Podczas rodzinnego obiadu mój zięć rzucił lekceważącą uwagę po arabsku, zakładając, że nie zrozumiem, i wszyscy przy stole wybuchnęli śmiechem. Nie wiedzieli, że mieszkam w Dubaju od ponad dziesięciu lat. Nie sprzeciwiałem się ani nie podnosiłem głosu. Po prostu odstawiłem szklankę, uśmiechnąłem się i odpowiedziałem mu spokojnie, płynnie po arabsku. Śmiech ucichł, w sali zapadła cisza, a rozmowa potoczyła się w sposób, którego się nie spodziewali. – Page 8 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Podczas rodzinnego obiadu mój zięć rzucił lekceważącą uwagę po arabsku, zakładając, że nie zrozumiem, i wszyscy przy stole wybuchnęli śmiechem. Nie wiedzieli, że mieszkam w Dubaju od ponad dziesięciu lat. Nie sprzeciwiałem się ani nie podnosiłem głosu. Po prostu odstawiłem szklankę, uśmiechnąłem się i odpowiedziałem mu spokojnie, płynnie po arabsku. Śmiech ucichł, w sali zapadła cisza, a rozmowa potoczyła się w sposób, którego się nie spodziewali.

„Niektóre umiejętności nigdy cię nie opuszczają. Poza tym, myślę, że ostatnie wydarzenia pokazały, że moja emerytura mogła być przedwczesna. Wciąż mam coś do zaoferowania”.

Patrząc na moje córki, które teraz obie widziały mnie wyraźnie, być może po raz pierwszy w życiu, uświadomiłam sobie, że próba oszukania nas przez Zayna nieświadomie dała nam nieoczekiwany dar: autentyczność. Ujawniając, kim naprawdę jest, zmusił nas do ujawnienia również siebie nawzajem.

„Za nowe początki” – zaproponowała Emily, unosząc filiżankę herbaty w spontanicznym toaście.

„I widzieć wyraźnie” – dodała znacząco Sarah.

Podniosłem swój kubek, aby dołączyć do nich.

„Ku prawdzie we wszystkich jej językach”.

Sześć miesięcy po deportacji Zayna życie ułożyło się dla nas wszystkich w nowy rytm. Sarah odzyskała mieszkanie i karierę akademicką, poświęcając się badaniom z nowym zapałem. Emily awansowała na stanowisko starszego partnera w swojej kancelarii prawnej, a sposób, w jaki zajęła się sprawą Sarah, zrobił wrażenie na kierownictwie firmy. Ja zaś zaskoczyłam samą siebie, podejmując się pracy konsultanta na pół etatu, co pozwoliło mi wykorzystać moje międzynarodowe doświadczenie w wartościowy sposób.

Był chłodny jesienny wieczór, gdy Sarah zaprosiła nas na kolację dla wykładowców na swoim uniwersytecie.

„Wydział gości naukowców z programu studiów bliskowschodnich” – wyjaśniła. „Pomyślałam, że rozmowy mogą ci się spodobać, mamo, biorąc pod uwagę twoje doświadczenie”.

Zgodziłem się bez wahania, zadowolony z tego, jak pewnie Sarah wróciła do kontaktów zawodowych i towarzyskich. Cień zdrady Zayna znacznie zbladł, choć w jej kontaktach z nowymi ludźmi wciąż od czasu do czasu pojawiały się momenty ostrożności.

Dołączyła do nas Emily, przybywając prosto z sądu w eleganckim garniturze, który emanował autorytetem, do którego coraz chętniej się odwoływała. Gdy weszliśmy do uniwersyteckiego klubu wykładowców, trzy kobiety z rodu Wilsonów tworzyły uderzające trio, reprezentujące różne pokolenia i zawody, połączone niewątpliwym rodzinnym podobieństwem i wspólną odpornością.

Kolacja przebiegła w miłej atmosferze, a przy stole toczyły się interesujące dyskusje. Wdałem się w rozmowę z wybitnym jordańskim profesorem na temat inicjatyw rozwoju gospodarczego w regionie Zatoki Perskiej, łatwo powracając do analitycznego sposobu myślenia, który tak dobrze mi służył w latach pracy na stanowiskach kierowniczych.

„Twoje spostrzeżenia na temat kultury biznesowej regionu są niezwykle niuansowane” – skomentował. „Większość Amerykanów ma o wiele bardziej powierzchowne zrozumienie”.

„Mieszkałem w Dubaju przez dekadę” – wyjaśniłem. „Byłem starszym dyrektorem w Gulfream Petroleum”.

