„Jakbym nie walczyła wystarczająco mocno” – powiedziała cicho. „Jakbym stawiała karierę ponad ich życie. Jakbym była współwinna ich śmierci, bo bałam się zrobić wokół nich zamieszanie”.
„To nie twoja wina” – powiedziała stanowczo Diana. „Odpowiedzialność za te zgony spoczywa na przywódcach, którzy mieli uprawnienia do wprowadzenia zmian, a postanowili tego nie zrobić. Zrobiłeś, co mogłeś, w ramach ograniczeń wynikających z twojej pozycji. Teraz masz szansę zrobić więcej”.
Carson podniósł wzrok i spojrzał Dianie w oczy.
„Czego ode mnie potrzebujesz?” zapytała.
„Wszystko” – odpowiedziała Diana. „Każda rozmowa, którą przeprowadziłeś na temat problemów operacyjnych. Każdy raz, gdy dostrzegałeś problemy i milczałeś, bo zabranie głosu wydawało się daremne. Każdy oficer, który podziela twoje obawy, ale nie chce ich wyrazić. Potrzebuję mapy kultury tego dowództwa – kto chroni status quo, kto chce zmian, ale nie ma władzy, by je wprowadzić, i kto naprawdę nie widzi problemów, bo nigdy nie nauczono go patrzeć”.
Przez następne czterdzieści minut Carson robił dokładnie to, co do niego należało.
Wymieniała nazwiska, szczegółowo opisywała rozmowy, szkicowała nieformalne struktury władzy, równoległe do oficjalnego łańcucha dowodzenia. Zidentyfikowała oficerów takich jak porucznik Seth Graham, którzy desperacko chcieli się wykazać, ale brakowało im pewności siebie, by rzucić wyzwanie przełożonym. Wskazała szeregowych, takich jak starszy sierżant Frank Walsh, który od lat dokumentował awarie sprzętu i protokołów, ale którego raporty ginęły w administracyjnych czarnych dziurach.
Co najważniejsze, udało jej się zidentyfikować dowódcę, którego jednostka nie poniosła żadnych strat, mimo że działała w identycznym środowisku i realizowała podobne profile misji.
„Kapitan Craig Donovan z Grupy Drugiej Marynarki Wojennej ds. Walki Specjalnej” – powiedział Carson. „Dowództwo Donovana ma siedzibę w tym samym ośrodku, korzysta z tego samego sprzętu, szkoli się według tych samych standardów – ale jego wskaźnik strat wynosi zero. Nie tylko niski. Zero. Rozmawiałem nieoficjalnie z kilkoma jego oficerami. Opisują oni zupełnie inną kulturę operacyjną”.
Uwaga Diany się wyostrzyła.
„Jak to inne?” – zapytała.
„Donovan zachęca młodszych oficerów do kwestionowania założeń” – powiedział Carson. „Wymaga, aby plany misji uwzględniały opinie odrębne. Każda operacja jest przygotowywana na odprawie, podczas której każdy, niezależnie od stopnia, może zgłaszać swoje obawy bez obawy przed represjami. Jego starsi doradcy podoficerscy mają prawo do wstrzymania operacji w przypadku naruszenia protokołów bezpieczeństwa”.
Carson zrobił pauzę.
„To wszystko, co zaleciłam w swoim raporcie” – dodała – „już wdrożone i skuteczne”.
„Czy Barrett kiedykolwiek obserwował działania Donovana?” – zapytała Diana. „Czy studiował jego metody?”
Śmiech Carsona był krótki i gorzki.
„Nienawidzą się nawzajem” – powiedziała. „Jakaś dawna rywalizacja z czasów akademii. Barrett uważa Donovana za mięczaka – zbyt przejętego ochroną swoich ludzi, by wykonywać trudne misje. Donovan najwyraźniej uważa Barretta za kowboja szukającego sławy, który przedkłada awans zawodowy nad życie swoich marynarzy”.
Diana sporządziła obszerne notatki. Rywalizacja między dowódcami mogła wyjaśniać, dlaczego najlepsze praktyki nie były dzielone, a skuteczne metody nie były wdrażane. Animozje personalne były jednym z najskuteczniejszych sposobów zapobiegania uczeniu się organizacji.
„Muszę przesłuchać Donovana” – powiedziała Diana. „Ale najpierw chcę porozmawiać ze starszym komendantem Bowenem. Był na twoim spotkaniu z Barrettem i dokumentował awarie sprzętu. Jego perspektywa pozwoli mi zrozumieć logistyczny aspekt tego, co opisałeś, od strony operacyjnej”.
