Zawahała się, a potem pokręciła głową. „Chcę tego”.
„Dobrze” – powiedziałem, bo już tej nocy nauczyłem się, co to znaczy „dobrze”. „Dobrze” oznaczało, że nie będę się kłócić z twoim strachem. „Dobrze” oznaczało, że nie będę sprawiał, że będziesz się czuł głupio, bo się bronisz.
Nalałem jej ciepłej kąpieli i pozwoliłem jej w niej siedzieć dłużej niż zwykle, a woda przywróciła jej rumieniec na policzkach. Umyłem jej włosy powoli i ostrożnie, jakbym rozplątywał coś, co się w niej zaplątało.
Kiedy później położyłam ją do łóżka, poprosiła o krzesło przy biurku.
„Krzesło?” powtórzyłem.
„Połóż to przy drzwiach” – powiedziała.
Zatrzymałem się, a potem zrobiłem to bez pytania. Patrzyła, jak ciągnę go po dywanie, nogi lekko szurając.
„Tam” – powiedziałem. „Krzesło jest przy drzwiach”.
Skinęła głową, jakby to miało sens, jakby w ten sposób można było mieć pewność, że nikt nie otworzy drzwi i nie każe ci wyjść.
Zasnęła w płaszczu, a jej małe dłonie zacisnęły się w pięści nawet przez sen. Usiadłem na drugim łóżku w butach, bo nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jeśli je zdejmę, stracę impet, a teraz pęd był jedyną rzeczą, która utrzymywała mnie w pionie.
Mój telefon zawibrował. Nie sprawdziłem. Nie dlatego, że jestem dojrzały – dlatego, że jestem strategiczny. Gdybym zobaczył na ekranie imię mojej matki, zrobiłbym coś, co stworzyłoby zupełnie inny problem.
Przez dłuższą chwilę patrzyłem na Ellę — na jej rzęsy, delikatną różową linię od poduszki biegnącą przez jej policzek, na sposób, w jaki trzymała dłonie blisko piersi, jakby chciała zatrzymać w nich ciepło.
Wtedy pytanie, nad którym zastanawiałem się cały wieczór, w końcu złapało mnie za kołnierz.
Jak długo była na zewnątrz?
Wiedziałem, że to „jakiś czas”. Wiedziałem, że to „za długo”. Nie znałem liczby.
Liczba miała znaczenie.
Wślizgnęłam się do łazienki i cicho zamknęłam drzwi. W lustrze ujrzałam kobietę, która wyglądała zaskakująco normalnie jak na kogoś, kto właśnie dowiedział się, że jej rodzice potrafią powiedzieć siedmiolatce, że nie ma domu.
Zadzwoniłem do Brendana.
Odpowiedział szybko, jakby na to czekał.
„Hej” – powiedział ostrożnie, ale bez postawy obronnej. „To było… nowe”.
„Cześć” – powiedziałem. „O której godzinie dzisiaj odwiozłeś Ellę?”
Chwila. Słyszałem, że myśli, nie że się ociąga.
„Około drugiej” – powiedział. „Mniej więcej drugiej. Dlaczego?”
Zrobiłem obliczenia. Dotarłem tam chwilę po szóstej. Gardło mi się ścisnęło, ale głos się nie zmienił.
„Dobrze” – powiedziałem. „Więc była na dworze przez cztery godziny”.
„Co?” Jego głos zadrżał. „Nie. Twoja mama otworzyła drzwi.”
„Nie pytam, co widziałeś” – powiedziałem. „Pytam, o której ją zostawiłeś”.
Gwałtownie wypuścił powietrze. „Około drugiej. Przysięgam”.
„Okej” – powtórzyłem.
Cisza się przeciągała, a potem on ucichł. „Sarah, nie zostawiłem jej z obcym. Zostawiłem ją z twoją mamą. Była przy drzwiach”.
„Wiem” – powiedziałem. I wiedziałem.
Nie dzwoniłem, żeby zrobić z Brendana złoczyńcę. Jest w nim wiele cech – unika, ma alergię na konflikty, jest ludzką wersją osoby, która nie chce się w to angażować. Ale nie ma zdolności parapsychicznych. Nie wiedział, że moja matka zamieni zwykłe przekazanie w eksperyment przetrwania.
„Nie winię cię” – powiedziałam, bo potrzebował tego usłyszeć i bo to była prawda. „Po prostu potrzebowałam czasu”.
Kolejny wydech. „Okej.”
„Widziałeś, jak moja mama otwierała drzwi?” – zapytałem.
„Tak” – powiedział. „Ella pomachała do mnie. Wyglądała dobrze. Była ciepło ubrana”.
Przełknęłam ślinę. „Czy moja mama coś mówiła?”
„Nie” – powiedział. „Ledwo na mnie spojrzała, co szczerze mówiąc, wydawało się zwycięstwem”.
Śmiech próbował wspiąć się do mojego gardła i zamienił się w powietrze.
„Ja też” – powiedziałem.
Zawahał się. „Czy Ella… czy teraz jest w porządku?”
„Śpi” – powiedziałem. „Zjadła. Jest jej ciepło”.
„Dzięki Bogu” – powiedział i po raz pierwszy nie zabrzmiało to jak frazes. Zabrzmiało jak uczucie.
„Brendan” – powiedziałem, starając się zachować spokój – „jeśli ktokolwiek się z tobą skontaktuje w tej sprawie – moi rodzice, Samantha – nie wtrącaj się. Po prostu mi powiedz”.
„Nie będę z nimi rozmawiał” – powiedział szybko. „Nie… nie wtrącam się”.
Najmądrzejsza rzecz jaką kiedykolwiek powiedział.


Yo Make również polubił
Pyszne Bułeczki Cynamonowe Z Prostymi Składnikami
Spójrz i odgadnij swoją przyszłość
O kurczę, nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby tego spróbować
tort czekoladowo orzechowy z nutą kawy