„Przeszedł przekwalifikowanie” – powiedziała Diana. „Zaakceptował degradację do stopnia oficera wykonawczego w innym dowództwie i został orędownikiem reform. Wygłasza wykłady na kursach dla starszych oficerów o tym, jak arogancja zabija, a pokora ratuje życie. To niezwykłe”.
Montgomery skinął głową z zadowoleniem.
„A Dalton?” zapytała.
„Stawiony przed sądem wojskowym” – powiedziała Diana. „Skazany za wiele zarzutów, w tym za spisek, zaniedbanie obowiązków i nieumyślne spowodowanie śmierci. Skazany na dwadzieścia lat więzienia w Leavenworth”.
Kontynuowała.
„Firma Aegis Solutions International jest objęta federalnym śledztwem. Kilku dyrektorów zostało oskarżonych. Ich kontrakty z Departamentem Obrony zostały rozwiązane”.
„Dobrze” – powiedział Montgomery z ponurą satysfakcją. „A pan, pułkowniku, gotowy na kolejne zadanie?”
Diana wiedziała, że to nastąpi.
„Gdzie?” zapytała.
„Dowództwo Sił Specjalnych Armii w Fort Liberty” – powiedział Montgomery. „Otrzymaliśmy raporty o podobnych tendencjach – wyższa niż oczekiwano liczba ofiar, możliwy wpływ kontrahentów, problemy kulturowe uniemożliwiające młodszym oficerom zgłaszanie obaw. Dowódca generalny zwrócił się do pana z prośbą”.
Kolejne dowództwo. Kolejna porażka instytucjonalna. Kolejna okazja, by zburzyć zepsute systemy i zbudować coś lepszego.
Diana poczuła na swoich barkach znajomy ciężar – ciężar bycia osobą, która zadaje niewygodne pytania, wymusza konfrontacje, których inni unikają, która czeka, aż nastąpią prawdziwe zmiany, zamiast tylko je jej obiecać.
„Będę potrzebować dobrego zespołu” – powiedziała Diana. „Major Pierce. Dr Webb. I chcę sprowadzić komandora porucznika Carson. Sprawdziła się tutaj i ma cenne spostrzeżenia na temat reform instytucjonalnych”.
„Będzie pan miał, kogo pan potrzebuje” – potwierdził Montgomery. „To ważna praca, pułkowniku. Niewygodna, trudna, zagrażająca karierze dla ludzi, którzy się jej opierają, ale konieczna”.
Diana wstała, szykując się do wyjścia, po czym się odwróciła.
„Admirale, czy mogę pana o coś zapytać?” – zapytała. „Kiedy mnie pan rekomendował do tego zadania, wiedział pan, jak źle to będzie? Czy wiedział pan o Daltonie, o Aegisie, o skali instytucjonalnej porażki?”
Wyraz twarzy Montgomery’ego był nieodgadniony.
„Wiedziałam, że coś jest bardzo nie tak” – powiedziała. „Wiedziałam, że konwencjonalne metody śledcze nie były w stanie tego odkryć. Wiedziałam też, że masz wyjątkowe kwalifikacje, by wymusić prawdę z systemów zaprojektowanych do jej ukrycia. Poza tym ufałam, że znajdziesz to, co trzeba znaleźć, i naprawisz to, co trzeba naprawić”.
To była wymijająca odpowiedź, sugerująca, że Montgomery podejrzewała więcej, niż oficjalnie przyznała. Ale taka była natura polityki oficerów flagowych – operowanie w przestrzeniach, gdzie bezpośrednie działanie było niemożliwe, i działanie za pośrednictwem osób takich jak Diana, aby osiągnąć to, czego nie dało się osiągnąć normalnymi kanałami.
„Dziękuję za zaufanie, Admirale” – rzekła formalnie Diana.
„Dziękuję za uzasadnienie, pułkowniku” – odpowiedział Montgomery. „A teraz idź i ulepsz armię. Bóg jeden wie, że tego potrzebują”.
Ostatnim przystankiem Diany przed opuszczeniem Pearl Harbor był mur pamięci, na którym wyryto nazwiska czternastu poległych marynarzy. Mur znajdował się w pobliżu małego dziedzińca z widokiem na port i amerykańską flagę – spokojnego miejsca, gdzie rodziny czasami składały kwiaty.
Stała w milczeniu, odczytując każde imię, przypominając sobie twarze z raportów po akcji, zdjęć z akcji, nabożeństw żałobnych, w których uczestniczyła. To nie były statystyki ani studia przypadków. To byli ludzie – synowie i córki, mężowie i żony, marynarze, którzy zaufali swoim przywódcom i zapłacili życiem, gdy to zaufanie zostało naruszone.
„Nie mogę was przywrócić do życia” – powiedziała cicho Diana do imion na ścianie. „Nie mogę cofnąć porażek, które was zabiły. Ale mogę dopilnować, żeby inni nie zginęli w ten sam sposób. Mogę sprawić, że wasza śmierć wymusi zmiany, które ocalą przyszłe życia. To nie wystarczy. To nigdy nie wystarczy. Ale tyle mogę zrobić”.
Delikatnie dotykała każdego imienia. Obietnica złożona w milczeniu.
Potem odwróciła się i odeszła w kierunku lotniska, gdzie czekał transport. W stronę Fort Liberty i wszelkich instytucjonalnych niedoskonałości, które należało tam ujawnić. W stronę kolejnej bitwy w wojnie, która tak naprawdę nigdy się nie skończyła.
Porucznik Caldwell dogonił ją na terminalu. Nadal lekko utykał, ale miał na sobie mundur, który wskazywał, że dostał ponowne zezwolenie na służbę.