W jego oczach pojawił się błysk rozpoznania.

„Ach, teraz cię widzę, Morin Wilson. Negocjowałeś umowę joint venture z Saudi Aramco w 2012 roku. Nie lada wyczyn jak na amerykańską firmę w tamtych czasach, zwłaszcza że zespołem kierowała kobieta”.

Uśmiechnąłem się, mile zaskoczony, że po tylu latach zostałem zapamiętany w kręgach zawodowych.

„Ma pan doskonałą pamięć, profesorze.”

„Społeczność biznesowa w regionie jest mniejsza, niż się wydaje” – odpowiedział. „Twoja reputacja była dość znacząca. Wielu było zaskoczonych, kiedy tak nagle odszedłeś”.

„Okoliczności rodzinne” – powiedziałem po prostu, nie rozwijając tematu choroby Johna, która skłoniła mnie do powrotu do Ameryki. „Życie płata nieoczekiwane figle”.

Gdy kolacja dobiegła końca i goście zasiedli do kawy, obok mnie pojawiła się Sarah z dziwnym wyrazem twarzy – po części rozbawieniem, po części zakłopotaniem.

„Mamo, jest ktoś, kogo powinnaś poznać” – powiedziała, starając się zachować neutralny ton. „Profesor Al-Faisal z Uniwersytetu Jordanii. Właśnie przyjechał i pyta konkretnie o ciebie”.

Zaciekawiony, poszedłem za Sarą do miejsca, gdzie stał wybitny mężczyzna po sześćdziesiątce, rozmawiając z kierownikiem wydziału. Kiedy odwrócił się, żeby mnie powitać, rozpoznanie było natychmiastowe i wzajemne.

„Pani Wilson” – powiedział po arabsku, a jego ton odzwierciedlał szczere zaskoczenie. „Co za nieoczekiwana przyjemność”.

„Ambasadorze Al-Faisal” – odpowiedziałem w tym samym języku, skrywając zdziwienie za latami praktyki dyplomatycznej. „Nie wiedziałem, że zajął się pan środowiskiem akademickim”.

Sarah spojrzała na nas, wyraźnie wyczuwając podtekst.

„Wy dwaj się znacie?”

„Rzeczywiście” – potwierdziłem, przechodząc na angielski. „Jego Ekscelencja i ja poznaliśmy się podczas mojego pobytu w Dubaju. Był wtedy ambasadorem Jordanii w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, co pozwoliło mi osobiście zaobserwować niezwykłe umiejętności negocjacyjne pani Wilson” – dodał płynnie. „Chociaż wydaje mi się, że ostatni raz rozmawialiśmy w dość kontrowersyjnych okolicznościach”.

To dyplomatyczne niedopowiedzenie niemal wywołało uśmiech na mojej twarzy. Nasza ostatnia interakcja polegała na próbie wywarcia presji na Gulfream, aby zaakceptował niekorzystne warunki projektu budowy rurociągu, co zostało skontrowane przedstawieniem przeze mnie dowodów na to, że niektórzy jordańscy urzędnicy otrzymywali nienależne zachęty od naszych konkurentów. Nie był to przyjemny finał naszej współpracy zawodowej.

„Biznes często bywa kontrowersyjny, Profesorze” – odpowiedziałem spokojnie. „Ale to było wiele lat temu”.

Na jego twarzy pojawił się może błysk szacunku.

„Rzeczywiście. Wiele się zmieniło” – powiedział. „W tym, niestety, sposób, w jaki mój kraj traktuje pewne haniebne osoby”.

To konkretne sformułowanie od razu przykuło moją uwagę.

“Oh?”

 

„Rozumiem, że były doktorant z naszego uniwersytetu sprawił ostatnio kłopoty waszej rodzinie” – powiedział, starając się zachować wyważony ton. „Młody mężczyzna o imieniu Hakeim”.

Sarah stojąca obok mnie zesztywniała, ale zachowała spokój.

„Znasz Zayna?” zapytała.

„Przede wszystkim z rodziną” – wyjaśnił Al-Faisal. „Hakeimowie byli kiedyś szanowani w Jordanii, zanim Khaled zaczął dopuszczać się finansowych wybryków. Byłem zaniepokojony, gdy dowiedziałem się, że ich syn kontynuował rodzinną tradycję etycznej elastyczności tutaj, w Ameryce”.

Dyplomatyczne sformułowanie nie mogło ukryć jego wyraźnej dezaprobaty. Przyglądałem mu się uważnie, zastanawiając się nad celem tej pozornie niezobowiązującej rozmowy.

