Gdy w końcu podniosłem wzrok na Thorntona, mój głos był ledwie szeptem.
„Robert został zabity.”
„Myślę, że tak. Diagnoza raka była słuszna, ale myślę, że nastąpiła przyspieszona. Istnieją związki, które mogą przyspieszyć degradację komórek, przyspieszyć naturalny postęp choroby – trudne do wykrycia, zwłaszcza u osób w stanie terminalnym”.
„Ale dlaczego, po trzydziestu trzech latach?”
„Bo ktoś zaczął zadawać pytania. Ktoś z koneksjami odkrył starą operację finansową i rozpoczął śledztwo. Pojawiło się nazwisko Williama Morse’a, a kiedy to nastąpiło, ktoś przypomniał sobie Roberta Hartwella – księgowego, który zniknął z dowodami, które wciąż mogą ich zniszczyć”.
Myślałam o ostatnich miesiącach życia Roberta, o jego szybkim pogarszaniu się, o tym, jak lekarze byli zaskoczeni szybkością rozprzestrzeniania się raka, o tym, jak bardzo na koniec zdawał się odczuwać ulgę, jakby spodziewał się czegoś gorszego.
„Wiedział” – powiedziałem. „Wiedział, że go znaleźli”.
„Myślę, że podejrzewał. Dlatego zostawił ci tę notatkę, klucz. Próbował dać ci sposób na obronę”.
„Albert” – powiedziałem. Imię to miało gorzki posmak w ustach. „Albert dla nich pracuje”.
„Nieświadomie, ale tak. Ktoś nim manipulował, karmił go informacjami prawdopodobnie od lat, wmawiając mu, że tracisz zdolności umysłowe, że farmę należy sprzedać, że trzeba cię umieścić w pieczy zastępczej”.
Wyraz twarzy Thorntona stwardniał.
„Gdy zostaniesz uznany za ubezwłasnowolnionego, a Albert przejmie kontrolę, farma zostanie dokładnie przeszukana. Dowody, które Robert ukrył, zostaną odnalezione i zniszczone. A ty…”
Nie dokończył zdania. Nie było mu to potrzebne.
„Zostanę umieszczony w ośrodku, gdzie nikt nie uwierzy w nic, co powiem” – dokończyłem. „Gdzie mogę mieć „wypadek”, upadek, błąd w podaniu leków”.
“Tak.”
Kierowca ciężarówki przy ladzie zapłacił rachunek i odszedł. Kelnerka bez komentarza dolała nam kawy. Normalność tego wszystkiego wydawała się surrealistyczna.
„Co jest w sejfie depozytowym?” zapytałem.
„Nie wiem, ale myślę, że to mapa. Instrukcje. Początek szlaku do prawdziwych dowodów.”
Thornton wyciągnął kolejny dokument.
„To testament Williama Morse’a. Zostawił ci cały swój majątek – cztery miliony dolarów, dom w Maine, wszystko. Ale jest jeden warunek. Będziesz mógł uzyskać do niego dostęp dopiero po znalezieniu dowodów Roberta i przekazaniu ich FBI”.
Cztery miliony dolarów. Kwota, którą William wyprał. Zapłata za moje milczenie czy za czynione przeze mnie niebezpieczeństwo? A może jedno i drugie.
„Jest jeszcze coś” – powiedział Thornton i przesunął zdjęcie po stole.
Przedstawiał mężczyznę po pięćdziesiątce, o srebrnych włosach, przystojnego, w drogim garniturze.
„Czy rozpoznajesz tego mężczyznę?”
Przyjrzałem się zdjęciu. Coś w oczach wydawało mi się znajome, ale nie mogłem tego umiejscowić.
„Nie. A powinienem?”
Nazywa się James Carver. Był partnerem Williama Morse’a w tej operacji. Teraz jest też bardzo odnoszącym sukcesy biznesmenem. Prawdziwym, a przynajmniej tak się wydaje. Jest właścicielem sieci firm dostarczających sprzęt medyczny, zasiada w radach nadzorczych kilku korporacji, cieszy się dużym szacunkiem. Od roku regularnie odwiedza twojego syna.
„Albert uważa, że Carver jest konsultantem biznesowym, który pomaga mu planować przyszłość finansową. W rzeczywistości to Carver dostarczał mu informacji o twoim rzekomym pogorszeniu stanu psychicznego, przygotowując go do przejęcia kontroli”.
Wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce z przerażającą klarownością.
Nocne telefony z pytaniem, czy jestem sama. Coraz częstsze nalegania Alberta, że farma to dla mnie za dużo. Nagłe zainteresowanie Rachel moim zdrowiem i jej sugestie dotyczące dobrych ośrodków dla seniorów.
Powoli i starannie przygotowywali grunt pod moją przeprowadzkę.
„Skąd to wszystko wiesz?” zapytałem.
Thornton zawahał się.
„Bo William Morse zatrudnił prywatnego detektywa przed śmiercią. Kogoś, kto będzie obserwował jego rodzinę i twoją. Kogoś, kto dokumentował każde spotkanie Carvera z twoim synem”.
Wyciągnął kolejny plik, tym razem wypełniony fotografiami, transkryptami i raportami z nadzoru.
„Wszystko jest tutaj. Ale to nie wystarczy, żeby skazać Carvera za cokolwiek. Jedynym prawdziwym dowodem jest to, co Robert ukrył.”
