„Nie ruszaj się. Ręce tam, gdzie mogę je widzieć.”
Doktor Brennan powoli podniósł ręce, ale jego wyraz twarzy pozostał spokojny.
„Marszałku Garrett. Zastanawiałem się, kiedy się spotkamy. Twój brat często o tobie wspominał przed końcem życia”.
Ręka Garretta drżała.
„Znałeś Jamesa?”
„Byłem jego lekarzem. Leczyłem jego depresję po skandalu. Przepisywałem mu leki, które brał…” Brennan zrobił pauzę. „No cóż, resztę znasz”.
Uśmiech Brennana był okropny.
„Thomas udokumentował wszystko. Każdą receptę, każdą sesję, każdą chwilę pogorszenia stanu zdrowia twojego brata. Prowadził doskonałe zapiski”.
„Ty synu…”
Garrett rzucił się naprzód, ale Michael złapał go i powstrzymał.
„Spokojnie, szeryfie” – powiedział Brennan. „Nie jestem tu po to, żeby kogokolwiek skrzywdzić. Jestem tu, bo Constance musi zrozumieć coś ważnego”.
Spojrzał mi prosto w oczy.
„Twój mąż nie zaczął gromadzić sekretów z powodu chciwości czy okrucieństwa. Zaczął, bo chciał kogoś chronić. A kiedy umarł, ta ochrona się skończyła”.
„Ochrona kogo?” – zapytałem.
„Ty, Constance. Wszystko, co Thomas zrobił, każdy plik, każda tajemnica, każdy fatalny wybór – zrobił to, żeby cię chronić”.
Te słowa nie miały sensu.
„Ochronić mnie przed czym?”
Wyraz twarzy Brennana złagodniał, pojawiło się coś w rodzaju litości.
„Z prawdy o twojej przeszłości. O tym, kim naprawdę jesteś.”
Miałam wrażenie, że podłoga pode mną się zapada.
„O czym mówisz?”
„Twoje panieńskie nazwisko brzmiało Constance Elizabeth Bradford, prawda? Dorastałaś w Charlottesville, jedyne dziecko Roberta i Eleanor Bradford.”
„Tak” – wyszeptałam, choć nagle nie byłam niczego pewna.
„Ale to nieprawda. Nic z tego.”
Brennan wyciągnął teczkę z marynarki. Od razu rozpoznałem, że to jeden z dokumentów Thomasa.
„Thomas spędził trzydzieści lat, ukrywając to. Ale teraz, gdy odszedł, ludzie, którzy chcieli, żeby to pochowano, przyszli szukać. I skrzywdzą każdego, kto stanie im na drodze”.
Rzucił teczkę na kuchenny stół. W świetle latarki zobaczyłem swoje nazwisko na karcie.
Mój plik.
Thomas miał na mój temat akta.
„Otwórz” – powiedział Brennan. „Zanim ktokolwiek umrze, musisz wiedzieć, dla czego twój mąż poświęcił wszystko”.
Ręce mi się trzęsły, gdy sięgałem po teczkę. Michael i Dale stłoczyli się blisko. Garrett trzymał broń wycelowaną w Brennana, ale jego wzrok również był utkwiony w teczce.
Otworzyłem.
Pierwszym dokumentem był akt urodzenia.
Nie moje. Widziałem swoje setki razy.
W tym przypadku podano inne imię. Margot Hines , urodzona 3 czerwca 1962 roku w Pittsburghu w Pensylwanii.
Moje urodziny. Moja data urodzenia. Ale nie moje imię.
„Nie rozumiem” – wyszeptałem.
„Czytaj dalej” – powiedział cicho Brennan.
Wycinki z gazet z 1968 roku. Pożar domu w Pittsburghu. Dwie osoby zginęły – Robert i Diane Keller. Jedna osoba przeżyła – ich sześcioletnia córka Margot.
Zdjęcia małej dziewczynki o ciemnych włosach i poważnych oczach. Wyglądała znajomo w sposób, który przyprawiał mnie o ciarki.