„Pułkowniku, słyszałem, że pan wyjeżdża” – powiedział. „Chciałem się pożegnać. I podziękować”.
„Jak się miewa drużyna?” zapytała Diana.
„Odbudowa” – odpowiedział Caldwell. „Bennett i Walsh wracają do ograniczonej służby. Mamy nowych członków, którzy nigdy nie służyli w starym systemie – którzy znają tylko zreformowane protokoły. To dziwne, szkolić ludzi metodami, których od początku chcieliśmy używać”.
„Tak właśnie dokonuje się zmiana instytucjonalna” – powiedziała Diana. „Jedno pokolenie uczy następne lepsze metody, aż te lepsze metody staną się jedynymi, które ktokolwiek zapamięta”.
Caldwell wyciągnął rękę.
„Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował kogoś, kto powie ci prawdę o tym, jak naprawdę wygląda reforma” – powiedział – „o tym, ile kosztuje i dlaczego warto – zadzwoń do mnie. Jestem ci tyle winien. Wszyscy jesteśmy ci winni”.
Diana mocno uścisnęła mu dłoń.
„Bądź bezpieczny, poruczniku” – powiedziała. „Kwestionuj założenia. Mów głośno, gdy coś wydaje się nie tak. W ten sposób oddaje się hołd Jacksonowi i Morrisonowi – dbając o to, by nikt więcej nie zginął, bo ktoś bał się sprzeciwić złemu przywództwu”.
Lot do Fort Liberty był długi, co dało Dianie czas na zapoznanie się ze wstępnymi raportami na temat dowództwa, które miała zbadać jako następne.
Wzory były znajome.
Wyższy wskaźnik śmiertelności niż w porównywalnych jednostkach. Młodsi oficerowie zgłaszali obawy, które zostały zignorowane. Możliwe zaangażowanie podwykonawców w planowanie operacyjne.
Inny rodzaj służby. Inny obszar geograficzny. Te same podstawowe problemy.
Wyciągnęła notatnik i zaczęła szkicować plan oceny – wywiady, analiza danych, obserwacja operacyjna. Te same metodologie, które ujawniły zdradę Daltona, które ujawniły instytucjonalne błędy Barretta, które zmusiły jednostki specjalne marynarki wojennej do konfrontacji z niewygodną prawdą.
Ale tym razem zyskała przewagę, której brakowało jej pół roku wcześniej.
Miała precedens – udane reformy w Pearl Harbor, które dowiodły, że zmiana jest możliwa. Miała sojuszników – oficerów takich jak Carson, którzy doświadczyli transformacji i mogli zaświadczyć o jej wartości. I miała pewność siebie, wynikającą ze świadomości, że już wcześniej stawiała czoła oporowi instytucjonalnemu i wygrywała.
Samolot zniżył lot przez chmury w kierunku Fort Liberty, a krajobraz Karoliny Północnej ukazywał się z fragmentami lasów sosnowych, czerwonej gliny i poligonów. Diana poczuła znajome połączenie oczekiwania i lęku, które poprzedzało każde nowe śledztwo.
Gdzieś w dole żołnierze ginęli z powodu błędów, którym należało zapobiec. Gdzieś dowódcy chronili swoje kariery, a nie personel. Gdzieś kontrahenci wykorzystywali te błędy dla zysku.
A teraz – gdzieś – przybył pułkownik z tatuażem wilka i reputacją człowieka zadającego niewygodne pytania, by spalić to wszystko i z popiołów zbudować coś lepszego.
Diana uśmiechnęła się lekko, patrząc przez okno na zbliżający się pas startowy. Praca była ciężka, opór zaciekły, zwycięstwa niekompletne. Ale każdy marynarz czy żołnierz, który wrócił do domu żywy dzięki zreformowanym protokołom, każdy młodszy oficer, który mówił prawdę bez obawy przed odwetem, każdy dowódca, który nauczył się cenić kompetencje ponad hierarchię – to były zwycięstwa, o które warto było walczyć.
Niektóre wilki polowały na swoją zdobycz.
Diana Burke polowała na nieudaczników, którzy zabijali dobrych ludzi.
I nie przestawała polować, dopóki zadanie nie zostało wykonane.
Samolot wylądował, koła uderzyły w pas startowy z szarpnięciem, które jednocześnie sygnalizowało przybycie i nowy początek. Diana zebrała materiały, przygotowując się mentalnie do pierwszych spotkań i wstępnych ocen. Gdzieś w tym dowództwie byli oficerowie tacy jak Carson czekający na awans, szeregowcy tacy jak Monroe czekający na wysłuchanie, i dowódcy tacy jak Barrett czekający na zmuszenie do transformacji.
Rozpoczynał się kolejny rozdział.
Praca nad reformą nigdy się nie skończyła.
Ale determinacja Diany, by dokończyć dzieło, również nie wystarczyła.
Wyszła z samolotu i wkroczyła w wilgotną atmosferę Karoliny Północnej, mijając szereg amerykańskich flag łopoczących na ciepłym wietrze, w stronę wszelkich instytucjonalnych niedoskonałości, które należało obnażyć, wszelkich niewygodnych prawd, które należało wypowiedzieć, wszelkich zepsutych systemów, które należało odbudować.
Polowanie trwało dalej.
Zawsze tak będzie.


Yo Make również polubił
Wypij jabłko z ogórkiem, a podziękujesz mi za ten przepis!
Koktajl z ananasa i banana, który spala tłuszcz z brzucha i pozwala schudnąć 4 kilogramy tygodniowo
Jeśli chcesz schudnąć, pamiętaj o tych 7 porannych nawykach, przez które tyjesz, nie zdając sobie z tego sprawy.
Trzy dni po udarze mój mąż pojechał na Malediwy – po powrocie czekała na niego wielka niespodzianka