Spojrzałam na stos dokumentów, zdjęcia, dowody zdrady mojego syna. Mojego Alberta, którego wychowałam, którego kochałam, który siedział przy łóżku Roberta i płakał, gdy umarł jego ojciec. Był manipulowany, owszem, ale też był na to gotowy.
Gotowi uwierzyć, że jestem niekompetentny. Gotowi mnie zamknąć.
„Musimy dostać się do tego sejfu depozytowego” – powiedziałem. „Teraz. Dziś wieczorem”.
„Bank otwiera się dopiero o 9:00 rano”
„W takim razie czekamy. Ale nie tutaj.”
Otuliłam się kocem mocniej wokół ramion.
„Carver już wie o pudełku. Albert na pewno mu powiedział. Będą czekać w banku.”
„Pomyślałem o tym”. Thornton wyciągnął telefon i wykonał połączenie.
„Gregory, tu James. Potrzebuję przysługi. Tak, dziś wieczorem. First National Burlington, skrytka pocztowa 247. Dwadzieścia minut. Jesteś moim wybawieniem”.
Rozłączył się i uśmiechnął.
Gregory Evans jest prezesem banku. Razem studiowaliśmy prawo. Spotyka się z nami w banku za dwadzieścia minut z ochroną. Prywatny dostęp, brak publicznego wejścia, nikt nie dowie się, że jesteśmy, dopóki nie skończymy.
Poczułem przypływ nadziei.
„Czy możemy mu zaufać?”
„Moim życiem, a teraz i twoim.”
Zostawiliśmy pieniądze na stole i wróciliśmy do samochodu. Gdy Thornton odpalił silnik, dostrzegłam swoje odbicie w bocznym lusterku – rozwiane włosy, blada twarz, wciąż w koszuli nocnej pod kocem.
Wyglądałam jak szalona.
Może tak było. Może cała ta sytuacja była dokładnie tym, co powiedział Albert – paranoicznymi urojeniami wywołanymi żałobą i izolacją.
Ale potem przypomniałem sobie chłód w głosie mojego syna, kiedy groził opieką. Sposób, w jaki Rachel się uśmiechała, gdy wspomniała o ośrodkach opiekuńczych. Zdjęcie Williama i Catherine Morse z rękami na ramionach Roberta sprzed lat.
Nie. To było prawdziwe. Wszystko.
„Pani Hartwell” – powiedział Thornton, gdy jechaliśmy cichymi uliczkami w stronę banku. „Cokolwiek znajdziemy w tym pudełku, cokolwiek Robert pani zostawił, czy jest pani gotowa to doprowadzić do końca? I w razie potrzeby wystąpić przeciwko własnemu synowi?”
Myślałem o Albercie jako o niemowlęciu, o dziecku, o nastolatku, który pomagał Robertowi w pracach na farmie. Myślałem o mężczyźnie, którym się stał – o mężczyźnie, który był gotów zamknąć matkę, żeby dostać to, czego chciał.
„Przestał być moim synem w chwili, gdy uznał, że jestem przeszkodą, a nie człowiekiem” – powiedziałem. „Więc tak. Jestem przygotowany”.
Bank wznosił się przed nami, ciemny i majestatyczny. Przy bocznym wejściu zaparkowany był pojedynczy samochód. Gregory Evans czekał, zgodnie z obietnicą.
Mieliśmy ujawnić ostatnią tajemnicę Roberta. Niezależnie od tego, co znajdziemy w środku, może mnie to uratować lub zniszczyć.
Tak czy inaczej, nie było już odwrotu.
Gregory Evans był młodszy, niż się spodziewałam, miał może czterdzieści pięć lat, okulary w drucianej oprawce i zmęczony wyraz twarzy, typowy dla osoby obudzonej o pierwszej w nocy. Ale uścisk jego dłoni był zdecydowany, a wzrok bystry, gdy mnie oceniał – koszulę nocną, koc i wszystko inne.
„James powiedział mi, że masz kłopoty” – powiedział po prostu.
„To jest delikatnie powiedziane” – odpowiedziałem.
Skinął głową i otworzył boczne wejście.
„Ochrona jest tutaj, ale przebywa w pokoju monitoringu. Żaden zapis tego dostępu nie pojawi się w zwykłych logach. O ile ktokolwiek wie, nigdy cię tu nie było”.
Poszliśmy za nim przez mroczne korytarze do skarbca. Bank nocą wyglądał inaczej, bardziej jak mauzoleum niż miejsce pracy. Nasze kroki odbijały się echem od marmurowych posadzek.
Evans użył dwóch kluczy i kodu, aby otworzyć drzwi skarbca. Wewnątrz, wzdłuż ścian, stały rzędy skrytek depozytowych, każda skrywająca czyjeś sekrety. Skrytka 247 znajdowała się w środkowym rzędzie, na wysokości oczu.
„Będę potrzebował twojego klucza i dowodu tożsamości” – powiedział do mnie Evans.
Podałem mu mosiężny klucz, który zostawił mi Robert.
„Nie mam przy sobie dowodu osobistego. Jest w domu”.


Yo Make również polubił
Jak mogłem o tym nie wiedzieć? Dowiedziałem się czegoś nowego!
Szaszłyki z kurczakiem w sosie czosnkowo-parmezanowym 🍗🧄
Sposób, w jaki zaciskasz pięści, mówi ci, kim jesteś…
Cytryna: Naturalny eliksir piękna – 10 rewolucyjnych sposobów na zrewolucjonizowanie urody