„Czy to właściwy czajniczek?” zapytał.
„To czajniczek” – odpowiedziała.
„Nie pytałem, czy to czajniczek. Zapytałem, czy to ten właściwy.”
Emily podniosła czajniczek, obróciła go i udawała, że ogląda go jak eksponat muzealny.
„Wygląda całkiem nieźle. Błyszczący, srebrny, mieści gorące płyny. Zatwierdzony przez FDA.”
„Co?”
„Agencja Żywności i Leków. Amerykańska agencja. Zatwierdzamy wszystko.”
„Naśmiewasz się ze mnie.”
„Ja? Nigdy.”
Nalała herbatę z ostrożnym skupieniem osoby próbującej rozbroić bombę.
„Proszę bardzo, Wasza Wysokość. Gorąca, tradycyjna herbata miętowa, przygotowana z całym szacunkiem, na jaki pozwala mój brak przygotowania do królewskich ceremonii.”
Wziął kubek, powąchał i napił się.
Pauza.
„Zimno” – powiedział.
„Niemożliwe. Ja po prostu…”
„Jest zimno.”
Emily skrzyżowała ramiona. „Dobrze. Zrobię to jeszcze raz i tym razem użyję właściwego czajniczka”.
„Jedna jest nieprawidłowa” – powiedział ostro. „Trzy”.
„O Boże.”
Za drugim razem Emily wróciła z innym czajniczkiem, tym razem ze złotymi zdobieniami i nieco mniej cierpliwym wyrazem twarzy.
Samir wziął łyk, zrobił dramatyczną pauzę i odstawił filiżankę na spodek.
“Cukier.”
Wzięła głęboki oddech. „Nie prosiłeś o cukier”.
„Pytam teraz.”
“Niesamowity.”
Chwyciła cukierniczkę z tacy, która już tam była, i postawiła ją przed nim z wymuszonym uśmiechem.
„Coś jeszcze? Mam najpierw spróbować, żeby się upewnić, że nie jest zatrute?”
Samir prawie się uśmiechnął.
Prawie.
„Nie” – powiedział. „Ale chcę, żebyś ułożył mi harmonogram przyjmowania leków”.
„Już wszystko jest zorganizowane”.
„Zreorganizuj to.”
“Dlaczego?”
„Bo tego chcę.”
Emily wzięła do ręki podkładkę leżącą na stoliku nocnym, przejrzała listę leków, a potem spojrzała na niego.
„Twój harmonogram jest idealny” – powiedziała. „Właściwe odstępy, zrównoważone dawki, zoptymalizowany czas. Jeśli cokolwiek zmienię, będzie gorzej”.
„Nie obchodzi mnie to. Zreorganizuj się.”
„Wasza Wysokość, z całym szacunkiem… nie.”
Nastała cisza tak ciężka, że Emily słyszała bicie własnego serca.
„Właśnie powiedziałeś mi nie” – powiedział Samir.
„Technicznie rzecz biorąc, powiedziałem „nie” z całym szacunkiem, więc było to uprzejme”.
„Nikt mi nie mówi nie.”
„Witamy w amerykańskim świecie, Wasza Wysokość. Jesteśmy irytujący.”
Na drugim końcu pokoju dwie pokojówki zmieniające pościel zamarły. Jedna wyszeptała coś po arabsku, co prawdopodobnie oznaczało: „Za trzy, dwa… ją zwolnią”.
Ale Samir nie zwolnił Emily.
On po prostu patrzył na nią, jakby próbował rozszyfrować niemożliwą do rozwiązania zagadkę.
„Jesteś najbardziej irytującą pielęgniarką, jaką kiedykolwiek spotkałem” – powiedział.
„Dziękuję. Dodam to do CV.”
„To nie był komplement.”
„Wiem. Ale będę udawać, że tak było.”
Oparł się o poduszki, wyraźnie wyczerpany, ale zbyt uparty, żeby się do tego przyznać.
„Wyjdź” – mruknął.
„Z przyjemnością.” Emily wzięła tacę i odwróciła się w stronę drzwi.
“Czekać.”
Znów się zatrzymała. „Co teraz? Mam też przełożyć poduszki?”
„Ból jest dziś silniejszy” – powiedział niemal niechętnie.
Natychmiast odwrócił wzrok, jakby żałował, że coś powiedział.
„To nie twoja sprawa” – dodał.
„Właściwie to dosłownie moja sprawa” – odpowiedziała. „To jest w umowie. Strona trzecia, akapit drugi”.
“Nic mi nie jest.”
„Oczywiście, że tak.”
Emily odłożyła tacę na stół, chwyciła stetoskop wiszący jej na szyi i podeszła bliżej.
„Weź głęboki oddech” – powiedziała.
„Nie potrzebuję—”
“Oddychać.”
Spojrzał na nią gniewnie, wyraźnie zirytowany. Po chwili napięcia posłuchał.
Emily przyłożyła stetoskop do jego klatki piersiowej, uważnie słuchała i zmarszczyła brwi.
„Twoje serce bije szybko” – powiedziała. „Czy to dlatego, że jesteś irytujący, czy dlatego, że odczuwasz ból i próbujesz go ukryć jak uparty nastolatek?”
