Frank zdjął okulary i przetarł oczy.
„Tyler” – powiedział, patrząc prosto na wnuka z czymś w rodzaju pokory po raz pierwszy – „winien jestem ci szczerze przeprosić. Powiedziałem coś bardzo niesprawiedliwego i nieprawdziwego o twojej przyszłości i byłem w całkowitym błędzie”.
Tyler przyjrzał mu się uważnie.
„W porządku, dziadku” – powiedział z charakterystyczną dla siebie zamyśleniem. „Tata wyjaśnił, że ludzie czasami mówią niemiłe rzeczy, kiedy nie rozumieją całej sytuacji”.
Dojrzałość w reakcji Tylera mocno uderzyła Franka. Widziałem, jak oczy mojego ojca napełniają się łzami.
„Ale jest jeszcze coś, co musicie zrozumieć na temat edukacji Tylera” – powiedziałem.
Trzymałem teczkę w rękach jak dowód.
„Podczas gdy ja płaciłam za drogie lekcje Khloe w szkole prywatnej, Tyler osiągnął wszystkie te sukcesy w zwykłej szkole publicznej — bez żadnych korepetycji ani specjalnych programów”.
Kiedy Frank próbował to zrozumieć, uświadomiłem sobie, że jest jeszcze kolejna warstwa oszustwa, którą trzeba poruszyć.
Wygodne założenia, w których żyła moja rodzina, miały legnąć w gruzach, a część mnie — zimna, ciekawa — chciała zobaczyć, jak zareagują, gdy podłoga znów zabierze im się spod nóg.
„Tak naprawdę, tato” – powiedziałem – „skoro dziś jesteśmy zupełnie szczerzy w kwestii finansów rodzinnych, jest jeszcze coś, co musimy omówić”.
Frank wyprostował się, wyczuwając kolejne złe wieści.
Melody ucichła, a jej rysy napięły się w panice.
„Trzy miesiące temu zwróciłeś się do mnie z propozycją zainwestowania w nową firmę konsultingową Melody” – powiedziałem. „Byłeś bardzo podekscytowany jej przedsiębiorczością i zapytałeś, czy byłbym skłonny zapewnić finansowanie dla startupu, który opisałeś jako butikową firmę marketingową”.
Tyler słuchał z poważną uwagą, jaką zawsze poświęcał rozmowom dorosłych, chociaż widziałem, że nie rozumiał jeszcze, jakie to ma implikacje biznesowe.
„Wyraźnie pamiętam tę rozmowę” – powiedział Frank ostrożnie, a w jego głosie brakowało typowej pewności siebie. „Byłeś bardzo hojny, wspierając cele biznesowe Melody”.
„Tak” – zgodziłem się. „Byłem hojny”.
Ponownie otworzyłem aplikację bankową.
„Piętnastego marca przelałem pięćdziesiąt tysięcy dolarów na konto firmowe Melody” – powiedziałem – „na podstawie przedstawionego przez nią biznesplanu i twojej osobistej rekomendacji jej projektu”.
Melody zbladła jak ściana. Jej dłonie drżały wokół szklanki z wodą.
„Biznesplan był imponujący” – kontynuowałem niemal swobodnym tonem. „Profesjonalna przestrzeń biurowa. Wysokiej klasy oprogramowanie marketingowe. Pierwsze umowy z klientami już podpisane. Melody przewidywała, że będzie w stanie spłacić pożyczkę na start w ciągu osiemnastu miesięcy i potencjalnie zaoferować mi zwrot z inwestycji”.
Frank powoli skinął głową, a na jego twarzy pojawiła się niepewność.
„Więc, oczywiście” – powiedziałem – „ciekawiło mnie, jak postępuje firma konsultingowa. Nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć biuro i poznać nowych klientów Melody”.
Zwróciłem się do mojej siostry.
„Melody” – powiedziałem – „czy opowiedziałabyś tacie i Tylerowi, jak rozwija się twoja firma konsultingowa w zakresie marketingu? Może podzielisz się kilkoma historiami sukcesu z pierwszych miesięcy działalności?”
Cisza.
Minęła prawie cała minuta, zanim Melody podniosła wzrok. Jej oczy były czerwone. Na twarzy malowało się poczucie winy.
„Norton” – wyszeptała – „mogę wyjaśnić. Proszę…”
„Proszę bardzo” – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. „Jestem pewien, że tata z chęcią dowie się o twoich osiągnięciach biznesowych, zwłaszcza że był tak pewny, polecając mi twój projekt”.
Frank spoglądał to na nas, to na nas, czując, że dzieje się coś bardzo nie tak.
„Prawda jest taka” – zaczęła Melody łamiącym się głosem – „że nie ma żadnej działalności konsultingowej. Nigdy nie było”.
Frankowi opadła szczęka.
Melody otarła policzki, a łzy spływały jej strumieniem.
„Wykorzystałam te pieniądze na spłatę długów na karcie kredytowej” – wyznała. „Byłam winna prawie trzydzieści tysięcy i zalegałam ze spłatą. Bałam się, że stracę mieszkanie”.
„A pozostałe dwadzieścia tysięcy?” – zapytałem, choć już wiedziałem.
Melody przełknęła ślinę.
„Pojechałam do Europy z moją przyjaciółką Jessicą” – przyznała głosem ledwie słyszalnym. „Pojechaliśmy do Włoch i Francji na trzy tygodnie. Powiedziałam sobie, że zasłużyłam na wakacje po tak długim okresie bezrobocia”.
