“Tak.”
„Strony zgadzają się, że małoletni syn, Jabari, pozostaje pod opieką matki, Kemet, a ojciec, Zolani, jest zwolniony z płacenia alimentów. Nie ma wspólnego majątku ani długów. Czy to prawda?”
Serce mi zamarło, gdy usłyszałem „zwolniony z płacenia alimentów”, ale udawałem, że pochylam głowę i wymamrotałem drżącym głosem:
„Tak, to prawda.”
Zolani odpowiedział jasno i stanowczo.
„Zgadza się, Wasza Wysokość.”
Zahara, siedząca w ostatnim rzędzie, uśmiechnęła się z ukosa. Jej uśmiech był jak tysiąc igieł wbijających się we mnie.
Poczekaj, kochanie. Śmiej się teraz, bo zaraz się rozpłaczesz.
„Sąd zatwierdza ugodę rozwodową. Od dziś nie jesteście już mężem i żoną”.
Młotek uderzył.
Wysięgnik.
Suchy dźwięk, który zakończył wszystko.
Wyszedłem z sądu z Jabarim na rękach. Zolani i Zahara szli przed nami, szepcząc i śmiejąc się, jakby właśnie pozbyli się wielkiego ciężaru. Nawet się nie odwrócił, żeby pożegnać się z synem.
Stałam w deszczu, mocno tuląc syna. Byłam wolna, trzydziestodwuletnia kobieta zdradzona przez męża, bez niczego, z dzieckiem na rękach w środku deszczu.
To był obraz, jaki Zolani chciał zobaczyć i to był obraz, jaki mu pokazałem.
Ale nie znał prawdy.
W kieszeni mojego starego płaszcza znajdował się nowiutki telefon komórkowy, a na koncie mojej matki znajdowało się trzydzieści sześć milionów dolarów.
Nie wróciłem do zrujnowanego pokoju do wynajęcia, do którego się przeprowadziłem po opuszczeniu naszego domu. Nie. To miejsce było tylko częścią przedstawienia.
Zabrałem syna i zamówiłem luksusowego Ubera, który zawiózł nas do najbardziej ekskluzywnej dzielnicy przedmieść Atlanty – kompleksu wieżowców z widokiem na rzekę Chattahoochee.
„Proszę” – powiedziałem kierowcy, gdy spojrzał na mnie w lusterku wstecznym, zaskoczony, widząc niechlujną kobietę z małym dzieckiem podającą mu taki adres.
Ale mnie to nie obchodziło.
Wykorzystałem swoje pieniądze – a właściwie pieniądze mojej matki, prawnie rzecz biorąc. Poprosiłem matkę, żeby kupiła tam luksusowy apartament na swoje nazwisko. Zapłaciłem za niego prawie milion dolarów. Potrzebowałem absolutnie bezpiecznego miejsca dla siebie i syna. Miejsca z całodobową ochroną, kontrolowanym dostępem i konsjerżem. Miejsca, w którym Zolani nawet w najśmielszych snach by się nie znalazł.
Wejście do nowego mieszkania było jak wejście do innego świata. Apartament o powierzchni 280 metrów kwadratowych z luksusowymi meblami, sprzętem AGD ze stali nierdzewnej, oknami od podłogi do sufitu oraz widokiem na rzekę i panoramę miasta. Jabari, który znał nasz mały dom tylko od urodzenia, promieniał na widok tej przestrzeni.
Krzyczał z radości i biegał wszędzie.
Położyłem go na ciepłej drewnianej podłodze i poszedłem do łazienki.
Wszedłem pod prysznic, woda leciała mocno i gorąco. Szorowałem się, jakbym chciał zmyć z siebie wszystkie brudne ślady minionego roku.
Płakałam. Tym razem płakałam z ulgi.
Tego wieczoru zamówiłem najlepsze jedzenie na wynos z ekskluzywnej restauracji. Nie musiałem patrzeć na ceny. Kupiłem górę nowych zabawek dla Jabariego. Wyrzuciłem wszystkie stare ubrania.
Zadzwoniłem do mojej matki.
„Mamo, jestem już rozwiedziony.”
W głosie mojej matki po drugiej stronie słychać było ulgę.
„Dzięki Bogu jesteś wolna, moja córko. A teraz, co zamierzasz zrobić?”
Spojrzałem na Atlantę, oświetloną przez ogromne okno. Światła lśniły jak tysiące diamentów.
„Mamo” – mój głos brzmiał zimno i stanowczo. „Teraz zaczynam. Nie pozwolę im żyć w spokoju. Odbiorę im wszystko. Sprawię, że zapłacą”.
Odłożyłem słuchawkę.
