„To teraz prawnie wiążąca umowa” – powiedziała. „Każde jej naruszenie i dr Hayes mogą zerwać wszelkie kontakty”.
Kevin skinął głową.
„Rozumiem” – powiedział.
Wstałem.
„Przyprowadź dzieci do mnie w tę niedzielę o 14:00” – powiedziałem. „Zawieziesz je i odbierzesz o 17:00. Trzy godziny. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, omówimy, czy nie byłoby to regularne”.
„Dziękuję” – powiedział łamiącym się głosem. „Bardzo dziękuję”.
„Nie dziękuj mi” – powiedziałem. „Podziękuj Tylerowi i Emmie za napisanie do mnie listu. To dla nich, nie dla ciebie”.
Nadeszła niedziela.
O 13:55 usłyszałem samochód wjeżdżający na mój podjazd. Spojrzałem przez przednią szybę i zobaczyłem sedana Kevina.
Tyler i Emma wysiedli, nerwowo i podekscytowani, ściskając małe plecaki. Kevin został w samochodzie z rękami na kierownicy.
Otworzyłem drzwi wejściowe zanim zdążyli zapukać.
„Babciu!” krzyknęła Emma, biegnąc ścieżką.
Tyler był tuż za nią.
Oboje rzucili mi się w ramiona i przytulili mnie tak mocno, że prawie straciłem równowagę.
„Tak bardzo za tobą tęskniłam” – powiedziała Emma, płacząc mi w koszulę.
„Myśleliśmy, że już nas nie kochasz” – powiedział Tyler.
Uklęknąłem na ganku i przytuliłem ich oboje.
„Nigdy nie przestałem cię kochać” – powiedziałem. „Ani przez sekundę. Byłem zły na twoich rodziców, ale zawsze cię kochałem”.
„Czy możemy wrócić?” zapytała Emma, patrząc mi w oczy. „Proszę?”
„Tak” – powiedziałem. „Możesz przychodzić w każdą niedzielę, jeśli chcesz”.
„W każdą niedzielę?” powtórzył Tyler.
„W każdą niedzielę” – odpowiedziałem.
Przytulili mnie ponownie.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Kevina obserwującego nas z samochodu, a po jego twarzy spływały łzy.
Nasze oczy spotkały się na moment.
Potem wstałem, zabrałem wnuki do środka i zamknąłem drzwi.
Kevin został po drugiej stronie, tam gdzie jego miejsce.
To było osiem miesięcy temu.
Mam teraz sześćdziesiąt osiem lat.
Tyler i Emma przychodzą co niedzielę, bez wyjątku.
Pieczemy ciasteczka w mojej chicagowskiej kuchni, a piec ogrzewa całe piętro nawet zimą. Gramy w gry planszowe przy stole w jadalni. Gdy pogoda dopisuje, idziemy do parku na końcu ulicy, a dzieci biegną przed nami, mijając ceglane domy szeregowe i stare drzewa dające cień.
Opowiadają mi o swojej nowej szkole, którą kochają bardziej niż drogie prywatne szkoły. Opowiadają o swoich przyjaciołach, nauczycielach, targach naukowych. Pokazują mi rysunki, testy i opowiadania, które napisali.
Znów mogę być ich babcią.
Ale na moich warunkach.
Kevin je przynosi i odbiera. Za każdym razem wymieniamy może dziesięć słów.
„Dziękuję, że je przyniosłeś” – powiem.
„Dobrze się bawili” – odpowie.
Nic więcej.
Nie widziałem Jessiki od czasu lotniska.
Tyler twierdzi, że obecnie pracuje w domu towarowym i jest ciągle zmęczona i w złym humorze.
Według Emmy „Mama i Tata często kłócą się o pieniądze”.
Nie czuję z tego powodu winy.
Dokonali wyboru.
Mój majątek nadal wszystko przekazuje na cele charytatywne. Pięć i osiem milionów dolarów, których Kevin nigdy nie zobaczy.
To pewnie go dręczy każdego dnia.
Dobry.
Rozwijam się także na inne sposoby.
Podróż do Paryża była niesamowita. Dwa tygodnie muzeów i kawiarni, spacerów wzdłuż Sekwany o zachodzie słońca, wędrowania po Musée d’Orsay bez martwienia się o drzemki czy napady złości. Wybrałam się w rejs rzeczny, zjadłam za dużo ciastek i siedziałam w małej kawiarni niedaleko Sorbony, czytając francuskie powieści z zapartym tchem, ale z entuzjazmem.
Od tamtej pory byłam z Robertem na trzech kolejnych randkach. Nie spieszymy się, ale lubię jego towarzystwo. Przynosi mi książki, które jego zdaniem mogą mi się spodobać, i słucha, kiedy opowiadam o latach spędzonych w Chicago Memorial. Nigdy nie daje mi odczuć, że jestem mu winna.
Schudłam siedem kilogramów, nie ze stresu, ale dzięki odprężeniu i regularnym ćwiczeniom. Przeczytałam w tym roku trzydzieści cztery książki. Zaczęłam malować olejem. Odnowiłam kontakt z kolegami, z którymi straciłam kontakt. W ciągu ostatnich ośmiu miesięcy żyłam pełniej niż przez poprzednie osiem lat, ponieważ nie poświęcam już całej swojej energii na bycie idealną matką i babcią.
Po prostu jestem Margaret.
W zeszłą niedzielę, gdy piekliśmy ciasteczka z kawałkami czekolady, Emma zadała mi pytanie.
„Babciu, nadal jesteś zła na tatę?” zapytała, wałkując ciasto w swoich małych rączkach.
Zastanawiałem się, co na to odpowiedzieć.
„Już nie jestem zła, kochanie” – powiedziałam. „Złość to złość, ale później możesz komuś wybaczyć. To, co czuję, jest inne”.
„Co czujesz?” zapytała.
„Czuję się wykończony” – powiedziałem. „Twój tata podjął decyzję, żeby mnie zranić. I to pokazało mi, że nasza relacja nie jest zdrowa. Więc ją zmieniłem. Teraz mamy inną relację. W której widzę ciebie i twojego brata, ale chronię się przed ponownym zranieniem”.
„Czy kiedyś znów będziesz przyjaciółką taty?” zapytała Emma.
„Nie wiem” – powiedziałem. „Może kiedyś. Ale pewnie nie tak, jak kiedyś”.
„Z powodu tego, co mama powiedziała na lotnisku?” – zapytała.
Oczywiście, że o tym wiedzieli.


Yo Make również polubił
Nie miałam żadnych objawów – moje serce było tykającą bombą zegarową
“Bezglutenowe Ciasto Ricotta z Kawałkami Czekolady: Delikatna Rozkosz Bez Mąki”
Dieta chia, dzięki której stracisz 6 kg w zaledwie 2 tygodnie!
Ciasto czekoladowe: przepis na miękkie i pyszne