Następnego ranka zadzwoniłem do Sarah Blackwood i umówiłem się na spotkanie, aby omówić postępowanie w sprawie opieki nad dzieckiem. Następnie zadzwoniłem do rodziny Morrisonów i zapytałem, czy mógłbym odwiedzić Tylera i Khloe w ten weekend.
Dom Morrisonów był wygodnym, dwupiętrowym domem w stylu kolonialnym, położonym przy cichej, amerykańskiej ulicy. Zabawki walały się po podwórku, a lodówka była pokryta dziecięcymi rysunkami. Linda Morrison, ciepła kobieta po czterdziestce, ubrana w spodnie do jogi i bluzę z kapturem Minnesota Vikings, powitała mnie z prawdziwą życzliwością.
„Pani Sullivan, dzieci będą zachwycone, widząc panią. Ciągle o pani mówią.”
Kiedy przyjechałem, Tyler i Khloe grali w gry planszowe w salonie. Oboje wyglądali na zdrowszych niż od miesięcy. Tyler przytył, a nieustanny niepokój Khloe zdawał się ustępować.
„Babciu Maggie!” Khloe rzuciła mi się w ramiona z entuzjazmem, jakiego nie widziałam u niej od czasów, gdy była bardzo mała, zanim Jessica nauczyła ją, że jestem dla niej ciężarem.
„Hej, dzieciaku. Jak ci się tu żyje?”
„Jest naprawdę dobrze. Linda robi naleśniki w każdą sobotę, a Tom pomaga mi z matematyką. I wiecie co? Już się nie boję bez przerwy”.
Moją uwagę przykuła przypadkowa wzmianka o strachu.
„Czego się boisz, kochanie?”
„Mama i tata kłócą się o pieniądze i wredni ludzie dzwonią do domu. Czasami tata się wścieka i rzuca przedmiotami. Ale tu jest cicho. Spokojnie, cicho, ale nie strasznie cicho”.
Tyler skinął głową, stojąc po drugiej stronie pokoju.
„Mama dużo płakała, kiedy myślała, że jej nie słyszymy. A tata ciągle rozmawiał przez telefon z ludźmi, którzy go wkurzali”.
Te dzieci żyły w znacznie większym stresie i dysfunkcji, niż przypuszczałem. Problemy finansowe Davida i Jessiki nie wynikały tylko z kiepskiego gospodarowania budżetem. Stworzyli dla swoich dzieci naprawdę niestabilne środowisko.
Spędziłem trzy godziny w domu Morrisonów i kiedy wychodziłem, dwie rzeczy stały się dla mnie jasne jak słońce.
Po pierwsze, Tyler i Khloe po raz pierwszy od lat rozwijali się w stabilnym środowisku.
Po drugie, zasługiwali na dziadków, którzy stawiali ich dobro ponad osobistą wygodę.
Tego wieczoru zadzwoniłem do Sarah Blackwood.
„Chcę złożyć wniosek o przyznanie opieki nad dzieckiem” – powiedziałem bez żadnych wstępów.
„Jesteś pewien?” zapytała. „Wychowanie dwójki dzieci w twoim wieku to poważne zobowiązanie”.
„Sarah, te dzieci zostały zawiedzione przez wszystkich dorosłych w swoim życiu, z wyjątkiem Morrisonów. Ja też je zawiodłam, kiedy odmówiłam ich przyjęcia. Nie popełnię więcej tego błędu”.
„To co innego niż tymczasowa opieka doraźna, pani Sullivan. To byłaby stała opieka prawna, ewentualnie adopcja. Czy jest pani przygotowana na szkolne wydarzenia, nastoletnie dramaty, aplikacje na studia i wszystko, co wiąże się z pełnoetatowym rodzicielstwem?”
Rozejrzałem się po moim cichym domu, patrząc na niego nowymi oczami. Dodatkowe sypialnie, które pokrywał kurz. Wielki stół kuchenny, przy którym mogło usiąść osiem osób, ale nakarmić tylko jedną. Ogródek, na którym bez problemu zmieściłaby się huśtawka i piaskownica. Boisko Little League tuż za rogiem i biblioteka publiczna dziesięć minut jazdy samochodem.
„Mam 67 lat, Sarah. Jestem zdrowa, stabilna finansowo i właśnie spędziłam trzy miesiące ucząc się, ile odwagi mam, kiedy ludzie próbują mnie wykorzystać. Myślę, że poradzę sobie z dwójką dzieci, które naprawdę zasługują na moją pomoc”.
„No to zabierzmy się za papierkową robotę.”
Proces o opiekę nad dzieckiem miał trwać miesiącami, ale nie martwiłam się o wynik. Miałam doskonałą reprezentację prawną, czystą kartotekę i, co najważniejsze, walczyłam o coś wartościowego, a nie z ludźmi, którzy mnie zdradzili.
