?” – zapytałem.
„Dziś po południu, jeśli jesteś gotowy. Mam już trzech kupców, z którymi współpracuję i którzy chętnie się tym zajmą. Czy możesz wyjść z domu na kilka godzin?”
„Tak, ale moja córka i jej mąż też tu mieszkają. Nie mogą się o tym dowiedzieć”.
Wyraz twarzy Susan stał się napięty.
„Rozumiem. Umówię pokazy, kiedy ich nie będzie w domu. Znasz ich harmonogramy?”
Wyciągnąłem telefon i pokazałem jej kalendarz, w którym śledziłem ich codzienne czynności z ostatniego tygodnia.
Jenna pracowała we wtorek, czwartek i sobotę od południa do 8:00.
Brad twierdził, że większość poranków spędzał na poszukiwaniu pracy, co oznaczało, że wychodził około dziewiątej i wracał około drugiej.
„Poradzimy sobie z tym” – powiedziała Susan. „A pani Cole, proszę zacząć pakować się po cichu. Na razie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy dostaniemy ofertę, sprawy potoczą się bardzo szybko”.
Tego popołudnia, gdy dom był pusty, Susan przyprowadziła pierwszego potencjalnego kupca. Siedziałem w kawiarni trzy przecznice dalej, popijając herbatę, której smaku nie czułem, i patrząc na zegar. Każda minuta wydawała się dziesiąta.
A co jeśli Jenna wróci do domu chora?
Co by było, gdyby wywiad Brada zakończył się przedwcześnie?
Co by było, gdyby sąsiad zobaczył obcych ludzi chodzących po moim domu i zadzwonił, żeby zapytać, co się dzieje?
Ale mój telefon milczał.
Susan napisała do mnie godzinę później.
Widoczne. Kupujący bardzo zainteresowany. Spodziewaj się oferty dziś wieczorem.
Pojechałem do domu i zastałem wszystko dokładnie tak, jak zostawiłem.
Nikt niczego nie zauważył.
Tego wieczoru Jenna przygotowała kolację – spaghetti, czosnkowy chleb i sałatkę. Siedzieliśmy przy stole jak normalna rodzina. Brad opowiadał o swojej rozmowie kwalifikacyjnej. Jenna narzekała na trudnego pacjenta w pracy.
Kiwałam głową i wydawałam odpowiednie dźwięki, podczas gdy w mojej głowie cały czas myślałam:
Sześć godzin temu przez tę kuchnię przeszedł obcy człowiek. Obcy, który może odkupić ten dom, zanim zdążysz się zorientować, co się dzieje.
Ręce mi się trzęsły, gdy podnosiłem widelec. Schowałem je pod stołem.
Oferta nadeszła o godzinie 21:30 tego samego wieczoru.
Susan zadzwoniła, gdy byłam w sypialni i drzwi były zamknięte.
„Oferta gotówkowa: 480 dolarów. Transakcja finalizowana za dwanaście dni – 23 grudnia. Zrezygnują z inspekcji, jeśli zgodzisz się sprzedać nieruchomość w stanie, w jakim się znajduje.”
480 000 dolarów.
Dwadzieścia tysięcy mniej niż oczekiwałam, ale wszystko gotówką, bez żadnych warunków i z datą zamknięcia transakcji dokładnie taką, jakiej potrzebowałam.
„Wezmę to” – powiedziałem.
„Wyślę dokumenty dziś wieczorem. Podpisz i odeślij do jutra rano, a podpiszemy umowę”.
Rozłączyłem się i usiadłem na łóżku,


Yo Make również polubił
Jak usunąć ciemne plamy na twarzy – ostateczny przewodnik
Cały przepis w pierwszym komentarzu
Deser z truskawkami i galaretką w pojemniczku
Genialny