„Właściwie tak” – odpowiedział uprzejmie Fox, unosząc telefon. „W Pensylwanii nagrywanie wymaga zgody jednej strony. My po prostu dokumentujemy waszą dokładną i profesjonalną inspekcję”.
Pritchard zacisnął szczękę.
„Dobrze” – powiedział. „Zaczynajmy.”
Przez następne trzy godziny Pritchard i jego dwaj asystenci przeszukali każdy centymetr warsztatu.
Sprawdzono osłony maszyn, panele elektryczne, wentylatory wyciągowe, wentylację, systemy przeciwpożarowe, magazyny chemikaliów, oznakowanie wyjść i dzienniki bezpieczeństwa.
Maria oprowadzała ich po każdej stacji z cierpliwością świętego i przygotowaniem kobiety, która dokładnie wiedziała, o co toczy się gra.
„To stanowisko spawalnicze potrzebuje lepszej wentylacji” – powiedział w pewnym momencie Pritchard, wskazując na okap.
„System wentylacji został zmodernizowany sześć miesięcy temu” – odpowiedziała Maria, wręczając mu pozwolenie i certyfikat wykonawcy. „Przekracza on obecne wymagania o piętnaście procent”.
„Te panele elektryczne są niewłaściwie oznakowane” – powiedział później.
„Są oznakowane zgodnie ze standardami OSHA” – powiedział Carlos, pojawiając się obok nas z segregatorem. „Oto raport z przeglądu elektrycznego z zeszłego miesiąca. Zero naruszeń”.
„Wyjścia ewakuacyjne…” – zaczął jeden z asystentów.
„Są drożne i wyraźnie oznaczone” – dokończyła Elena, wręczając dziennik. „Testujemy je co tydzień. Dziennik zawiera podpisy i daty”.
Około południa Pritchard był spocony i sfrustrowany.
Jego asystenci kręcili głowami, gdy próbował wskazać im potencjalne naruszenia.
„Będę musiał zweryfikować te pozwolenia w urzędach, które je wydały” – powiedział w końcu.
„Oczywiście” – powiedziała Maria. „Zachęcamy cię do tego. Chcemy, żebyś miał absolutną pewność, że wszystko jest w porządku”.
Zadzwonił telefon Pritcharda. Odsunął się, zamienił kilka zwięzłych słów, których nie dosłyszałem, po czym wrócił, wyglądając na jeszcze bardziej zirytowanego niż wcześniej.
„Będziemy musieli kontynuować tę inspekcję” – powiedział. „Jeszcze nie skończyłem”.
„Właściwie tak” – powiedział spokojnie Fox, zerkając na zegarek. „Jesteś tu od trzech godzin. Zgodnie z wytycznymi hrabstwa, masz obowiązek przedstawić wstępne ustalenia przed wyjściem”.
Ton Foxa pozostał przyjemny, ale pod spodem kryła się stal.
„Czy zatem doszło do jakichkolwiek naruszeń zasad bezpieczeństwa, które nakazują warsztatowi zaprzestanie działalności?”
Pritchard zawahał się.
„Nie” – przyznał. „Ale…”
„W takim razie wstępne ustalenia wskazują, że działamy zgodnie z przepisami” – powiedział Fox. „Oczekujemy oficjalnego raportu w standardowym siedmiodniowym terminie. Dziękujemy za poświęcony czas”.
Pritchard sprawiał wrażenie, jakby chciał się kłócić, ale mając dwóch asystentów, prawnika i trzy urządzenia nagrywające skierowane w jego stronę, nie miał zbyt dużego pola manewru.
„Usłyszysz od nas” – powiedział ponuro.
„Jestem pewien, że tak” – odpowiedziałem.
Gdy tylko jego SUV wyjechał z parkingu, cały warsztat wybuchł.
Ludzie się przytulali. Śmiali. Niektórzy płakali.
„Zrobiliśmy to” – powiedziała Maria, chwytając mnie za ręce. „Pani Fields, naprawdę to zrobiliśmy”.
„Nie” – powiedziałem, ściskając w odpowiedzi. „Zrobiliście to. Wszyscy. To miejsce – ta spółdzielnia – jest niezwykłe”.
