Szedłem do domu, ściskając torbę z chlebem i maślanką. Po raz pierwszy od wielu miesięcy czułem, że nie wracam do twierdzy.
Wracałem do domu.
Jak przewidziałem, ich desperacja uległa mutacji.
Zmieniło się w coś przebiegłego i brudnego – nadal żałosnego, ale przewidywalnego.
Dwa dni później Zora zadzwoniła do mnie, szlochając.
„Mamo, błagam cię” – płakała. „Tata jest załamany. Zrobi wszystko, żeby tylko porozmawiać. Wujek Elias jest tutaj. Ciocia Thelma. Wszyscy bardzo się martwimy. Spotkajmy się u mnie, wszyscy razem, spokojnie, jak rodzina. Proszę, mamo, dla mojego dobra”.
Wiedziałem, że to pułapka, gdy tylko powiedziała „wszyscy razem”.
Spotkanie rodzinne było ich ostatnią twierdzą. Ich ostatnią próbą wystawienia sztuki, w której to oni byli ofiarami, a ja szaloną staruszką zwiedzioną przez moją chciwą młodszą córkę.
Zwoływali ławę przysięgłych złożoną z krewnych, na których opinię wciąż mogli wpłynąć.
„Dobrze, Zora” – powiedziałem spokojnie. „Przyjdziemy z Anyżem. O której?”
W jej głosie słychać było ulgę. Nie rozumiała, że nie przychodzę na negocjacje.
Przyjechałem na egzekucję.
Dotarliśmy do mieszkania Zory dokładnie o siódmej wieczorem. Jej mieszkanie, zazwyczaj hałaśliwe i gościnne, powitało nas gęstą, napiętą ciszą. W salonie, na sofach i fotelach, siedzieli nasi krewni: brat Langstona Elias z żoną, moja kuzynka Thelma i rodzina Zory.
Wszyscy patrzyli na nas z mieszaniną niezręczności i niepokojącej ciekawości.
Langston i Ranata siedzieli razem na głównej sofie, w samym środku sceny. Odgrywali tragedię. On był zgarbiony, zakrywając twarz dłońmi niczym cierpiący Król Lear. Ona siedziała obok niego z zaczerwienionymi oczami i smutnym wyrazem twarzy, od czasu do czasu głaszcząc go po ramieniu.
Oni już pracowali w tym pomieszczeniu.
Teraz nadeszła moja kolej.
Anise i ja zajęliśmy fotele naprzeciwko. Położyłem torebkę na podłodze.
Langston odezwał się pierwszy. Uniósł głowę i musiałem przyznać – grał świetnie. W jego głosie drżał prawdziwy ból.
„Auro, rodzino” – zaczął – „sprowadziłem was tu wszystkich, bo rozgrywa się tragedia. Straszna tragedia z moją żoną, z naszą matką. Nie wiem, co się z nią stało. Ostatnio stała się inna – zapominalska, podejrzliwa. Ukrywa rzeczy, mówi sama do siebie. Jej działania są kompletnie nielogiczne. To, co się stało w jej urodziny, to, co teraz robi… to nie ona. To choroba”.
Spojrzał na mnie z takim smutkiem, że ktoś obcy mógłby mu uwierzyć.
„Wiem, że to szok” – dodała cicho Ranata, a jej głos drżał. „Langston i ja też nie chcieliśmy w to uwierzyć. Próbowaliśmy pomóc, ale ona nie chce słuchać. Jej paranoja narasta z każdym dniem. A co najgorsze…”
Zatrzymała się i rzuciła Anise szybkie, jadowite spojrzenie.
„Anise to wykorzystuje. Nastawia matkę przeciwko wszystkim – przeciwko ojcu, przeciwko siostrze. Manipuluje nią, żeby zdobyć wszystkie aktywa. Te zamrożenia kont, blokady… Aura sama by na to nie wpadła. To wszystko wina Anise. Odizolowała matkę i teraz robi z nią, co chce. Boimy się o Aurę. Chcemy jej pomóc, zanim będzie za późno”.
Oparła się o ramię Langstona, odgrywając rolę bezradnego partnera.
Zapadła cisza.
Wszyscy gapili się na Anise i na mnie.
Ciotka Thelma spojrzała na mnie z nieskrywanym współczuciem. Elias zmarszczył brwi, wyraźnie próbując dopasować ten scenariusz do brata, którego uważał za znajomego. Zora wpatrywała się w podłogę, z mokrymi policzkami.
Czekali na naszą reakcję – na moje łzy, moje zaprzeczenia, moje załamanie.
Milczałem.
Spojrzałem na Anise.
Ona zrozumiała.
Nie podniosła głosu ani nie protestowała. Po prostu pochyliła się, wyjęła z mojej torebki cienką teczkę i położyła ją na stoliku kawowym między nami. Lekkie uderzenie papieru o lakier zabrzmiało jak strzał z pistoletu.
„Proszę” – powiedziała spokojnie Anise. „Ciociu Thelmo, wujku Eliasie – oto petycja, którą mój ojciec złożył dwa miesiące temu. Wniosek o ubezwłasnowolnienie mojej matki. Opisuje w nim, jak rozmawia z roślinami i myli sól z cukrem”.
Otworzyła folder.
Krewni pochylili się do przodu. Elias wziął dokument na wierzchu i zaczął czytać. Jego twarz wydłużyła się, gdy wzrok przesunął się w dół strony. Podał dokument żonie. Ciotka Thelma drżącymi rękami założyła okulary.
Langston zerwał się na równe nogi.
„To… to fałszerstwo” – wyjąkał. „Anis, co to jest? Zrobiłem to z troski. Chciałem jej pomóc”.
„Uspokój się, tato” – powiedziała Anise tym samym lodowatym tonem. „To nie wszystko”.


Yo Make również polubił
Jak wyglądać o 10 lat młodziej dzięki wazelinie?
Spróbuj spalić gałązkę rozmarynu w domu i zobacz efekty już po 10 minutach.
Unikalny związek: allicyna, serce jej mocy
Odeszły mi wody na podłodze w jadalni mojej mamy — to, co zrobiła później moja rodzina, nadal szokuje każdą pielęgniarkę, która słyszy tę historię.