Wyglądała jak ja.
„Nie” – powiedziałem. „To… to pomyłka. Moimi rodzicami byli Robert i Eleanor Bradford. Dorastałem w Charlottesville. Pamiętam…”
„Pamiętasz to, co kazano ci pamiętać” – przerwał Brennan. „W co Bradfordowie cię wychowali. Zaadoptowali cię po pożarze, Constance. Zmienili ci imię, historię, całą tożsamość. I zrobili to, bo ktoś bardzo potężny chciał, żebyś zniknęła”.
„Kto?” – zapytał Dale. „Dlaczego ktokolwiek miałby…”
„Z powodu tego, co twoja matka widziała w noc pożaru” – powiedział ponuro Brennan. „Bo widziała, kto go podłożył. Bo w wieku sześciu lat Constance – albo Margot – była jedynym świadkiem podwójnego morderstwa”.
Pokój wirował. Chwyciłem krawędź stołu i z trudem łapałem oddech.
To nie mogło być prawdą. Nie mogło być prawdą.
Ale zdjęcia, akt urodzenia, daty, które idealnie pokrywały się z moim życiem, przedstawione jako historia kogoś innego.
„Thomas się dowiedział” – wyszeptałam. „W jakiś sposób odkrył, kim naprawdę jestem”.
„Kiedy byliście zaręczeni” – potwierdził Brennan. „Przeprowadzał badania w celu przygotowania ogłoszenia o ślubie. Znalazł rozbieżność w waszych dokumentach adopcyjnych. Zaczął grzebać. I co znalazł…”
Pokręcił głową.
„Ludzie, którzy zabili twoich biologicznych rodziców, którzy chcieli cię uciszyć – byli ze sobą powiązani. Potężni. Thomas zdał sobie sprawę, że gdyby ktokolwiek odkrył, że wciąż żyjesz, że wciąż jesteś potencjalnym świadkiem, zaatakowaliby ją”.
„Jej” – powiedział Michael głucho. „Masz na myśli mamę”.
„Więc zorganizował sobie haracze” – powiedział powoli Garrett. „Zbierał sekrety, zyskiwał wpływy, stał się nietykalny – wszystko po to, żeby ludzie nie przyglądali się zbyt uważnie przeszłości jego żony”.
„Przez czterdzieści lat” – potwierdził Brennan. „Szantażował, manipulował i niszczył ludzkie życia, wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo Constance. I to działało – dopóki Edward Hutchkins nie zdał sobie sprawy, czym naprawdę są te pliki. Dopóki nie zrozumiał, że po śmierci Thomasa nie było nikogo, kto utrzymałby równowagę. Nikogo, kto utrzymałby drapieżniki na dystans”.
„Dlatego uciekł” – wyszeptałem. „Wiedział, że będą go szukać”.
„I tak się stało”. Wyraz twarzy Brennana stał się natarczywy. „Constance, osoba, która podpaliła ten ogień, która zabiła twoich rodziców – wciąż żyje. Wciąż jest potężna. I wie, że znalazłaś akta. Wie, że szukasz odpowiedzi”.
„Kto to jest?” – zapytałem. „Powiedz mi, kogo się boję”.
„Nie mogę. Thomas nigdy mi nie podał nazwiska. To była jego ostatnia polisa ubezpieczeniowa. Ale to ktoś z tego miasta. Ktoś, kogo znasz. Ktoś, kto obserwuje cię od czterdziestu lat, czekając, czy kiedykolwiek sobie przypomnisz”.
Światła znów się zapaliły.
Torres weszła przez tylne drzwi, chwiejąc się, a z rozcięcia na czole ciekła jej krew.
„Wyłom. Ktoś mnie uderzył.”
Wpadli kolejni agenci z bronią w ręku. W zamieszaniu zobaczyłem Brennana kroczącego w stronę drzwi.
„Czekaj”. Złapałem go za ramię. „Akta. Mówią, kto?”
