Mój ojczym spędził 25 lat, nosząc cement – ​​podczas mojej obrony doktoratu mój profesor spojrzał na niego i nagle zamilkł – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mój ojczym spędził 25 lat, nosząc cement – ​​podczas mojej obrony doktoratu mój profesor spojrzał na niego i nagle zamilkł

Płakałam jeszcze bardziej.

Podniosła rękę, żeby mnie uderzyć, ale Tatay delikatnie chwycił ją za nadgarstek.

“Lorna, tama na.”

Spojrzała na niego gniewnie, po czym weszła do środka.

Tatay nie zadawał zbyt wielu pytań. Po prostu pozbierał moje porozrzucane rzeczy, otrzepał je z kurzu i włożył z powrotem do mojej torby.

Po kilku minutach ciszy powiedział cicho: „Saan yung school mo?”

Wskazałem kierunek.

Następnego dnia wyszedł do pracy wcześniej niż zwykle. Nie zwróciłem na to uwagi.

Ale gdy nadszedł czas zakończenia lekcji, zadzwonił dzwonek i dzieci wybiegły z klas, zobaczyłem go.

Czekał przed bramą, siedząc na swoim starym rowerze, z przekrzywionym kaskiem, koszulą poplamioną kurzem i potem. Nie pasował do rodziców, z których wielu nosiło ubrania biurowe lub jeździło na trójkołowcach.

Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i podniósł rękę.

„Halika, sakay.”

Byli tam też łobuzy. Patrzyli na niego z zakłopotaniem.

„To twój ojciec?” – zapytał ktoś.

Zawahałem się. Serce waliło mi jak młotem.

„To jest… mój Tata” – powiedziałem.

Chłopiec prychnął, ale nic nie powiedział. Patrzyli, jak wsiadam na tył roweru, obejmując go w pasie.

Wracaliśmy do domu powoli, popołudniowe słońce grzało nam plecy, wiatr niósł zapach pól ryżowych i odległego gotowania.

Po drodze mówił cicho.

„Tata nie zmusza cię, żebyś nazywał mnie tatą” – powiedział. „Ale Tata zawsze będzie przy tobie, jeśli będziesz go potrzebować”.

Nie odpowiedziałem. Słowa utknęły mi w gardle.

Tej nocy, gdy przygotowywał się do snu na banigu rozłożonym na podłodze, szepnęłam w ciemności:

„Dobranoc, Tatay.”

Na początku nie odpowiedział. Myślałem, że mnie nie usłyszał.

Wtedy usłyszałem ciche, drżące westchnienie.

„Dobranoc, anak” – szepnął.

Wspomnienia z dzieciństwa, które o nim pamiętam, składają się z małych, cichych chwil.

Stary rower zaparkowany przed domem.

Zakurzony mundur robotnika wiszący na gwoździu.

Dźwięk mycia rąk w umywalce przed jedzeniem.

Noce, kiedy wracał późno do domu, zgarbiony, z oczami podkrążonymi ze zmęczenia, z dłońmi wciąż białymi od wapna i zaprawy murarskiej. Nieważne jak bardzo był zmęczony, nigdy nie zapominał zapytać:

„Kumain ka na ba, anak? Kamusta ang school?”

Nie był człowiekiem wykształconym. Umiał czytać i pisać, ale powoli. Nie mógł mi pomóc z algebrą ani fizyką. Gubił się w gęstych akapitach angielskiego tekstu.

Ale on zawsze, zawsze mówił to samo:

„Możesz nie być najlepszy w klasie” – powiedział mi – „ale musisz się porządnie uczyć. Gdziekolwiek pójdziesz, ludzie będą patrzeć na twoją wiedzę i szanować cię”.

Nasze życie było zadaniem matematycznym, które nigdy nie dało się rozwiązać.

Nanay pracował jako parobek, sadząc i zbierając ryż na pola innych ludzi. Tatay mieszał cement, nosił pustaki, wspinał się po rusztowaniach od poniedziałku do soboty, a czasem nawet w niedzielę. Ich łączny dochód ledwo wystarczał.

Nie mieliśmy żadnych dodatków. Żadnych wakacji, żadnych nowych gadżetów, żadnych markowych ubrań. Moje buty do szkoły były zawsze o rozmiar za duże, żeby starczyły na dłużej.

Uwielbiałam szkołę, ale rozumiałam też naszą sytuację. Nie śmiałam marzyć o niczym wielkim. Marzenie było jak zachłanność.

Aż pewnego dnia przyszedł list.

Zdawałem egzaminy wstępne na uniwersytet w Manili potajemnie, wypełniając formularze za pieniądze z korepetycji. Nie spodziewałem się, że zdam.

Kiedy brązowa koperta dotarła, Nanay zawołała mnie z podwórka.

„May sulat ka” – powiedziała, marszcząc brwi.

Ręce mi się trzęsły, gdy otwierałem. Słowa tańczyły mi przed oczami:

„Gratulacje… zostałem przyjęty na studia licencjackie…”

Usiadłem, kolana mi się ugięły. Nanay chwyciła list i czytała go powoli, poruszając ustami.

„To znaczy… college?” wyszeptała.

Skinąłem głową.

Zakryła usta dłonią. Łzy spływały jej po policzkach.

„Anak, Manila” – powiedziała. “Ang Lao. Ang mahal. Paano na?”

Nie spojrzałem jej w oczy.

„Dobra, lang, nie” – powiedziałam szybko, mimo że serce mnie bolało. „Mogę… Mogę tu zostać. Nic nie szkodzi. Znajdę pracę po liceum. Nie chcę…”

„Hej” – przerwał głos.

Spojrzeliśmy w górę.

Tatay stał w drzwiach, w koszuli wilgotnej od potu, z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Właśnie wrócił z pracy. Podszedł, wziął list z drżących rąk Nanay i czytał go powoli, linijka po linijce, poruszając ustami.

Przeczytał to dwa razy.

Potem usiadł na drewnianym stopniu, opierając łokcie na kolanach, z listem w jednej szorstkiej dłoni, papierosem w drugiej. Wpatrywał się w podłogę, zamyślony.

Nanay otarła łzy. „Wala tayong pera, Ben” – powiedziała. „Czynsz, pagkain, pamasahe, czesne…”

Delikatnie podniósł rękę.

– Naiintindihan ko – powiedział.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Szok! Jogurtowe Placuszki Jabłkowe w 3 Minuty! Sekret Śniadaniowych Mistrzów Odkryty!

Przygotowanie jabłka: Obierz i zetrzyj jabłko. To jak tworzenie owocowej magii! Magia białek: Oddziel białka od żółtek i ubij na sztywno. To ...

Rosolnik – smaczna zupa

W garnku zagotowałam 2 l wody. Gdy woda zaczęła wrzeć wsypałam do garnka kaszę jęczmienną – gotowałam 5 minut. Po ...

Odkryj zalety pietruszki dla wzroku przeciwstarzeniowego: must-have dla każdej kobiety

Imponujący zastrzyk składników odżywczych Pietruszka jest często pomijana jako dodatek, ale to prawdziwa bomba odżywcza dla zdrowia oczu. Bogata w ...

Sekrety czosnku, goździków i miodu: Gdybym chciał, żebym poznał je wcześniej!

Składniki: 2 do 3 ząbków surowego czosnku 1 łyżka czystego miodu 1 do 2 ząbków Przygotowanie: Pokrój ząbki czosnku na ...

Leave a Comment