Żadna pielęgniarka nie wytrzymała tygodnia z miliarderem szejkiem, dopóki amerykańska pielęgniarka nie złamała zasad: Piętnaście pielęgniarek ze łzami w oczach odeszło po zaledwie kilku dniach spędzonych z młodym miliarderem szejkiem… dopóki jedna uparta amerykańska pielęgniarka nie weszła do jego pałacu – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Żadna pielęgniarka nie wytrzymała tygodnia z miliarderem szejkiem, dopóki amerykańska pielęgniarka nie złamała zasad: Piętnaście pielęgniarek ze łzami w oczach odeszło po zaledwie kilku dniach spędzonych z młodym miliarderem szejkiem… dopóki jedna uparta amerykańska pielęgniarka nie weszła do jego pałacu

Trzy pielęgniarki wbiegły przez bramy Pałacu Al-Hadi, jakby uciekały przed pożarem.

Pierwsza ściskała walizkę w jednej ręce, a w drugiej szpilki. Druga płakała do telefonu, krzycząc coś o pozwie. Trzecia zatrzymała się na środku parkingu, spojrzała na rozległy pałac i wyszeptała: „Boże, miej w opiece następnego”.

Emily Carter przeszła obok nich z plecakiem przewieszonym przez ramię, okularami przeciwsłonecznymi nasuniętymi na głowę i spokojnym uśmiechem, który nie pasował do panującego wokół niej chaosu.

„Dramaturgiczne osoby” – mruknęła, poprawiając pasek.

Jeszcze wczoraj była w Nowym Jorku, kończąc nocną zmianę na zatłoczonym oddziale ratunkowym na Manhattanie. Syreny, turkot metra, zapach taniej kawy z delikatesów – to była jej codzienność. Rozmawiała przez FaceTime z mamą w Wichicie w Kansas, zajadając się bajglem, obiecując, że ten pałacowy kontrakt w końcu pomoże jej spłacić kredyt studencki. Teraz, zamiast trąbiących taksówek i szarej zimowej brei, wpatrywała się w marmurowe schody lśniące w rijadzkim słońcu.

Koordynatorka pałacu czekała przy marmurowym wejściu z notesem w dłoni i aurą kobiety, która dawno temu straciła nadzieję. Na jej identyfikatorze widniał napis: FATIMA.

„Jesteś tą amerykańską pielęgniarką?” zapytała Fatima, przyglądając się Emily od stóp do głów, jakby oceniała stan żołnierza przed beznadziejną bitwą.

„To ja. Emily Carter. Gotowa do służby”. Emily serdecznie uścisnęła jej dłoń.

Fatima nie wzięła.

„Czy przeczytałeś umowę?”

„Tak.”

„Całą umowę?” Fatima zmrużyła oczy. „Nawet drobny druk o tym, że nie pozwiemy pałacu w przypadku traumy psychicznej?”

Usta Emily zadrżały. „Uważałam, że to było kreatywne”.

Fatima westchnęła głęboko. „Słuchaj uważnie. Szejk Samir Al-Hadi jest… skomplikowany”.

„Skomplikowane jak «narzeka na jedzenie» czy skomplikowane jak «rzuca krzesłami»?”

„Skomplikowane jak piętnaście pielęgniarek w ciągu sześciu miesięcy”.

Emily mrugnęła. „Wow. To prawie rekord olimpijski”.

„To nie żart.”

„Wiem” – powiedziała lekko Emily. „Ale jeśli się nie zaśmieję, to się rozpłaczę. A mój tusz do rzęs jest wodoodporny tylko do pewnego stopnia”.

Fatima się nie uśmiechnęła. Po prostu wręczyła Emily identyfikator, odwróciła się i ruszyła niekończącym się, białym, marmurowym korytarzem, ozdobionym kryształowymi żyrandolami i ciężką ciszą.

Emily poszła za nią, starając się nie okazywać podziwu. To było niemożliwe. Miejsce wyglądało na większe niż trzy nowojorskie szpitale razem wzięte i piękniejsze niż wszystko, co widziała poza błyszczącymi magazynami wnętrzarskimi, które jej matka kolekcjonowała w Kansas.