„Nie jestem nastolatkiem”.
„To przestań się tak zachowywać.”
Wyjęła z kieszeni cyfrowy termometr.
„Otwórz usta.”
„Nie zrobię tego.”
Wsunęła termometr zanim zdążył dokończyć.
Brzęczyk.
„Lekka gorączka” – powiedziała. „Nic poważnego, ale potrzebujesz odpoczynku”.
Napisała na schowku. „I zanim zapytasz: nie, nie możesz dziś wstać z łóżka. Nie, nie możesz chodzić na spotkania. Tak, będziesz brać leki zgodnie z planem, bo jestem dobra w swojej pracy, a ty jesteś zbyt uparty, żeby przyznać, że cierpisz”.
Samir milczał przez dłuższą chwilę.
„Jesteś nie do zniesienia” – powiedział w końcu.
„Wiem. To część mojego uroku.”
Po raz pierwszy od przybycia Emily do pałacu, szejk Samir Al-Hadi naprawdę się uśmiechnął. Uśmiech był delikatny, szybki, prawie niewidoczny.
Ale było.
A gdy Emily wychodziła z pokoju, niosąc tacę z letnią herbatą i zranioną dumą, pomyślała: „Dobrze, może wytrzymam dłużej niż tydzień”.
Nie wiedziała, że Samir, sam w swoim apartamencie, wciąż się uśmiecha.
I z całą pewnością nie wiedziała, że Fatima, stojąca po drugiej stronie drzwi i trzymająca plik papierów rezygnacyjnych, po raz pierwszy od miesięcy myślała o ich podarciu.
Krzyk rozległ się o trzeciej nad ranem.
Emily zbudziła się z głębokiego snu, wyskoczyła z łóżka w pokoju gościnnym, przylegającym do apartamentu szejka, i pobiegła boso po zimnej marmurowej podłodze, czując, jak serce wali jej w piersiach.
Gdy wpadła do pokoju Samira, zobaczyła go pochylonego nad krawędzią łóżka, jedną ręką trzymającego się za klatkę piersiową, a drugą tak mocno ściskającego prześcieradło, że aż zbielały mu kostki palców.
„Wasza Wysokość?”
Próbował mówić, ale wydobył z siebie jedynie stłumiony dźwięk.
Emily zapaliła lampę, podbiegła do niego i uklękła na podłodze.
„Spójrz na mnie” – powiedziała. „Spójrz na mnie, Samir”.
Podniósł wzrok i ona zobaczyła coś, czego się nie spodziewała.
Strach.
Czysty, surowy, prawdziwy strach.
„Nie mogę oddychać” – wychrypiał.
„Tak, możesz. Spójrz na mnie”. Wzięła jego dłoń i przycisnęła ją płasko do swojej piersi. „Poczuj to. Oddychaj ze mną. Powoli”.
Pokręcił głową z desperacją. „To nie działa”.
„To nie działa, bo oddychasz jak odkurzacz” – powiedziała. „Przestań. Oddychaj powoli”.
Próbował.
Przegrany.
Spróbowano ponownie.
Emily objęła jego twarz dłońmi, wymuszając kontakt wzrokowy.
„Posłuchaj mnie” – powiedziała. „Jesteś szejkiem Samirem Al-Hadim. Władasz całym królestwem. Nie pokona cię atak paniki. A teraz oddychaj jak normalny człowiek, proszę”.
Zamrugał. „Czy właśnie kazałeś mi oddychać jak normalny człowiek?”
„Zadziałało, prawda? Przestałeś łapać oddech.”
Samir zdał sobie sprawę, że miała rację. Jego oddech zwolnił. Nadal nierówny, ale lepszy.
Emily wzięła do ręki stetoskop.
„Posłucham twojego serca. Nie ruszaj się.”
Przyłożyła instrument do jego klatki piersiowej i uważnie słuchała. Jego serce nadal biło szybko, ale nie niebezpiecznie.
„To atak paniki” – powiedziała łagodnie. „Nie kardiologiczny. Nic ci nie będzie”.
Samir zamknął oczy, wyczerpany. „Myślałem, że umieram”.
„Wiem” – powiedziała cicho. „Ale nie jesteś”.
Emily wzięła szklankę wody stojącą na stoliku nocnym i podała mu ją.
„Pij. Powoli.”
Posłuchał, biorąc trzy małe łyki. Jego ręce wciąż drżały.
„Czy to się często zdarza?” zapytała, siadając obok niego na łóżku.
Nie odpowiedział.
„Wasza Wysokość, muszę wiedzieć. Jeśli to się często zdarza, musimy zmodyfikować twoje leczenie”.
„Czasami” – przyznał cicho. „Kiedy budzę się z koszmarów”.
„O czym?”


Yo Make również polubił
Afrykański sekret oczyszczania gwiazdy i ponownego wprowadzania obfitości do obiegu
CIASTO BANANOWE
„Mohnkuchen: Sekrety Idealnego Makowego Ciasta w Zaledwie Kilku Krokach”
Jak wyregulować okna plastikowe w kilka minut, aby nie wiały