„To właśnie zbudował George” – powiedział Carlos. „Czego nas nauczył – doskonałość i przygotowanie to najlepsza obrona przed niesprawiedliwością”.
Jednak twarz Foxa pozostała poważna.
„To była dopiero pierwsza runda” – powiedział cicho. „Stokes nie wycofa się z powodu nieudanej inspekcji. Będzie eskalował”.
„Niech idzie” – powiedziałem. „Jesteśmy gotowi”.
Nie byłem przygotowany na to, jak szybko się poruszy.
O godzinie 14.00 do warsztatu przybył kurier z grubą kopertą.
Było to powiadomienie, że Stokes Development Corporation wykupiło mój zastaw skarbowy.
Rozpoczął postępowanie egzekucyjne.
Mimo że planowaliśmy spłacić dług, Stokes uprzedził nas o kilka godzin.
Teraz, prawnie rzecz biorąc, nie byłem już nic winien powiatowi.
Byłem mu winien przysługę.
Dał mi trzydzieści dni na zapłatę całej kwoty – plus dwadzieścia tysięcy dolarów „opłat administracyjnych”. Jeśli nie dotrzymam terminu, będzie mógł przejąć nieruchomość.
„Czy to jest zgodne z prawem?” – zapytałem, krążąc po biurze Foxa tego samego popołudnia.
„To drapieżne” – powiedział Fox – „ale legalne. Zastawy skarbowe są rutynowo sprzedawane prywatnym inwestorom. Stokes musiał monitorować dokumentację hrabstwa, czekając na zakończenie kontroli. Gdy tylko sprawy nie potoczyły się po jego myśli, odszedł”.
„Teraz muszę mu zapłacić albo stracę nieruchomość” – powiedziałem.
„Tak” – odpowiedział Fox. „A jego trzydziestodniowy termin jest agresywny, ale wykonalny”.
Przyglądał mi się przez chwilę, po czym wziął głęboki oddech.
„Pani Fields” – powiedział – „myślę, że nadszedł czas, abyśmy rozważyli opcję nuklearną”.
„Co to jest?” zapytałem.
„Upubliczniamy sprawę” – powiedział. „Zorganizujemy konferencję prasową. Opublikujemy nagranie George’a. Pokażemy schemat – naruszenia przepisów, pożary, zastraszanie. Zrobimy z tego historię: wdowa walcząca ze skorumpowanym deweloperem. Presja opinii publicznej może zmusić go do wycofania się”.
„Albo mogłoby to uczynić go jeszcze bardziej niebezpiecznym” – powiedziałem, myśląc o spalonych młynach i zrujnowanych życiach.
„To jest ryzyko” – powiedział Fox. „Ale teraz on ma przewagę”.
Pomyślałem o liście George’a. O twarzach członków spółdzielni. O przerażonych oczach Donalda.
„Zorganizujcie to” – powiedziałem. „Jutro. Zaproś wszystkich – lokalne media, władze hrabstwa, kogokolwiek zechcesz posłuchać. Jeśli Stokes chce wojny, to ją ma”.
Tego wieczoru pojechałem do mieszkania Donalda na obrzeżach miasta, zaniedbanego kompleksu położonego niedaleko centrum handlowego i supermarketu Walmart.
Otworzył drzwi, wyglądając, jakby nie spał od kilku dni. Jego włosy były w nieładzie. Oczy zaczerwienione. W tanim mieszkaniu unosił się zapach starej pizzy i rozpaczy.
„Nie powinnaś tu być” – powiedział.
„Musimy porozmawiać” – odpowiedziałem. „Mogę wejść?”
Zawahał się, a potem odsunął się.
W salonie panował chaos – na stoliku kawowym leżały kartony po jedzeniu na wynos, na podłodze puste butelki po piwie, a w kącie sterta prania. Na stole zobaczyłem dokumenty z pieczątką Stokes Development.
„Ile mu jesteś winien?” zapytałem cicho.
Donald wzdrygnął się.
„Wiesz o pożyczce” – powiedział.
„Wiem wszystko” – odpowiedziałem. „Pytanie brzmi, czy pomożesz mi z nim walczyć, czy pozwolisz mu zniszczyć nas oboje”.