„Thomas ukrył ostateczną odpowiedź gdzieś, gdzie tylko ty ją znajdziesz” – powiedział Brennan z naciskiem. „Powiedział mi kiedyś, że gdyby mu się coś stało, sam byś się domyślił – że jesteś mądrzejszy, niż ktokolwiek by ci się zdawało”.
Potem zniknął, rozpływając się w chaosie, podczas gdy agenci zabezpieczali kryjówkę.
Stałem tam, trzymając w ręku teczkę, która dowodziła, że całe moje życie było kłamstwem. Że rodzice, których opłakiwałem, dzieciństwo, które pamiętałem, osoba, za którą się uważałem – nic z tego nie było prawdziwe.
Byłam Margot Hines, świadkiem morderstwa, celem zabójcy, który czekał cztery dekady, aby dokończyć dzieło.
A gdzieś w dowodach, które Thomas zbierał całe życie, ukrytych w sekretach, których tak zaciekle strzegł, kryła się odpowiedź na pytanie, kto chciał mojej śmierci. Musiałem ją tylko znaleźć, zanim oni znajdą mnie.
Przed świtem przenieśli nas w nowe miejsce — do hotelu w pobliżu budynku federalnego w Richmond, a agenci stacjonowali na naszym piętrze i w holu.
Garretta zastąpiła starsza marszałek o nazwisku Patricia Cordova, surowa kobieta po pięćdziesiątce, która dała jasno do zrozumienia, że nie docenia komplikacji, jakie wprowadziliśmy na jej teren.
„Zniknięcie dr Brennana jest teraz częścią śledztwa” – poinformowała nas przy kawie w swoim prowizorycznym centrum dowodzenia, apartamencie hotelowym przekształconym w centrum operacyjne. „Wydaliśmy nakaz, ale wygląda na to, że zniknął równie całkowicie, jak Edward Hutchkins”.
„Współpracują” – powiedziałem. To było jedyne sensowne wytłumaczenie.
Wyraz twarzy Cordovy sugerował, że i ona doszła do tego samego wniosku.
„Musimy zrozumieć dlaczego. Jaki jest ich cel końcowy?”
Spędziłem bezsenną noc na składaniu w całość fragmentów wspomnień, testowaniu ich w nowej rzeczywistości.
Margot Hines. To imię brzmiało obco, jakbym przymierzała czyjeś ubrania.
Ale były chwile – przebłyski rzeczy, które zawsze wiązałam z dziecięcymi marzeniami – które nagle nabierały nowego znaczenia. Dom z niebieskimi okiennicami. Zapach dymu. Krzyk kobiety. Bieg przez ciemność, podczas gdy ktoś woła imię inne niż Constance.
Margot.
Wołali Margot.
„Mamo, musisz odpocząć”. Dale usiadł obok mnie na kanapie w pokoju hotelowym, z twarzą zmarszczoną zmartwieniem. „Nie spałaś”.
„Nie mogę”. Pokazałem mu ponownie teczkę – akt urodzenia, który dowodził, że jestem kimś innym. „Dale, jeśli to prawda – jeśli byłem świadkiem morderstwa – to może coś sobie przypomnę. Coś, co pozwoliłoby zidentyfikować sprawcę”.
„Albo znowu będziesz w szoku” – powiedział łagodnie. „Niech zajmą się tym specjaliści”.
Ale profesjonaliści pozwolili dr Brennan wejść do federalnego kryjówki i wyjść. Stracili Edwarda Hutchkinsa i 2,3 miliona dolarów. Szukali odpowiedzi w aktach Thomasa, podczas gdy prawdziwa odpowiedź tkwiła gdzieś w mojej urywanej pamięci.
Michael krążył przy oknie z telefonem przy uchu. Cały ranek był na rozmowach telefonicznych – z Clare, ze swoim biurem, z prawnikiem rodziny.
Kiedy w końcu się rozłączył, jego wyraz twarzy był ponury.
„Mamy problem. I to duży.”