„Jest na trzecim piętrze, w skrzydle wschodnim” – mruknęła Fatima, wchodząc po schodach, które zdawały się nie mieć końca. „Postaraj się nie brać wszystkiego do siebie. On nie jest wredny. Po prostu niemożliwy”.

„Pracowałam na ostrym dyżurze w Nowym Jorku w Sylwestra” – powiedziała Emily. „Uwierz mi, widziałam już wszystko”.

Fatima zatrzymała się przed podwójnymi, rzeźbionymi, drewnianymi drzwiami, spojrzała na Emily z mieszaniną współczucia i szacunku, po czym zapukała trzy razy.

„Cisza! Proszę wejść!” – rozległ się głęboki, zirytowany głos ze środka.

Fatima otworzyła drzwi, wykonała Emily szybki gest, który mógł być wyrazem zachęty lub ostatniego błogosławieństwa, i praktycznie uciekła.

Emily wzięła głęboki oddech, uśmiechnęła się profesjonalnie i weszła do środka.

Apartament był absurdalny. Łóżko king-size. Jedwabne zasłony. Podgrzewane marmurowe podłogi. Balkon z widokiem na panoramę Rijadu, gdzie w oddali, wśród arabskich napisów, migotały słabo szyldy amerykańskich fast foodów. To było dziwne połączenie światów – takie, którego jeszcze nie zdecydowała, czy jej się podoba.

A w centrum tego wszystkiego, przy oknie, stał on.

Szejk Samir Al-Hadi.

Wysoki. Szerokie ramiona. Mocna linia szczęki. Ciemne, napięte oczy, które zdawały się przeszywające każdego, kto był na tyle głupi, by patrzeć zbyt długo. Trzymał srebrną laskę niczym średniowieczny miecz gotowy do walki.

Jego wzrok przesunął się po Emily od stóp do głów, pełen otwartej, nieskrywanej pogardy.

„Jesteś nowy” – powiedział.

– Tak. Emily. Miło mi cię poznać, Wasza Wysokość. – Zamknęła za sobą drzwi.

„Nie wytrzymasz.”

Emily mrugnęła. „Przepraszam?”

„Nie wytrzymasz” – powtórzył powoli, jakby mówił do dziecka. „Żadne z nich nie wytrzyma. Możesz już iść i zaoszczędzić nam obojgu czasu”.

Emily skrzyżowała ramiona. „Cóż, to było najcieplejsze powitanie, jakie kiedykolwiek otrzymałam. Czy to było wyuczone, czy spontaniczne?”

Samir zmrużył oczy. „Nie potrzebuję kolejnej pielęgniarki, która będzie nade mną krążyć, testować mnie, traktować jak eksperyment. Zwalniam cię, zanim jeszcze zaczniesz.”

„Jakie to wygodne” – powiedziała. „Ale rzecz w tym, że podpisałam kontrakt i w przeciwieństwie do twojej pozostałej piętnastki, potrzebuję tej pracy. Więc, przykro mi to mówić, Wasza Wysokość, ale jesteś ze mną uwiązana”.

Zacisnął szczękę. Nikt nigdy mu tak nie odpowiedział.

„Nie rozumiesz. Rozkazuję ci odejść.”

„I grzecznie odmawiam.”

„Nie można odrzucić królewskiego rozkazu.”

„Właśnie to zrobiłem.”

Zrobił dwa kroki w jej stronę, opierając się na lasce. Nawet zły, wręcz arogancki, poruszał się jak człowiek cierpiący. Emily zauważyła, jak poruszyło się jego lewe ramię, napięcie w szczęce i lekkie drżenie dłoni trzymającej laskę.

Jej ton odrobinę złagodniał.

„Słuchaj, rozumiem” – powiedziała. „To musi być okropne, gdy obcy ciągle przychodzą i odchodzą, szturchają, wypytują, robią notatki. Ale nie jestem tu po to, żeby być twoim wrogiem. Jestem tu po to, żeby pomóc. A jeśli dasz mi jedną szansę – tylko jedną – obiecuję, że nie będę cię traktować jak eksperymentu”.