Otworzyłem laptopa. Otworzyłem pendrive, który pani Eleanor „przypadkowo” mi dała.
Nadszedł czas, aby znaleźć jedną osobę – osobę, która nienawidziła Zolaniego tak samo mocno jak ja.
Mój plan zemsty oficjalnie się rozpoczął.
Pierwsze nazwisko na mojej liście brzmiało Malik, były wspólnik Zolaniego, o którym opowiadał mi pewnej pijackiej nocy, chwaląc się, że wyrzucił go z firmy.
Niewiele wiedziałem o Maliku. Pamiętałem tylko mgliście, jak Zolani chwalił się, że firmę założyli oboje. Malik był świetnym fachowcem od strony technicznej, a Zolani zajmował się stroną komercyjną.
Kiedy firma zaczęła przynosić zyski, Zolani zastosował sztuczki księgowe, aby oszukać Malika. Zmusił go do podpisywania dokumentów potwierdzających fałszywe długi i wyrzucił z firmy z pustymi rękami i ogromnym długiem.
Brzmiało znajomo.
Wygląda na to, że nie byłem jego pierwszą ofiarą.
Z początku nie mogłem szukać Malika osobiście. Gdybym zaczął zadawać pytania i wiadomość dotarła do Zolaniego, od razu by coś podejrzewał.
Była żona szuka byłej partnerki męża? Dlaczego?
Postanowiłem wykorzystać te pieniądze.
Szukałem w internecie wiarygodnej agencji detektywistycznej w Atlancie. Zapłaciłem sporą sumę, żeby znaleźć wszystkie informacje o mężczyźnie o nazwisku Malik, byłym wspólniku-założycielu firmy Zolaniego. Moja prośba była jasna: szybkość i absolutna dyskrecja.
Trzy dni później miałem na biurku grubą teczkę.
Malik, lat czterdzieści dwa. Oszukany przez Zolaniego, zbankrutował. Żona go zostawiła, a on obecnie prowadził mały warsztat obróbki metalu w Lithonia w stanie Georgia, małym miasteczku na wschód od Atlanty. Warsztat przynosił straty i miał długi w banku i u kredytodawców. Został przyparty do muru.
Doskonały.
Człowiek, który nie ma nic do stracenia, jest najniebezpieczniejszym sojusznikiem.
Jechałam moim nowiutkim samochodem – oczywiście również na nazwisko matki – autostradą I-20 do Lithonia. Nie ubrałam się luksusowo. Miałam na sobie prostą, ale czystą i schludną spódnicę. Nie chciałam go przestraszyć, ale też nie chciałam, żeby mnie lekceważył.
Warsztat Malika znajdował się przy polnej drodze za rzędem magazynów. Była to zrujnowana szopa, z której rozbrzmiewał dźwięk tokarek i spawarek. Wszedłem do środka, a zapach oleju i rdzy wypełnił moje nozdrza.
Mężczyzna w średnim wieku, rozczochrany i z tłustą twarzą, naprawiał maszynę. Wyglądał na przybitego, ale jego oczy… jego oczy były błyszczące. Oczy człowieka utalentowanego, ale pechowego.
„Przepraszam, szukam pana Malika.”
Mężczyzna podniósł wzrok i wytarł ręce szmatką. Spojrzał na mnie zmrużonymi oczami.
„To ja. Kto pyta? Przyszedłeś coś kupić?”
Pokręciłem głową.
„Nie jestem tu po to, żeby cokolwiek kupować. Chcę z tobą porozmawiać. To bardzo ważna sprawa”.
Malik przyglądał mi się podejrzliwie od stóp do głów.
„Nie mam czasu. Jak widzisz, jestem zajęty. Jeśli to nie praca, proszę cię, wyjdź.”
„Sprawa dotyczy Zolaniego Jonesa” – powiedziałem cicho.
Ledwo skończyłem mówić, gdy klucz francuski w jego dłoni upadł z brzękiem na podłogę. Zerwał się na równe nogi, jego ciało napięło się jak struna skrzypiec, a oczy zaszkliły się z wściekłości.
„Co powiedziałeś? Zolani? Kim jesteś? Czy on cię przysłał?”
Spojrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem wyraźnie:
„Nazywam się Kemet. Jestem byłą żoną Zolaniego.”
Malik był oszołomiony, a potem gorzko się zaśmiał.
„Była żona? Co to za gra? Przysłał cię tu, żebyś zabrał ten zasrany warsztat? Idź i powiedz mu, że wolałbym umrzeć, niż mu to dać. Raz dałem się nabrać. To wystarczyło”.
