Przygotowywałam obiad, gdy moja córeczka pociągnęła mnie za szlafrok i cicho powiedziała, że ​​chce przestać brać „tabletki”, które dała jej ciotka. „Mamo, czy mogę przestać brać te tabletki?” Zamarłam na kilka sekund. Starając się zachować spokój, poprosiłam ją, żeby mi je przyniosła, żebym mogła je obejrzeć. Kiedy zaniosłam je do lekarza, jego twarz spoważniała. „Wiesz, co to jest? Skąd to masz?” – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Przygotowywałam obiad, gdy moja córeczka pociągnęła mnie za szlafrok i cicho powiedziała, że ​​chce przestać brać „tabletki”, które dała jej ciotka. „Mamo, czy mogę przestać brać te tabletki?” Zamarłam na kilka sekund. Starając się zachować spokój, poprosiłam ją, żeby mi je przyniosła, żebym mogła je obejrzeć. Kiedy zaniosłam je do lekarza, jego twarz spoważniała. „Wiesz, co to jest? Skąd to masz?”

„Oczywiście, kochanie” – powiedziała Vada, całując ją w policzek. „Nie martw się. Miłego dnia w szkole”.

Patrzyła, jak autobus odjeżdża ich obsadzoną drzewami ulicą, po czym szybko ruszyła w stronę stacji kolei miejskiej. Przychodnia była trzy przystanki dalej, bliżej centrum.

Zinnia już czekała na nią przy wejściu, ubrana w biały fartuch i z zatroskaną miną.

„Pokaż mi, co potrafisz” – powiedziała zamiast powitania.

Vada wyjęła butelkę z torebki.

Zinnia otworzyła wieczko, wysypała tabletkę na dłoń, dokładnie jej się przyjrzała i nawet powąchała.

„To nie są witaminy” – powiedziała powoli.

„Vada, muszę to zanieść do analizy. Mam znajomego chemika w sąsiednim budynku. Zaraz to sprawdzi.”

„Co się stało?” wyszeptała Vada.

„Jeszcze nie wiem dokładnie, ale mam bardzo złe przeczucie. Poczekaj tu na mnie.”

Zinnia odeszła, zabierając butelkę.

Vada stała w holu kliniki, czując, jak nogi robią jej się jak z galarety. Wokół niej tłoczyli się ludzie – pacjenci, lekarze, pielęgniarki. Telewizor na ścianie wyświetlał stłumione poranne wiadomości o ruchu na autostradzie I-25 i prognozę pogody.

Życie toczyło się dalej, ale w jej wnętrzu wszystko się rozpadało.

Dwadzieścia minut później Zinnia wróciła. Jej twarz była blada.

Vada chwyciła przyjaciółkę za ramię.

„To środek uspokajający” – powiedziała Zinnia niskim, stanowczym głosem. „Silny środek psychotropowy. Jest przepisywany dorosłym z poważnymi zaburzeniami snu. Podawanie go dzieciom jest absolutnie zabronione. Może powodować uzależnienie, uszkodzenia mózgu, opóźnienia rozwojowe. Rozumiesz, co to znaczy?”

Vada skinęła głową, nie mogąc wydobyć głosu.

„Skąd to masz? Kto dał te pigułki Azorze?” – zapytała Zinnia.

„Nie wiem. Kobieta. Azora powiedziała, że ​​jest koleżanką taty. Przychodzi, kiedy mnie nie ma w domu i podaje mojej córce te witaminy. Azora zasypia po ich zażyciu.”

Zinnia na chwilę zamilkła, po czym stanowczo rzekła:

„Vada, musisz dowiedzieć się, kim jest ta kobieta i zgłosić się na policję. Podawanie substancji psychotropowych dziecku bez recepty to przestępstwo. Twoja córka mogła doznać poważnej krzywdy”.

„Wiem” – odpowiedziała Vada. „Zrobię wszystko. Dziękuję, Zinnio.”

Wyszła z kliniki, wyjęła telefon i zadzwoniła do pracy. Powiedziała, że ​​spóźni się kilka godzin.

