„Och, twoja siostra musiała go zgubić, kiedy podwiozłem ją do kwiaciarni w zeszłym tygodniu” – powiedział gładko. „Wspominała o zgubieniu kolczyka”.
„Nigdy mi nie mówiłeś, że zawiozłeś Stephanie do kwiaciarni” – powiedziałem, a mój głos był ledwie słyszalny szeptem.
„Nie?” – zapytał. „Chyba mi to umknęło. To nie było ważne”.
Kiedy zadzwoniłem do Stephanie, jej wyjaśnienie idealnie pasowało do jego. Aż za bardzo.
„Och, dzięki Bogu!” – wykrzyknęła. „Szukałam tego kolczyka wszędzie. Nathan był tak miły, że mnie podwiózł, bo mój samochód był w warsztacie”.
Tej nocy nie mogłam spać. W myślach odtwarzałam każdą podejrzaną chwilę jak w filmie: późne noce, sekretne SMS-y, perfumy, kolczyk, zsynchronizowane historie. Zaczęłam chodzić na terapię, nie mówiąc Nathanowi.
Trzy tygodnie przed ślubem Nathan zaproponował, żebyśmy przełożyli ślub.
„Martwię się o ciebie, Rebecco” – powiedział pewnej nocy w moim mieszkaniu, kładąc lekko dłoń na moim kolanie. „Ostatnio nie jesteś sobą. Może coś przyspieszamy”.
Załamałam się. Tama zaprzeczenia w końcu pękła.
„Powiedz mi, co się stało” – szlochałam. „Powiedz mi, co zrobiłam. Powiedz mi, jak to naprawić”.
Przytulił mnie, mamrocząc niejasne zapewnienia. „To nie twoja wina. To… czas. Stres. Biznes”.
Jego oczy były puste. Jego uścisk brzmiał jak przeprosiny, których nie do końca napisał.
Tej nocy obudziłem się o trzeciej nad ranem i zobaczyłem, że strona łóżka Nathana jest pusta. Z korytarza usłyszałem jego przyciszony głos dochodzący z pokoju gościnnego.
„Nie teraz” – wyszeptał. „Usłyszy nas… Wiem, wiem. Wkrótce. Obiecuję”.
Następnego dnia postanowiłem zaskoczyć Nathana lunchem w jego biurze.
Mój ojciec zadzwonił, gdy wychodziłem z mieszkania.
„Rebecca, czy dobrze się odżywiasz?” – zapytał, unikając uprzejmości. „Twoja mama mówi, że za bardzo schudłaś. Martwimy się”.
„Nic mi nie jest, tato” – skłamałem. „To tylko przedślubna trema. Właśnie przynoszę Nathanowi lunch”.
„Dobrze” – powiedział. „Ten chłopak powinien traktować moją córkę jak królową”.
Gdyby tylko wiedział.
Ochroniarz w budynku Nathana rozpoznał mnie i z uśmiechem machnął ręką, pozwalając mi przejść.
„Wkrótce zostaniesz panią, co?” powiedział.
Uśmiechnęłam się blado i weszłam do windy. Jadąc na dwunaste piętro, spojrzałam na swoje odbicie w lustrzanej ścianie – cienie pod oczami, napięcie w szczęce, uśmiech, który nie sięgał nawet oczu. Torba na lunch, którą trzymałam w ręku, zawierała ulubioną kanapkę Nathana z delikatesów naprzeciwko mojego biura.
Gdy dotarłem do recepcji, sekretarka Nathana, Margot, podniosła wzrok znad komputera, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
„Rebecco!” powiedziała. „Nie spodziewaliśmy się ciebie dzisiaj”.
Jej wzrok powędrował w stronę zamkniętych drzwi gabinetu Nathana, a potem znów na mnie.
„Nathan jest teraz na spotkaniu” – dodała. „Prosił wyraźnie, żeby mu nie przeszkadzać”.
„W porządku” – powiedziałem, podnosząc torbę z lunchem. „Właśnie przyniosłem mu lunch. Mogę poczekać”.
Margot szybko wstała, blokując mi drogę.