„Mylisz się” – powiedziałam zimnym głosem. „Jestem taka sama jak ty. Też zostałam przez niego oszukana. Wyrzucona z domu bez grosza. Ukradł mi wszystko i teraz żyje szczęśliwie ze swoją kochanką”.
Wściekłość Malika powoli ustąpiła miejsca szokowi. Spojrzał na mnie i dostrzegł szczerość w moich oczach. Dostrzegł tę samą nienawiść, którą czuł.
„Mówisz poważnie?” wyjąkał.
„Nie przyszedłem tu, żeby się skarżyć”. Podszedłem bliżej. „Przyszedłem, żeby zadać ci pytanie. Nienawidzisz go? Chcesz odzyskać wszystko, co ci ukradł? Chcesz, żeby zbankrutował, z pustymi rękami, tak jak nas do tego doprowadził?”
W tym hałaśliwym, brudnym warsztacie dwie osoby – dwie ofiary Zolaniego – spojrzały na siebie. Zobaczyłem, jak w oczach Malika z popiołu na nowo rozgorzał płomień.
Zacisnął zęby.
„Nienawiść? Chcę go rozerwać na strzępy. Chcę go zobaczyć martwego.”
Skinąłem głową.
„Świetnie. W takim razie, panie Malik, zostańmy partnerami.”
Malik spojrzał na mnie podejrzliwie.
„Partnerzy? Mówisz, że nie masz pieniędzy. Ja też zaraz zbankrutuję. Co mogą mu zrobić dwie osoby, które nic nie mają?”
Uśmiechnąłem się lekko — był to uśmiech, który powstrzymywałem przez długi czas.
„Masz trochę racji. Zaraz się zamkniesz. Ja natomiast…”
Otworzyłem teczkę i wyjąłem teczkę.
„Nie mam nic poza dwiema rzeczami. Po pierwsze, dowodów na unikanie płacenia podatków, sprzeniewierzanie aktywów i całą prawdziwą księgowość firmy Zolaniego”.
Oczy Malika rozszerzyły się. Drżącymi rękami chwycił teczkę i zaczął ją przeglądać. Będąc w branży, od razu zrozumiał, że jest autentyczna.
„Boże… mój Boże. Skąd to masz?”
„Nie musisz wiedzieć jak” – kontynuowałem spokojnym głosem. „A po drugie, i co ważniejsze – ile pieniędzy potrzebujesz, żeby zniszczyć jego firmę?”
Malik spojrzał na mnie jak na potwora. Nie rozumiał, co się dzieje. Kobieta, którą właśnie wyrzucono z domu bez niczego, z tajnymi księgami i pytająca, ile pieniędzy potrzebuje.
„On pewnie myśli, że sobie z niego żartuję” – pomyślałem.
„Dzisiejszy Zolani nie jest już taki sam jak kiedyś” – powiedział powoli Malik. „Jego firma jest silna. Ma mnóstwo kontaktów. Zniszczenie go to nie przelewki. To wymaga dużych pieniędzy”.
„Ile to jest ‘dużo’?” – zapytałem wprost. „Jesteś najlepszy od strony technicznej, od produkcji. Znasz jego mocne i słabe strony. Powiedz mi.”
Malik wziął głęboki oddech. Płomień w jego oczach zapłonął. To była życiowa szansa.
„Aby go zniszczyć, nie możemy konkurować w małych sprawach. Musimy obrać inną, szybszą i silniejszą drogę. Jego towary pochodzą głównie z Chin – stare, tanie modele. Ale ostatnio rynek preferuje wysoką jakość z Japonii. Jeśli podpiszemy umowę na wyłączną dystrybucję z dużą japońską marką i wykorzystamy nowe technologie, aby produkować lepsze produkty w konkurencyjnych cenach, możemy przejąć wszystkich jego dużych klientów”.
Zaczął chodzić tam i z powrotem.
„Do tego potrzebujemy nowej, nowoczesnej fabryki, nowej linii produkcyjnej i, co najważniejsze, kapitału. Pieniędzy na negocjacje z japońskimi partnerami, pieniędzy na spłatę długów mojego warsztatu”. Zatrzymał się i spojrzał na mnie, niemal krzycząc. „Co najmniej, co najmniej pięćset tysięcy dolarów to minimum”.
Podał tę kwotę jako test. Myślał, że zemdleję.
Przez chwilę milczałem.


Yo Make również polubił
Owies i chia, aby zgubić tłuszcz z brzucha
12 domowych sposobów na leczenie żylaków i poprawę krążenia
Trzymaj łyżkę w ustach przez 10 sekund i zobacz, co się stanie!
Przepis babci na marynowane bakłażany