Po raz pierwszy odkąd zaczął się cały ten bałagan, zmierzałem w kierunku czegoś pozytywnego zamiast odchodzić od czegoś negatywnego.
Ale najpierw musiałam przekształcić dom i zmienić swoje życie.
Ponieważ zostanie babcią na pełen etat w wieku 67 lat wymagało poważnego planowania.
Stara Maggie mogła być przerażona tak ogromną zmianą życiową.
Nowa Maggie już wcześniej kupowała łóżka piętrowe w Internecie.
Rozprawa dotycząca opieki nad dziećmi została wyznaczona na 15 grudnia, dokładnie sześć miesięcy po tym, jak David i Jessica odjechali od swoich dzieci.
Przybyłem do sądu w swoim najlepszym granatowym garniturze, niosąc teczkę pełną referencji, sprawozdań finansowych i szczegółowego planu rodzicielskiego, który opracowałem z pomocą doradcy rodzinnego. Miałem wydruki od pediatrów dotyczące ich zdrowia, świadectwa szkolne, a nawet listę zajęć pozalekcyjnych, które chcieli wypróbować – Tyler: klub robotyki i baseball; Khloe: lekcje gry na pianinie i obóz artystyczny.
Tyler i Khloe siedzieli z Marią Santos w pierwszym rzędzie, oboje ubrani w swoje najlepsze ubrania i wyglądali na zdenerwowanych, ale pełnych nadziei. Przez ostatnie dwa miesiące odwiedzali mnie w każdy weekend, powoli przyzwyczajając się do rutyny, która wydawała im się naturalna i właściwa.
Sędzia Wells przewodniczyła również temu przesłuchaniu i jej obecność odebrałem jako pozytywny znak. Znała już historię rodziny i widziała z pierwszej ręki, jak działają David i Jessica.
„Pani Sullivan” – zaczął sędzia Wells – „wnosi pani o przyznanie pani stałej opieki nad wnukami po uwięzieniu ich rodziców i dobrowolnym pozbawieniu praw rodzicielskich. To poważna odpowiedzialność. Czy jest pani przygotowana na wyzwania związane z wychowywaniem dwójki dzieci w pani wieku?”
„Wasza Wysokość, wychowałam już jedno dziecko, choć najwyraźniej nie wywiązałam się z tego najlepiej, biorąc pod uwagę, jak się rozwinęło.”
Cichy chichot przebiegł przez salę sądową.
„Uważam, że wyciągnąłem wnioski z tych błędów i że przy drugiej szansie mogę zrobić więcej”.
Rozprawa przebiegła bez zakłóceń. Sarah przedstawiła dowody mojej stabilności finansowej, zdrowia fizycznego i psychicznego oraz modyfikacji domu, które już przeprowadziłem. Opinie pracowników socjalnych były entuzjastyczne, a zeznania Tylera i Khloe – szczere.
„Chcę mieszkać z babcią Maggie” – powiedziała Khloe sędziemu wyraźnym, pewnym głosem. „Sprawia, że czuję się bezpiecznie i nie krzyczy ciągle o pieniądze”.
Tyler był równie bezpośredni.
„Dom babci jest teraz jak dom. Pomaga w odrabianiu lekcji i nie złości się, gdy zadaję pytania”.
Ale prawdziwe zaskoczenie nastąpiło, gdy Linda Morrison poprosiła mnie o zabranie głosu w moim imieniu.
„Wysoki Sądzie, mój mąż i ja jesteśmy rodzicami zastępczymi od ośmiu lat. Opiekowaliśmy się dziesiątkami dzieci i rozumiemy, jak wygląda zdrowa dynamika rodziny” – powiedziała Linda spokojnym, profesjonalnym głosem.
Tyler i Khloe przeszli transformację podczas pobytu u nas, ale jeszcze bardziej rozkwitli podczas weekendowych wizyt u pani Sullivan. Zapewnia ona dokładnie takie połączenie struktury, uczucia i stabilności, jakich potrzebują te dzieci.
Sędzia Wells uważnie przejrzał swoje notatki przed wydaniem decyzji.
„W oparciu o przedstawione dowody i oczywiste dobro dzieci, przyznaję stałą opiekę nad Tylerem i Khloe Sullivan ich babci, Margaret Sullivan, ze skutkiem natychmiastowym”.
Młotek upadł i nagle znowu zostałam odpowiedzialna za dwójkę dzieci, miałam 67 lat.
Tyler i Khloe podbiegli do mnie z szerokimi uśmiechami, a ja po raz pierwszy od miesięcy poczułam, że jestem dokładnie tam, gdzie moje miejsce.
