Zrobiłem to, do czego mnie wyszkolono.
Udokumentowałem.
Katalogowałem.
Zniknąłem w cieniu.
Bo teraz miałem dowód.
A wojna miała głos.
Rano rejestrator zniknął.
Wróciłem do alejki tuż po wschodzie słońca, mając nadzieję, że uda mi się go odzyskać, zanim ktokolwiek zauważy. Otwór wentylacyjny był lekko wygięty, kratka lekko wysunięta, ale samo urządzenie zniknęło.
Żadnego dyktafonu. Żadnych kabli. Żadnego śladu mojej obecności tam.
To dało mi do myślenia, bo powiedziałem dwie rzeczy.
Wiedzieli, że ich obserwuję.
A oni patrzyli z powrotem.
Ale gdy godzinę później sprawdziłem zaszyfrowany dysk, pliki tam były.
Każda sekunda dźwięku. Każdy kod zapisany w metadanych.
Mój telefon zawibrował.
Bez imienia. Bez powitania.
IGRASZ Z OGNIEM. MAM TWOJE WOJSKOWE AKT PSYCHICZNE. CHCESZ ZOBACZYĆ, CO O TOBIE MÓWIĄ?
Wpatrywałem się w ekran, a oddech zamarł mi w piersi. Ktokolwiek to wysłał, miał dostęp do archiwów objętych tajemnicą. Chcieli mnie wytrącić z równowagi.
Chcieli, żebym poczuł się mały.
Wybrali niewłaściwego weterana.
Nie usunąłem wiadomości. Przesłałem ją dalej – Ruth i Isaacowi Ngowi, analitykowi cyberbezpieczeństwa, z którym służyłem podczas rotacji w grupie zadaniowej w bazie lotniczej Ramstein w Niemczech.
Nie rozmawialiśmy przez dwa lata.
Odpowiedział po sześciu minutach.
POCIĄGNIJ WSZYSTKO. ZACZNIJ BUDOWAĆ ŁAŃCUCH. NIE CZEKAJ.
Tej nocy moje małe mieszkanie zamieniło się w salę wojenną.
Oczyściłem stół w jadalni z jednej rośliny i menu na wynos, a na ich miejsce postawiłem dwa laptopy, serwer zapasowy i trzy zaszyfrowane dyski. Przyniosłem tablicę z korytarza i otworzyłem marker.
Nazwy.
Daty.
Spółki fasadowe.
Transfery.
Dokumenty, które przechowywałem przez lata — kopie wiadomości e-mail, skany akt nieruchomości, zaszyfrowane rejestry połączeń z dziadkiem, a nawet zrzuty ekranu starych alertów bankowych — przestały być sentymentalnym bałaganem.
Stały się amunicją.
W końcu nadszedł moment, na który czekałem.
Do naszej bezpiecznej rozmowy wideo dołączył nowy kontakt.
Kayla, ekspertka od informatyki śledczej, którą Ruth miała w pogotowiu, pojawiła się jako czarny kwadrat bez obrazu z kamery. Jej głos był modulowany, z tym lekko mechanicznym filtrem, który słyszałem wcześniej na zabezpieczonych odprawach.
„Mam twój pakiet danych” – powiedziała. „Niezłe szyfrowanie. Zobaczmy, co przeoczyli kłamcy”.
Zanurzyła się w danych, jakby się w nich urodziła – logi IP, łańcuchy metadanych, finansowe znaczniki czasu. Isaac śledził transakcje firm-wydmuszek, a jego ekran od czasu do czasu migał, gdy przekierowywał przez nowe węzły.
W ciągu kilku godzin mieli już mapę.
RAVEN CREST HOLDINGS.
Firma logistyczna Briana.
Osobiste świadectwo Delilah.
Seria nocnych przelewów, które przypominały pranie pieniędzy i przechodziły przez banki w trzech różnych stanach, zanim zniknęły na zaszyfrowanych kontach.
Potem Izaak zamilkł.
„Zaczekaj” – powiedział. „Ten podpis na umowie leasingowej”.
„Co z tym?” zapytałem.
Podświetlił linię i powiększył obraz.
„To twojego ojca” – powiedział Isaac. „Zatwierdził magazynowanie na nazwisko Raven Crest. Zarządca zagospodarowania przestrzennego w ramach federalnej umowy podwykonawczej. Ten sam podpis mamy na poprawionym testamencie. Ten sam rytm nacisku pióra”.
Odchyliłem się do tyłu. Przez chwilę powietrze w pokoju wydawało się rozrzedzone.


Yo Make również polubił
Zupa z Serkami Topionymi – Idealna na Zimowe Dni: Przepis na Ciepło i Komfort
Wsyp 1 łyżkę bezpośrednio do wazonu i mój biedny Spathiphyllum znów pięknie zakwitł: oto przepis, który go uratował!
Kwadraty z ricottą i truskawkami: miękki i pyszny deser
„To tylko bezdomna weteranka!” – powiedziała głośno moja siostra w sądzie. Nic nie powiedziałam – po prostu położyłam plik dokumentów na stole sędziego. Przeczytał powoli, a potem podniósł wzrok, jego głos był spokojny, ale stanowczy: „Zamknij drzwi. Nikt nie wyjdzie z tego pokoju”. Moja siostra była oszołomiona, nie mogła się ruszyć.