Drzwi otworzyły się zanim Karolina zapukała.
Margaret Hayward stała tam w miękkim swetrze i perłowych kolczykach, z idealnie ułożonymi włosami, jakby już zdecydowała, jaką wersję siebie zobaczy świat. Jej uśmiech był kruchy.
„Więc” – powiedziała Margaret lekkim głosem – „wróciłeś”.
Karolina się nie uśmiechnęła. Nie weszła do środka. Stała w progu, deszcz spływał jej po płaszczu, a wzrok miał nieruchomy.
„Musimy porozmawiać”, powiedziała Karolina.
Uśmiech Margaret stał się mocniejszy. „Rozmawialiśmy dziś rano”.
„Nie” – powiedziała cicho Caroline. „Mówiłeś. Działałeś. Musisz mnie wysłuchać”.
Wzrok Margaret wyostrzył się. „Caroline, słyszysz siebie?”
„Tak” – odpowiedziała Karolina. „Po raz pierwszy w życiu, tak”.
Wyraz twarzy Margaret po chwili zmienił się na mimikę, a potem stwardniał.
„I ty je przyniosłeś” – powiedziała Margaret, zerkając ponad głową Caroline w stronę ulicy.
Karolina się nie odwróciła. „Poszli za nami” – powiedziała. „Ale nie wejdą”.
Nozdrza Margaret rozszerzyły się. „Jak hojnie.”
Karolina wzięła głęboki oddech.
„Jesteś winna Evelyn przeprosiny” – powiedziała Caroline. „Szczere”.
Margaret zaśmiała się cicho, jakby Karolina poprosiła ją o przeprosiny dla kasjera, który dał jej zły paragon.
„Nie zamierzam przepraszać kobiety, która przyszła do mojego domu udając biedną, żeby mnie upokorzyć” – powiedziała Margaret.
Głos Caroline pozostał spokojny.
„Ona cię nie upokorzyła, mamo” – powiedziała Caroline. „Sama się upokorzyłaś”.
Uśmiech zniknął z twarzy Margaret.
„Przepraszam” – powiedziała ostrym głosem.
Ręce Caroline zadrżały, ale jej oczy wytrzymały.
„Osądziłaś ją od razu, gdy tylko weszła” – powiedziała Caroline. „Nazwałaś ją zwyczajną, jakby to była obelga. Sugerowałaś, że próbuje ci coś odebrać. Traktowałaś Andrew, jakby okradał cię z rodziny. To nie jest miłość. To kontrola”.
Policzki Margaret zarumieniły się.
„Chciałam cię chronić” – warknęła Margaret.
Karolina pokręciła głową.
„Chciałaś zadbać o swój komfort” – powiedziała Caroline.
Margaret patrzyła na córkę, jakby jej nie poznawała.
„Skąd to się bierze?” – zapytała Margaret. „Od niego. Od jego matki. Czy oni wciskają ci do głowy bzdury?”
Głos Caroline drżał.
„To pochodzi ode mnie” – powiedziała.
Oczy Margaret błysnęły.
„Zawsze byłeś wrażliwy” – powiedziała Margaret, a jej głos stał się słodki w sposób, w jaki słodycz może być użyta jak nóż. „Źle rozumiesz ton. Bierzesz rzeczy do siebie. Ja tylko nawiązywałam rozmowę”.
Karolina przełknęła ślinę.
„Nie” – powiedziała Caroline. „Oceniałeś ją. Decydowałeś, czy warto ją szanować”.
Margaret zacisnęła szczękę.
„A teraz mnie pouczasz” – powiedziała Margaret.
Oddech Caroline się trząsł.
„Proszę cię o przeprosiny” – powtórzyła Karolina, łagodniej, ale stanowczo. „Bo jeśli tego nie zrobisz, nie wyjdę za mąż za Andrew”.
Na chwilę powietrze zamarło.
Margaret powoli mrugnęła, jakby źle usłyszała.
Potem się uśmiechnęła. Nie ciepło. Z wyrachowaniem.
„Nie zrobiłbyś tego” – powiedziała cicho Margaret.
Caroline poczuła ucisk w gardle.
„Tak zrobię” – powiedziała Karolina.
Uśmiech Margaret zadrżał, a potem zniknął. Jej oczy stały się zimne.
„Po wszystkim, co dla ciebie zrobiłam” – powiedziała Margaret głosem napiętym i pełnym kontrolowanej złości – „zmarnowałbyś swoją przyszłość z powodu jednej kolacji”.