„Zapewniam cię” – kontynuował, zwracając się bezpośrednio do Sary – „jego zachowanie źle świadczy o nim, a nie o Jordanii ani jej mieszkańcach. Cenimy uczciwość i gościnność jako podstawowe zasady naszej kultury”.

„Oczywiście” – odpowiedziała uprzejmie Sarah. „Nigdy nie zakładałam, że jedna osoba reprezentuje całą kulturę”.

Al-Faisal skinął głową, sprawiając wrażenie zadowolonego z jej odpowiedzi.

„Pani Wilson, czy mógłbym prosić panią o chwilę?” – zapytał. „Jest pewna sprawa zawodowa, którą chciałbym omówić”.

Zaciekawiony, przeprosiłem Sarę i poszedłem za nim w cichszy kąt pokoju. Gdy już byliśmy w miarę prywatni, jego zachowanie subtelnie się zmieniło, a akademicka osobowość ustąpiła miejsca dyplomacie, którego znałem lata temu.

„Będę szczery, pani Wilson” – powiedział. „Sytuacja Hakeima stworzyła pewne komplikacje w relacjach akademickich Jordana z amerykańskimi instytucjami. Oszukańcze badania Zayna i późniejsza deportacja podważyły ​​nasze procedury weryfikacyjne”.

„Zrozumiałe” – skomentowałem, zastanawiając się, dokąd to zmierza.

„Rzeczywiście. W rezultacie uniwersytet wdrożył surowsze protokoły”. Zrobił pauzę, jakby starannie rozważał swoje następne słowa. „Możesz nie wiedzieć, że po powrocie do Jordanii młody Hakeim próbował zapewnić sobie stanowisko, korzystając z koneksji rodzinnych, twierdząc, że jego wyjazd z Ameryki był spowodowany dyskryminacją kulturową”.

Uniosłem brwi, ale milczałem, pozwalając mu kontynuować.

„Jego narracja mogłaby odnieść sukces, gdyby pewne informacje nie dotarły do ​​odpowiednich kanałów” – powiedział Al-Faisal, a jego spojrzenie było wymowne. „Informacje dotyczące prawdziwego charakteru jego działań w Stanach Zjednoczonych, w tym o jego napadzie na córkę senatora i próbie uzyskania dostępu do zasobów finansowych twojej rodziny za pomocą nieuczciwych metod”.

Zrozumienie nastąpiło.

„Rozumiem. I przypuszczam, że ta informacja dotarła oficjalnymi kanałami dyplomatycznymi.”

Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

„Załóżmy, że doszło do tego kanałami, które szanowały prawdę ponad powiązaniami rodzinnymi. Jordańskie środowisko akademickie zbyt wysoko ceni swoją międzynarodową reputację, by pozwolić na takie zachowanie bez sprzeciwu”.

Nie powiedział tego wprost, ale wyraźnie zasugerował, że próba odbudowania reputacji Zayna w Jordanii została celowo udaremniona przez kogoś, kto miał wiedzę o jego poczynaniach w Ameryce, być może nawet przez samego Al-Faisala.

„Świat akademicki może być dość mały” – zauważyłem neutralnie.

„Podobnie jak kręgi dyplomatyczne” – zgodził się. „Zwłaszcza gdy angażują ludzi, którzy rozumieją wagę konsekwencji nieetycznych działań”.

Nasze oczy spotkały się we wzajemnym zrozumieniu. Niezależnie od różnic zawodowych, które naznaczyły nasze dotychczasowe interakcje, najwyraźniej łączyło nas przekonanie o odpowiedzialności, która przekraczała granice kulturowe i narodowe.

„Doceniam twoją dyskrecję w rozwiązaniu tej sprawy” – powiedziałem ostrożnie – „oraz uprzejmość, jaką wykazałeś, informując mnie o wyniku”.

„Profesjonalna uprzejmość między kolegami” – odpowiedział z równą troską. „Poza tym, zawsze podziwiałem pani dbałość o szczegóły, pani Wilson, nawet gdy działało to na niekorzyść moich interesów”.

Gdy dołączyliśmy do głównego spotkania, Sarah podeszła z pytającym spojrzeniem. Uścisnąłem jej dłoń uspokajająco, obiecując w milczeniu wyjaśnienie później. Wieczór zakończył się w miłej atmosferze, z zaproszeniami do przyszłych współprac akademickich, które zostały przyjęte.