Następnie zamówiła Ubera i pojechała do domu.

Musiała coś sprawdzić.

Mieszkanie było puste. Sterling poszedł do pracy o siódmej.

Vada poszła do pokoju Azory i otworzyła szufladę biurka, w którym jej córka trzymała przybory szkolne.

Tam, pod notatnikami, leżało kilka złożonych banknotów.

Vada je policzyła.

Siedemset dolarów.

Skąd ośmiolatek miał tyle pieniędzy? Obiady szkolne były opłacane z góry za pośrednictwem strony internetowej okręgu. Vada i Sterling rzadko dawali kieszonkowe. Może pięć lub dziesięć dolarów na lody.

Siedemset to było zdecydowanie za dużo.

Vada przypomniała sobie słowa córki.

„Tata da mi pieniądze.”

Więc Sterling wiedział.

Wiedział o tym koszmarze i płacił Azorze za jej milczenie.

„Nie” – wyszeptała. „To niemożliwe”.

Nie mogła w to uwierzyć.

Vada wyjęła telefon i zaczęła szukać w Internecie lokalnych sklepów z artykułami szpiegowskimi i elektroniką.

Potrzebowała dowodu.

Musiała zobaczyć wszystko na własne oczy.

Minęły trzy dni.

Trzy dni, podczas których Vada żyła w dwóch rzeczywistościach.

Na zewnątrz wszystko było jak zwykle: praca, dom, obiad, rozmowy z mężem i córką. Odwożenie dzieci do szkoły, korki na autostradzie I-225, zakupy w lokalnym supermarkecie.

Ale w środku zakorzeniły się strach, gniew i nieufność. Pożerały ją od środka.

W poniedziałkowy poranek, po wizycie w Zinnia, Vada w drodze powrotnej zatrzymała się w dużym sklepie z elektroniką – miejscu pełnym płaskich telewizorów i rzędów gadżetów.

Sprzedawca, młody mężczyzna z uprzejmym, wymuszonym uśmiechem i plakietką z napisem KYLE, pokazał jej kilka modeli ukrytych kamer.

Wybrała najbardziej dyskretny aparat – miniaturową kamerę zakamuflowaną jako ładowarka do telefonu. Można ją było podłączyć do gniazdka w salonie i nikt niczego nie podejrzewał.

„Czy nagranie jest zapisywane na karcie pamięci czy w chmurze?” – zapytała Vada.

„Obie opcje” – wyjaśnił sprzedawca. „Możesz oglądać wideo w czasie rzeczywistym za pomocą aplikacji w telefonie lub pobrać plik później. Doskonała jakość. Nagrania audio również czyste”.

Vada zapłaciła i poszła do domu.

Sterling był w pracy.

Zainstalowała kamerę w salonie, podłączając ją do gniazdka w ścianie i ustawiając obiektyw tak, aby drzwi wejściowe, korytarz i część kanapy znalazły się w kadrze.

Przetestowała to za pomocą aplikacji.

Wszystko zadziałało.

Obraz był ostry. Dźwięk nagrywany bez zakłóceń.

Teraz pozostało tylko czekać.

Tego samego wieczoru Vada rozmawiała z Azorą.

Dziewczynka siedziała przy stole w jadalni i odrabiała zadanie domowe z matematyki. Vada usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.

„Azora, kochanie, muszę cię o coś zapytać” – zaczęła.

„Co, mamo?” Dziewczynka podniosła wzrok znad notatnika.

„Pamiętasz panią, która dała ci witaminy? Jak ona się nazywa?”

Azora zmarszczył brwi i zamyślił się.

„Nie pamiętam. Nie powiedziała. Tata powiedział, że to jego koleżanka. Że razem pracują nad projektem. Przychodzi często, dwa, trzy razy w tygodniu, zazwyczaj po obiedzie, kiedy wracam ze szkoły. Tata otwiera jej drzwi. Mówią „cześć”. Potem pani daje mi witaminę i mówi, że muszę trochę pospać, żeby im nie przeszkadzać, kiedy pracują.”