Przeprowadzka nastąpiła szybciej, niż się spodziewałem. W ciągu tygodnia Tyler i Khloe zamieszkali u mnie na stałe.
Tyler zajął większy pokój gościnny, który pomalowałem na niebiesko i urządziłem biurkiem do odrabiania prac domowych oraz półkami na jego rosnącą kolekcję powieści science fiction i pucharów baseballowych. Khloe zajęła mniejszy pokój, który stał się różowo-żółtym sanktuarium wypełnionym przyborami artystycznymi, klawiaturą do ćwiczeń na pianinie i pluszakami ustawionymi z wojskową precyzją wzdłuż półek.
Pierwsze kilka tygodni było chaotyczne. Rutyna szkolna, planowanie posiłków, harmonogram prania i ogólny poziom hałasu w domu z dziećmi wymagały dostosowania. Zapominano o obiadach, spóźniano się na autobusy szkolne, a wieczory spędzano przy kuchennym stole, odrabiając zadania domowe z algebry i ćwicząc ortografię.
Ale to był dobry chaos, celowy chaos, zupełnie inny od nieprzewidywalnego dramatu, który przez lata definiował naszą rodzinę.
Największym zaskoczeniem było to, jak bardzo cieszyłam się, że znów jestem potrzebna. Nie ze względu na pieniądze czy wygodę, ale ze względu na autentyczne wsparcie rodzicielskie. Pomaganie Tylerowi w algebrze, słuchanie, jak Khloe ćwiczy grę na pianinie, uczestnictwo w szkolnych konferencjach z nauczycielami, którzy nosili smycze i kubki Starbucksa, oraz codzienne zarządzanie dwójką aktywnych dzieci nadały mojemu życiu strukturę i sens, którego nie zdawałam sobie sprawy, że mi brakowało.
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia były magiczne.
Tyler i Khloe przeżyli lata świąt naznaczonych stresem finansowym i problemami małżeńskimi rodziców. Te święta były inne – spokojne, radosne, skupione na rodzinie, a nie na pieniądzach.
Wybraliśmy choinkę z parkingu przed supermarketem, a nasze oddechy tworzyły obłoczki w zimnym powietrzu, podczas gdy ktoś w czapce Mikołaja przywiązywał ją do dachu mojego samochodu. W domu udekorowaliśmy ją mieszanką starych, rodzinnych ozdób – filcowymi Mikołajami z lat 80., porcelanowymi aniołkami zebranymi przez mamę Franka – i tanimi plastikowymi bombkami z Walmartu, na które dzieci nalegały, bo były „błyszczące”. Upiekliśmy ciasteczka cukrowe w kształcie bałwanów i gwiazdek, zostawiając talerzyk dla Mikołaja, mimo że Tyler przewracał oczami i twierdził, że jest na to za duży.
Pewnego poranka w Boże Narodzenie, gdy otwieraliśmy prezenty wokół choinki, Khloe wygłosiła oświadczenie, które ścisnęło mi serce.
„Babciu Maggie, możemy teraz mówić do ciebie mamo? To znaczy, jeśli chcesz. Dzieci w szkole ciągle pytają o naszych rodziców, a dziwnie jest im opowiadać o więzieniu i takich tam.”
Spojrzałam na te dwoje dzieci, które przeszły tak wiele zawirowań, i jakimś cudem wylądowałam w swoim salonie, czując ogromną wdzięczność za ciąg wydarzeń, który nas połączył.
„Byłabym zaszczycona, gdybym mogła być waszą mamą” – powiedziałam szczerze.
Tyler uśmiechnął się.
„Dobrze, bo już dodałam cię do kontaktów alarmowych w szkole jako „Mamę”, a nie „Babcię”. Mam nadzieję, że to nie stanowi problemu.”
Było więcej niż w porządku.
Było idealnie.
Ale nawet gdy już przyzwyczailiśmy się do nowej normalności, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że historia Davida i Jessiki nie jest jeszcze skończona. Wyroki skazujące mają swoje daty końcowe, a ludzie, którzy obwiniają innych za swoje problemy, rzadko biorą na siebie odpowiedzialność w więzieniu.
Miałem rację, że byłem ostrożny.


Yo Make również polubił
Robię tę białą parmigianę, kiedy mam cukinię do skończenia: bez smażenia, jest prawie lekka i syci na wiele godzin. Tylko 110 kalorii!
Cudowny napój: brak bólu w tydzień (stawy, nogi i plecy)
7 roślin, które rosną i kwitną w wodzie, nie ma potrzeby używania gleby.
Ciasto twarogowe w kilka minut Używam 1 opakowania proszku budyniowego