Gdy odchodziliśmy, Emily, która z daleka obserwowała interakcję z Al-Faisalem, podeszła bliżej i zapytała:

„O co chodziło? Wyglądaliście, jakbyście prowadzili jakąś tajną misję dyplomatyczną”.

Uśmiechnąłem się, doceniając jej spostrzegawczość.

„W pewnym sensie tak” – powiedziałem. „Świat opiera się na połączeniach i informacjach, Emily. Czasami sprawiedliwość obiera nieoczekiwane ścieżki”.

Później tego wieczoru, przy drinku u mnie, opowiedziałem córkom o rewelacjach Al-Faisala. Sarah z namysłem i skupieniem przyjęła wiadomość o nieudanej próbie Zayna, by napisać swoją historię na nowo.

„Więc nawet w Jordanii czekają go konsekwencje” – zamyśliła się. „Nie wiem, co o tym myśleć. Chyba czuję ulgę, że nie może po prostu zacząć od nowa z czystą kartą i potencjalnie skrzywdzić kogoś innego”.

„Czyny odbijają się echem” – odpowiedziałem. „Czasami na odległość większą, niż się spodziewamy”.

„Zwłaszcza gdy pomagają im byli ambasadorzy z długą pamięcią” – dodała ironicznie Emily. „Przypomnij mi, żebym nigdy nie wchodziła ci w drogę zawodową, mamo. Podobno masz międzynarodowe kontakty, które pozwalają ci jechać przez kontynenty”.

Zaśmiałem się z jej przesady.

„Zapewniam cię, że nie miałem nic wspólnego z informacjami, które dotarły do ​​Jordana” – powiedziałem – „choć nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolony z rezultatu”.

Siedzieliśmy we troje w komfortowej ciszy, zastanawiając się nad nieoczekiwanym epilogiem tego, co uważaliśmy za zamknięty rozdział. W końcu odezwała się Sarah, a jej głos był zamyślony.

„Wiesz, co wydaje mi się największą ironią?” – powiedziała. „Zayn wziął mnie na celownik po części dlatego, że uważał, że mojej rodzinie brakuje koneksji i wiedzy, by mu się przeciwstawić. Postrzegał nas jako prostych Amerykanów, naiwną córkę-akademiczkę i jej wdowę, jako łatwy cel dla jego intrygi”.

„Zamiast tego dostał rodzinę z większym doświadczeniem międzynarodowym, niż mógł sobie wyobrazić” – dokończyła Emily. „I matkę, która rozumiała każde słowo, które, jak mu się zdawało, ukrywał za obcym językiem” – dodałem.

Wznieśliśmy toast improwizująco, zjednoczeni wspólnym doświadczeniem, które odmieniło nas indywidualnie i zbiorowo. To, co zaczęło się jako bolesne oszustwo, przerodziło się w katalizator rozwoju, ujawniając mocne strony, które w przeciwnym razie moglibyśmy pozostawić uśpione.

Jeśli chodzi o Zayna Hakeima, gdziekolwiek teraz był, miałem nadzieję, że przyswoił sobie lekcję, która wykracza poza wszystkie języki i kultury:

Pozory mogą mylić, zwłaszcza jeśli jesteś zbyt arogancki, żeby zajrzeć pod powierzchnię.

Dziękuję za wysłuchanie. Napisz komentarz, oceniając moją historię w skali od 0 do 10. Subskrybuj i wyślij go komuś, kto również lubi słuchać takich historii. Pozdrawiam.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

„Pączki z nadzieniem truskawkowo-śmietankowym – słodka rozkosz w każdym kęsie!”

Przygotowanie ciasta: W misce połącz mąkę, drożdże, cukier i sól. W osobnym naczyniu podgrzej mleko do ciepłej temperatury, dodaj masło ...

To urządzenie kuchenne, które każdy ma, musi zostać odłączone od zasilania przed pójściem spać, aby uniknąć ryzyka pożaru

To urządzenie musi być zawsze wyłączane po użyciu Dzięki rozwojowi technologii wiele urządzeń kuchennych jest teraz łatwych w użyciu. Należy ...

„Strasznie Pyszne Naleśniki na Halloween: Kreatywne Pomysły i Przepis, Który Pokochasz!”

Rozgrzej patelnię z odrobiną oleju. Wylewaj porcje ciasta na patelnię i smaż naleśniki z obu stron na złoty kolor. Tworzenie ...

Masz ochotę na dobrą, orzeźwiającą lemoniadę?

Umyj cytryny, odetnij końcówki i wydrąż gniazda nasienne. Odwiruj i zmierz uzyskany koncentrat ...

Leave a Comment