„Biorę tabletkę, kładę się na kanapie i zasypiam. A kiedy się budzę, jej już nie ma”.

„A co robi tata, kiedy śpisz?” zapytała cicho Vada.

„Nie wiem, mamo. Śpię” – odpowiedziała po prostu dziewczynka. „Chyba pracuje z tą panią. Siedzą przy komputerze i coś omawiają. Tata powiedział, że to ważny projekt”.

Vada skinęła głową, próbując zachować spokój.

„Dobrze, kochanie. Tylko nie bierz już tych witamin, dobrze? Kupiłam ci lepsze. Są w lodówce. Wyglądają jak żelki.”

„Dobrze, mamo. Lubię żelki” – odpowiedziała posłusznie Azora i wróciła do odrabiania lekcji.

Vada wyszła z pokoju i oparła się o ścianę korytarza.

Dwa lub trzy razy w tygodniu.

Więc to się zdarzało regularnie. To nie było jednorazowe nieporozumienie.

Kim była ta kobieta?

Kolega z pracy.

Oh.

Myśl ta była tak oczywista, że ​​Vada zdziwiła się, że nie wpadła na nią wcześniej.

Kochanka.

Sterling miał kochankę, która przychodziła do ich domu pod nieobecność Vady. Żeby córka im nie przeszkadzała, podali jej narkotyki.

Uświadomiwszy sobie to szaleństwo, Vada miała ochotę krzyczeć, coś rozbić, wpaść do salonu i natychmiast zażądać wyjaśnień od Sterlinga.

Ale nie mogła.

Potrzebowała dowodów.

Musiała wszystko nagrać, żeby później nie mógł się z tego wykręcić, nie mógł kłamać, nie mógł zniszczyć dowodu.

Następnego dnia, we wtorek, Vada zadzwoniła do swojej mamy, babci Uli.

Ula miała sześćdziesiąt trzy lata i mieszkała sama w małym, parterowym domu na obrzeżach miasta, w spokojnej okolicy ze starymi dębami i gankami, na których na wietrze powiewały amerykańskie flagi.

Pięć lat wcześniej, po śmierci ojca Vady na zawał serca, Ula przeszła na emeryturę — ​​zajmowała się ogrodem, robiła na drutach i czytała powieści w miękkiej oprawie z lokalnej biblioteki w Denver.

„Mamo, potrzebuję twojej pomocy”, powiedziała Vada, gdy mama odebrała.

„Co się stało, kochanie?” – w głosie Uli słychać było zaniepokojenie.

„Wyjaśnię później. Czy możesz odbierać Azorę ze szkoły w tym tygodniu codziennie? Niech zostanie u ciebie do wieczora. Odbiorę ją po pracy.”

„Oczywiście, że mogę, ale co się dzieje?”

„Powiem ci później, mamo. Nie mogę teraz rozmawiać. Bardzo dziękuję.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Dziewczynka odkrywa pod łóżkiem dziwne jaja, zmuszając rodzinę do opuszczenia domu. Wszyscy są przerażeni… Szczegóły w pierwszym komentarzu, aby dowiedzieć się, co to jest!

„To nie są zwykłe jajka” – powiedział przerażająco, kiedy w końcu się odezwał. „Musieliśmy natychmiast opuścić twój dom”. Dla rodziców ...

NAPÓJ NA BAZIE SELERA NA ODCHUDZANIE.

W mniejszych, ale nadal znaczących ilościach występują kwas foliowy, potas, mangan i kwas pantotenowy. Kiedy jesz seler, otrzymasz również witaminy ...

Pieczona cukinia i ryż z warzywami

1. Pieczona cukinia: Rozgrzej piekarnik do 200°C. Cukinie umyj, odetnij końce i pokrój w plasterki o grubości około 1 cm ...

Jak stworzyć najskuteczniejszy naturalny środek odstraszający owady do domu, który odstraszy mrówki, pająki i komary

Preparat owadobójczy Przygotuj bazę Napełnij butelkę ze spryskiwaczem do połowy wodą (około 250 ml). Dodaj szałwię i mydło Dodaj 125 ...

Leave a Comment