„Właściwie to on naprawdę powiedział, żeby mi nie przeszkadzać” – powiedziała. „Może dam mu znać, że tu jesteś, a on…”
„Czy on jest tam sam, Margot?” zapytałem.
Jej wahanie powiedziało mi wszystko.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, przeszedłem obok niej i otworzyłem drzwi biura Nathana.
Ta scena utkwiła mi w pamięci na zawsze.
Nathan opierał się o biurko, jego dłonie spoczywały na talii mojej siostry, a ona obejmowała go za szyję. Ich usta splecione były w namiętnym pocałunku. Żadne z nich nie zwróciło na mnie uwagi. Te kilka sekund dłużyło się, dając mi czas na wchłonięcie każdego bolesnego szczegółu: spódnicy Stephanie, poluzowanego krawata Nathana, poufałości w sposobie, w jaki ich ciała poruszały się razem.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za mną, rozdzieliły się.
Trzy twarze zastygłe w obrazie szoku.
„Rebecca” – powiedział pierwszy Nathan, prostując krawat.
„To nie jest to, na co wygląda” – zaczął.
Stephanie nawet nie pokusiła się o tak wysoki poziom zniewagi.
„Nie planowaliśmy tego” – powiedziała zamiast tego, unosząc brodę w obronnym geście, który znałam aż za dobrze. „Po prostu się stało”.
Spokój, który mnie ogarnął, był zaskakujący. Miałem wrażenie, jakbym wszedł do dźwiękoszczelnego pokoju, gdzie wszystko było zamknięte i oddalone.
„Jak długo?” zapytałem.
Nathan spojrzał na Stephanie, a potem znów na mnie.
„Rebecco, porozmawiajmy o tym prywatnie” – powiedział, poruszając się za biurkiem, jakby było tarczą.
„Jak długo?” powtórzyłem spokojnym głosem.
„Miesiącami” – odpowiedziała Stephanie.
Ona nawet nie drgnęła.
„Od przyjęcia zaręczynowego” – dodała niemal zuchwale.
Miesiącami. Prawie połowa naszych zaręczyn. Podczas gdy ja wybierałam zaproszenia ślubne i kompozycje kwiatowe, oni zdradzali mnie na parkingach, w biurach i Bóg jeden wie gdzie indziej.
Nathan przeczesał włosy dłonią.
„Nie chciałem, żeby tak się stało” – powiedział. „Czasami uczucia się zmieniają. Miałem ci powiedzieć po…”
„Po czym?” – warknęłam. „Po ślubie? Po naszym miesiącu miodowym?”
„Próbowałem znaleźć odpowiedni moment” – powiedział, a jego głos nabrał wyćwiczonej gładkości, jakiej używał podczas spotkań z klientami.
Torba z lunchem wypadła mi z ręki i uderzyła o wykładzinę z cichym odgłosem, który w mojej piersi odbił się znacznie głośniej.
„Ufałem wam” – powiedziałem. „Wam obojgu”.
Stephanie przynajmniej miała na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zakłopotaną.
„Po prostu się stało, Becca” – powiedziała. „Próbowaliśmy z tym walczyć”.
„Nie mów do mnie Becca” – powiedziałam. Dziecięcy przydomek wydał mi się kolejnym wykroczeniem. „I nic „nie dzieje się ot tak” przez cztery miesiące. Dokonywałaś wyborów. Każdy sekretny telefon, każde kłamstwo, każdy raz, kiedy patrzyłaś mi w oczy, wiedząc, co robisz – to był wybór”.
Nathan sięgnął po interkom.
„Margot, proszę wejdź” – powiedział.


Yo Make również polubił
Mój mąż budzi się cały spocony w nocy. Mam wrażenie, że to przesada i może być źle, ale on się z tym nie zgadza. Jaka jest normalna ilość potu?
Ciasteczka marzenie: Proste, szybkie i rozpływające się w ustach!”
10 TRADYCYJNE POLSKIE METODY PIELĘGNACJI ROŚLIN DOMOWYCH 🌱🌿
Czekoladowa rozkosz z owocami: przepis na ciasto idealne