„Nie rozumiesz” – powiedział Donald, opadając na kanapę. Zakrył twarz dłońmi. „Nie chodzi tylko o pożyczkę. On… on wie o mnie różne rzeczy”.
„Co takiego?” – zapytałem.
„Kiedy byłem na studiach”, powiedział, „wpadłem w kłopoty. Nic groźnego. Po prostu głupie sprawy finansowe. Złe czeki, oszustwa z kartami kredytowymi, jakieś głupie przekręty internetowe. Dziadek wynajął prawnika. Wszystko załatwił. Myślałem, że to już koniec”.
Spojrzał na mnie, jego oczy były wilgotne.
„Stokes się dowiedział” – powiedział. „Ma kopie wszystkiego. Mówi, że jeśli nie pomogę mu zdobyć nieruchomości, wszystko ujawni. Pójdę do więzienia, babciu. Stracę wszystko”.
„Więc ty postanowiłeś zrzucić winę na mnie” – powiedziałem.
„Myślałem, że pomagam” – upierał się. „Myślałem, że jeśli sprzedamy, oboje będziemy bezpieczni. Będziesz miał pieniądze. Uwolnię się od niego. Ludzie w warsztacie znajdą sobie inne miejsce”.
Jego głos się załamał.
„Nie wiedziałem, że posunie się tak daleko” – powiedział. „Nie wiedziałem, że będzie próbował cię zniszczyć”.
„Ale i tak mu pomogłeś” – powiedziałem. „Dopuściłeś do niezapłacenia podatków. Okłamałeś mnie w sprawie rachunków. Próbowałeś przekonać mnie, że jestem niekompetentny, żeby móc sprzedać moją nieruchomość za moimi plecami”.
„Przepraszam” – wyszeptał. „Byłem przestraszony i głupi. Myślałem, że mogę go kontrolować. Ale Stokes… on jest jak rekin. Jak tylko poczuje krew, nie przestaje”.
Usiadłem obok niego.
„Donald” – powiedziałem cicho – „twój ojciec zmarł w tym warsztacie. Wiem, że obwiniasz za to swojego dziadka. Może mnie też. Ale George nie zbudował tej spółdzielni, żeby uciec od rodziny. Zbudował ją, żeby nadać sens śmierci Daniela. Żeby udowodnić, że ten warsztat potrafi tworzyć życie, a nie je odbierać”.
„Wiem” – powiedział Donald łamiącym się głosem. „Teraz już wiem. Ale byłem tak wściekły przez tak długi czas, że nie mogłem tego dostrzec. A teraz wszystko zepsułem”.
„Nie wszystko” – powiedziałem. „Jeszcze nie”.
Wziąłem go za rękę.
„Jutro rano organizuję konferencję prasową w warsztacie” – powiedziałem. „Upublicznię wszystko. Groźby Stokesa. Jego zastraszanie. Nagranie George’a. Ale potrzebuję cię tam. Musisz powiedzieć prawdę o tym, co Stokes ci zrobił. Jak cię szantażował”.
„Nie mogę” – odparł natychmiast Donald. „Jeśli będę zeznawał przeciwko niemu, ujawni te dokumenty. Zostanę zniszczony”.
„A jeśli tego nie zrobisz”, powiedziałem, „stracę majątek. A ty będziesz z nim związany do końca życia. Tego chcesz? Żyć jako jego marionetka?”
„Chcę przeżyć” – wyszeptał.
„To nie jest przetrwanie” – powiedziałem. „To powolna śmierć”.
Wstałem.
„Twój dziadek mu się przeciwstawił” – powiedziałem. „Teraz ja mu się przeciwstawię. Pytanie brzmi, czy staniesz po stronie rodziny, czy będziesz się za nim chować”.
Nie czekałem na odpowiedź.
Konferencję prasową zaplanowano na godzinę dziesiątą rano następnego dnia przed warsztatem.


Yo Make również polubił
Moja siostra znalazła dziś w domu kilka małych przedmiotów vintage, ale nie wie, do czego służą. Czy kiedykolwiek widziałeś coś takiego?
Wegańskie Ciasto Pomarańczowe
Jakie są objawy zawału serca u kobiet?
Co dzieje się z Twoim ciałem, gdy jesz 2 goździki dziennie