Cordova podniosła wzrok znad laptopa. „Jaki problem?”
„Ojcem Clare jest Lawrence Brennan. Były burmistrz. Ten, który ma teczkę w kolekcji taty”.
Michael zacisnął szczękę. „Właśnie poinformowała mnie, że jej rodzina wnosi pozew przeciwko mamie o zniesławienie i cierpienie psychiczne. Twierdzą, że akta taty zawierają fałszywe informacje, mające na celu zaszkodzenie reputacji jej ojca”.
„To śmieszne” – powiedział Dale. „Nie mogą pozwać mamy za coś, co zrobił tata”.
„Mogą i tak robią. A Clare stoi po ich stronie”. Głos Michaela lekko się załamał. „Ona chce, żebym wybrał – jej rodzinę czy moją”.
Zdrada w jego oczach raniła głębiej niż jakakolwiek fizyczna rana. Jego żona, kobieta, z którą zbudował życie, zamieniała to śledztwo w broń przeciwko nam.
„Lawrence Brennan” – powiedziałem powoli, wymawiając nazwisko z pamięci. „Był burmistrzem w latach 2008–2014. Thomas i ja byliśmy na kilku imprezach w jego domu. Ma córkę mniej więcej w twoim wieku, Michaelu, i syna”.
„Richard” – dokończyła Cordova, podnosząc wzrok znad komputera. „Dr Richard Brennan, który jest twoim lekarzem rodzinnym i osobą, która włamała się do kryjówki wczoraj w nocy”.
Połączenia utworzyły się same, niczym sieć pajęcza.
Lawrence Brennan, skompromitowany odkryciami Thomasa.
Jego syn, Richard, w jakiś sposób zaangażował się w ukrywanie prawdy o mojej tożsamości.
Obaj byli zamieszani w morderstwo popełnione czterdzieści lat temu.
„Musimy zobaczyć akta Lawrence’a Brennana” – powiedziałem.
Cordova pokręciła głową. „To dowód w śledztwie federalnym. Nie mogę po prostu…”
„Moja rodzina jest pozwana. Małżeństwo mojego syna się rozpada. Ktoś próbuje mnie zabić”. Wstałam, starając się zachować spokój. „Mam prawo wiedzieć, co jest w tych aktach”.
Po dłuższej chwili Cordova wyciągnęła telefon i wykonała połączenie.
Dziesięć minut później przybył agent z kopią akt Lawrence’a Brennana. Były grubsze niż większość innych.
W środku znajdowały się fotografie z lat 80., dokumenty finansowe, kopie zapieczętowanych dokumentów sądowych. Ale to wycinek z gazety zmroził mi krew w żyłach.
Pittsburgh Gazette, 15 października 1968 r.
„Trwa śledztwo w sprawie pożaru domu Kellera”.
„Rodzina Brennanów mieszkała w Pittsburghu” – wyszeptałem. „W 1968 roku”.
Cordova już pisał i wyszukiwał rekordy.
„Lawrence Brennan, urodzony w 1959 roku w Pittsburghu. Rodzina przeprowadziła się do Wirginii w 1969 roku, rok po pożarze Keller”. Spojrzała w górę. „Jego ojciec był inspektorem przeciwpożarowym”.
Dokończyłem myśl, a wspomnienie wypłynęło na powierzchnię niczym coś z głębokiej wody.
„Pamiętam, że do naszego domu – domu Kellerów – przyszedł mężczyzna. Miał na sobie mundur. Pokłócił się z moim ojcem o coś”.
Fragmenty układały się w obraz, którego nie chciałem widzieć.


Yo Make również polubił
Pyszności! Te maleństwa szybko znikną, więc bądźcie gotowi, żeby się nasycić!
Jeśli jesz ogórki codziennie, oto co dzieje się z twoim ciałem
Jak czyścić palniki kuchenki za pomocą tabletek do zmywarki
Jeżeli cierpisz na problemy z krążeniem, to jest rozwiązanie twojego problemu.