Nastąpiła ogłuszająca cisza.
Frank patrzył na swoją córkę, jakby nigdy jej nie widział.
Tyler patrzył szeroko otwartymi oczami, rozumiejąc więcej, niż powinien.
„Tato” – powiedziałem, zwracając się do Franka z celowym spokojem – „czy wiedziałeś, że Melody nie miała zamiaru zakładać legalnego biznesu, kiedy namawiałeś mnie do zainwestowania pięćdziesięciu tysięcy w jej nieistniejącą firmę konsultingową?”
Frank otwierał i zamykał usta, szukając słów.
„Norton” – powiedział w końcu – „przysięgam ci, że nie miałem pojęcia. Melody pokazała mi kompletny biznesplan z prognozami finansowymi i wszystkim. Naprawdę wierzyłem, że zakłada prawdziwą firmę”.
„Właściwie, tato” – powiedziałem, wyciągając kolejny dokument – „to nie jest do końca prawdą”.
Podniosłem telefon.
„To jest rozmowa tekstowa między tobą a Melody, przeprowadzona dwa tygodnie przed tym, jak poprosiła mnie o pieniądze na inwestycję”.
Obserwowałem, jak twarz Franka poczerwieniała, gdy zdał sobie sprawę, że mam dostęp do czegoś, co jego zdaniem pozostanie ukryte.
„Czy chcesz, żebym przeczytał dokładnie twoje słowa?” – zapytałem – „czy wolisz sam nam powiedzieć, co naprawdę wiesz o planach biznesowych Melody?”
Wyraz twarzy Franka wykrzywił się: strach, zażenowanie, żal.
„W wiadomości tekstowej mówisz Melody, że nigdy nie przegapię pięćdziesięciu tysięcy” – kontynuowałem, czytając bezpośrednio z ekranu – „bo dobrze radzę sobie z komputerami i pewnie zarabiam więcej niż to w miesiąc”.
Przewinąłem.
„Napisałeś też, że jestem zbyt ufny wobec rodziny i prawdopodobnie dałbym jej pieniądze bez zadawania zbyt wielu pytań.”
Melody ukryła twarz w dłoniach i szlochała.
Frank wyglądał na pokonanego.
„Ale najciekawsza część” – powiedziałem, przewijając stronę ponownie – „to ta, w której napisałeś, że nawet gdybym w końcu odkrył, że nie ma tu żadnego prawdziwego interesu, nie podjąłbym kroków prawnych przeciwko rodzinie, ponieważ Norton zawsze stawia lojalność rodzinną ponad pieniądze”.
Tyler odezwał się, jego głos był wyraźny i bezpośredni.
„Tato” – zapytał – „czy dziadek i ciocia Melody ukradli ci pieniądze?”
Spojrzałem na mojego syna.
„Tak, kolego” – powiedziałem. „Zabrali mi pieniądze, kłamiąc o tym, jak planowali je wydać”.
„To się nazywa oszustwo” – powiedział rzeczowo Tyler. „Uczyliśmy się o tym na zajęciach ze społeczeństwa, kiedy uczyliśmy się etyki biznesu”.
Frank skrzywił się, słysząc te słowa wypowiedziane na głos przez dziewięciolatka.
„Norton” – powiedział Frank z rozpaczą – „proszę, zrozum – nigdy nie chciałem, żeby cię to zraniło. Naprawdę wierzyłem, że Melody w końcu znajdzie sposób, żeby ci się odwdzięczyć”.
„Tato” – odpowiedziałem – „zmówiłeś się z Melody, żeby oszukać mnie na pięćdziesiąt tysięcy dolarów, jednocześnie pozwalając wam obojgu traktować mojego syna, jakby był intelektualnie gorszy”.
Pozwoliłem słowom osiąść.
„Pieniądze to jedno. Ale brak szacunku wobec Tylera, podczas gdy dosłownie mnie okradłeś – to zupełnie inna sprawa”.
Sięgnąłem do marynarki i wyciągnąłem ostatni dokument – papier ostemplowany oficjalną pieczęcią prokuratury okręgowej San Francisco.
„Co prowadzi mnie do prawnego rozwiązania tej sytuacji” – powiedziałem, rozkładając list, żeby wyraźnie widzieli nagłówek. „W zeszłym tygodniu złożyłem formalną skargę o oszustwo finansowe do prokuratury okręgowej”.
Szloch Melody przybrał na sile.
Frank wpatrywał się w dokument z wyraźnym przerażeniem.
„Prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie oszustw elektronicznych i zarzutów spisku” – kontynuowałem. „Szczególnie interesują ich dowody w postaci wiadomości tekstowych wskazujące na działanie z premedytacją i celowe oszustwo”.
Frank wyciągnął rękę w moją stronę, w jego oczach malowała się desperacja.


Yo Make również polubił
Naturalna moc jednego składnika: wsparcie dla kości, cukru we krwi i zdrowia psychicznego
Nie wyrzucaj puszek po tuńczyku, w domu są warte tyle, ile waży złoto: jak je ponownie wykorzystać
3 ŁYŻECZKA WIECZOREM I GOTOWE!!! Brzuch zniknie po 10 dniach, biodra po tygodniu…
6 potwierdzonych korzyści buduje wiarygodność i zachęca ludzi do kliknięcia i dowiedzenia się więcej.