Oczy Caroline napełniły się łzami, ale nie odwróciła wzroku.
„To nie była jedna kolacja” – szepnęła Karolina. „To było całe moje życie”.
Usta Margaret lekko się rozchyliły, jakby nie spodziewała się tej prawdy.
„Przesadzasz” – warknęła Margaret, podnosząc głos. „Właśnie tego chcą. Chcą, żebyś zwrócił się przeciwko własnej matce, żeby mogli cię kontrolować pieniędzmi”.
Głos Caroline zadrżał.
„Nikt mną nie steruje” – powiedziała Caroline. „Ani oni, ani ty”.
Margaret zrobiła krok naprzód, jej twarz się wyostrzyła.
„Jesteś niewdzięczny” – syknęła Margaret. „Nie masz pojęcia, jak ciężko pracowałam, żeby zapewnić ci dobre życie”.
Ramiona Karoliny zadrżały.
„Wiem, że ciężko pracowałaś” – powiedziała Karolina. „Ale miłość to nie dług. Nie da się kupić posłuszeństwa macierzyństwem”.
Twarz Margaret się skrzywiła.
„Jak śmiecie” – powiedziała.
Karolina drżącym głosem wypuściła powietrze.
„Nie chcę cię skrzywdzić” – powiedziała cicho Caroline. „Staram się być szczera”.
Margaret roześmiała się gorzko.
„Szczerze” – powtórzyła Margaret. „No dobrze. Oto szczerość. Popełniasz błąd. Andrew nie jest z twojej klasy. Jego matka jest…”
Głos Caroline przebił się przez nią, spokojny i ostry.
„Stój” – powiedziała Karolina.
Margaret zamarła, oszołomiona tym słowem.
Karolina kontynuowała drżącym, ale stanowczym głosem.
„Nie wolno ci tak o nich mówić” – powiedziała Caroline. „Nie, jeśli chcesz się ze mną utożsamiać”.
Usta Margaret otworzyły się, a potem zamknęły. Jej oczy poruszyły się, jakby przeliczała myśli.
Wtedy ramiona Margaret lekko się uniosły, a jej głos znów stał się miękki, niemal pełen współczucia.
„Och, kochanie” – powiedziała Margaret. „Jesteś wzruszony. Jesteś przytłoczony. Opamiętasz się”.
Karolina płakała, ale uniosła brodę.
„Zaraz odchodzę od zmysłów” – szepnęła Caroline.
Spojrzenie Margaret znów powędrowało w stronę ulicy, w kierunku zaparkowanych samochodów.
„Czy ona tam jest?” – zapytała Margaret ochrypłym głosem.
Karolina nie odpowiedziała.
Margaret zacisnęła szczękę.
„Nie będę przepraszać” – powiedziała Margaret beznamiętnie. „Ani jej. Ani nikomu. Jeśli poczuła się urażona, to jej problem”.
Caroline zaparło dech w piersiach, smutek i gniew zderzyły się w niej.
„W takim razie nie będzie ślubu” – stwierdziła Karolina.
Twarz Margaret po raz pierwszy odpłynęła od kolorów.
„Nie mówisz tego poważnie” – wyszeptała Margaret.
Karolina powoli skinęła głową, a łzy popłynęły jej po policzkach.
„Tak”, powiedziała. „I nienawidzę tego, że tak jest. Ale tak jest”.
Usta Małgorzaty zadrżały.
„Wybierasz ich” – szepnęła Margaret.
Głos Caroline załamał się, naprawdę.
„Wybieram siebie” – powiedziała.
Z wnętrza domu dobiegł ostry dźwięk. Kroki.
Richard pojawił się za Margaret, z potarganymi włosami i zmęczoną twarzą. Wyglądał jak człowiek, który nie spał, nie dlatego, że martwił się o ślub, ale dlatego, że coś głębszego w końcu wyszło na światło dzienne.


Yo Make również polubił
Jagodowa Chmurka – Łatwy i Pyszny Sernik Marzeń
Pożegnaj się z zaparciami, wzdęciami i popraw trawienie: pij ten koktajl z ananasa, jabłka, cytryny i szpinaku malabarskiego każdego ranka!
Dużym błędem jest dodawanie do gotowania ryżu samej wody. Skorzystaj z tej wskazówki!
Jeśli chodzi o pranie butów, zawsze musisz zwracać uwagę na tysiąc czynników!