Samir wpatrywał się w nią w milczeniu. Te ciemne oczy badały każdy centymetr jej twarzy, szukając wad, kłamstw, słabości.

Emily nie odwróciła wzroku.

„Tydzień” – powiedział w końcu niskim, groźnym głosem. „Jeśli za tydzień mnie zdenerwujesz, zadajesz głupie pytanie albo próbujesz wygłosić wykład o pozytywnym nastawieniu, to wylatujesz”.

Emily wyciągnęła rękę. „Zgoda.”

Spojrzał na jej dłoń, jakby to była oczywista pułapka. Po dłuższej chwili uścisnął ją. Jego dłoń była ciepła, mocna – i lekko drżała.

„A tak przy okazji” – dodała Emily, puszczając jego dłoń – „żebyś wiedział, widziałam mężczyzn o wiele straszniejszych od ciebie, którzy narzekali na gorączkę. Więc spokojnie, Wasza Wysokość. Nie onieśmielasz mnie”.

Samir oniemiał. Po raz pierwszy od miesięcy coś na kształt uśmiechu – małego, irytującego, ale prawdziwego – zadrżało w kąciku jego ust.

Prawie.

Emily wytrzymała dokładnie siedemnaście godzin, zanim Samir postanowił wystawić ją na prawdziwą próbę.

O szóstej rano trzy razy zadzwonił srebrnym dzwonkiem przy swoim łóżku, wystarczająco głośno, by zwołać królewskie zgromadzenie.

Emily pojawiła się w drzwiach z włosami spiętymi w niedbały kok, w pogniecionym mundurze i z filiżanką kawy w ręce.

„Dzień dobry, Wasza Wysokość. Dobrze spałeś, czy całą noc zastanawiałeś się, jak mnie torturować?”

Samir, siedzący na łóżku z poduszkami ułożonymi za plecami i wyrazem twarzy kogoś, kto zaraz będzie oglądał przedstawienie, zignorował pytanie.

„Chcę herbaty” – powiedział.

Emily mrugnęła. „Proszę?”

„Herbata. Teraz.”

„Mam. Zapomniałaś magicznego słowa z domu, co? Zdarza się.” Odwróciła się, żeby wyjść.

“Czekać.”

Zatrzymała się i obejrzała przez ramię. „Tak?”

„Nie byle jaka herbata. Tradycyjna herbata miętowa, podawana zgodnie z królewskim protokołem. Świeże liście. Srebrny imbryk. Trzy minuty parzenia. Dokładna temperatura: 185 stopni Fahrenheita.”

„Masz termometr do herbaty?”

“Ja robię.”

„Oczywiście, że tak” – westchnęła Emily. „Coś jeszcze? Chcesz, żebym zaśpiewała, kiedy będę to robić?”

„Nie bądź śmieszny.”

„Tylko sprawdzam.”

Dwadzieścia minut później Emily wróciła ze srebrną tacą, parującym czajnikiem i wyrazem twarzy, który wskazywał, że ktoś improwizuje.

Samir obserwował każdy ruch, gdy stawiała tacę na stoliku obok jego łóżka.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Co się stanie, jeśli będziesz trzymać skórkę od banana pod oczami przez 7 dni?

Co się stanie, jeśli przykleisz skórkę banana pod oczy na 7 dni? Wypróbowałam to — oto prawda. Wszyscy chcemy wyglądać ...

Kulki kokosowe

Składniki: – 2 1/2 szklanki (300 g) mąki z kleistego ryżu – 2 łyżeczki mąki kukurydzianej – 1 szklanka + ...

SERNIK Z BANANOWYM BUDYNIEM

SERNIK Z BANANOWYM PUDDINGIEM 🍰 Ten sernik z bananowym puddingiem to idealne połączenie kremowego sernika, bogatego smaku banana i chrupiącego ...

Krem bananowy Wysublimowany deser

Jeśli szukasz pysznego sposobu na zakończenie posiłku, krem ​​bananowy będzie świetną opcją. Deser ten jest łatwy w przygotowaniu, a dzięki ...

Leave a Comment