Carson skinęła głową i wstała, żeby wyjść. Przy drzwiach zatrzymała się.
„Pułkowniku” – zapytała – „czy mogę pana o coś zapytać?”
„Oczywiście” – odpowiedziała Diana.
„Kiedy pozwoliłeś kapitanowi Barrettowi upokorzyć się dziś rano” – powiedział Carson – „kiedy stałeś tam i pozwoliłeś mu żartować z ciebie przed czterdziestoma oficerami – czy to było trudne? Czy to cię rozzłościło?”
Diana zastanowiła się nad pytaniem.
„Zasmuciło mnie to” – powiedziała. „Nie z mojego powodu, ale z powodu każdego marynarza, który próbował mówić prawdę, a został wyśmiany i zmuszony do milczenia. Zachowanie Barretta dziś rano nie dotyczyło konkretnie mnie. Chodziło o to, jak traktuje każdego, kogo uważa za gorszego od siebie. I właśnie dlatego dobre pomysły są odrzucane, ignorowane są uzasadnione obawy, ginie czternastu marynarzy”.
Carson przemyślał to, po czym zadał pytanie, które Diana widziała, że ukrywała.
„Dlaczego zostałeś pułkownikiem JSOC?” – zapytała. „Co sprawiło, że wybrałeś taką pracę?”
„Bo piętnaście lat temu, będąc kapitanem, widziałam, jak mój dowódca podjął decyzję, o której wiedziałam, że jest błędna” – odpowiedziała Diana. „Zaskarżyłam ją prywatnie, a potem publicznie, gdy prywatne zaskarżenie się nie powiodło. Miałam rację. Operacja poszła dokładnie tak źle, jak przewidywałam. Zginęło trzech marines, a ja zamiast pochwały za zgłoszenie zastrzeżeń, zostałam przeniesiona, pominięta przy awansie, w efekcie ukarana za to, że miałam rację w niewłaściwym momencie”.
Spojrzała Carsonowi w oczy.
„Odbudowanie kariery zajęło mi sześć lat” – powiedziała. „Ale nigdy nie zapomniałam o tych marines. I nigdy nie zapomniałam, że milczenie w obliczu złego przywództwa jest samo w sobie formą zdrady. Dlatego wykonuję tę pracę – żeby oficerowie tacy jak ty nie musieli wybierać między karierą a sumieniem”.
Po wyjściu Carsona Diana zrobiła sobie dziesięciominutową przerwę, żeby przejrzeć notatki i przygotować się do rozmowy z dowódcą Bowenem. Pierce przyniósł kawę – naprawdę dobrą kawę, a nie standardowy wojskowy napój, który smakował, jakby przefiltrowano go przez stare skarpetki i zbyt długo pozostawiono na gorącym talerzu w jakimś amerykańskim biurze sztabowym.
„Carson będzie kluczowym sojusznikiem w przyszłości” – zauważył Pierce. „Ma zaufanie wśród młodszych oficerów i wszystko udokumentowała. Jeśli uda nam się ją uchronić przed odwetem, może pomóc w przeprowadzeniu zmiany kulturowej, której potrzebuje to dowództwo”.
„To wielkie „jeśli” – powiedziała Diana. „Barrett wydaje mi się typem, który chowa urazę. Kiedy zda sobie sprawę, że Carson dokumentowała jego porażki, spróbuje ją pogrzebać”.
„W takim razie dopilnujmy, żeby nie miał takiej możliwości” – odpowiedział Pierce. „Admirał Montgomery już zasugerował, że rozważa zmiany w dowództwie. Barrett może już nie być w stanie długo odpowiadać na ataki odwetowe”.
Diana skinęła głową, ale coś ją w tej sytuacji nie dawało spokoju.
„Porażki Barretta są zbyt konsekwentne, zbyt przewidywalne” – powiedziała powoli. „Źli dowódcy zazwyczaj od czasu do czasu odnoszą sukcesy i porażki. Ale jego wskaźnik ofiar jest stały – wysoki w każdym typie operacji, każdym profilu misji, w każdym środowisku zagrożenia. To sugeruje coś więcej niż tylko niekompetencję lub złą ocenę sytuacji”.
„O czym myślisz?” zapytał Pierce.
„Myślę, że musimy uważniej przyjrzeć się procesom decyzyjnym” – powiedziała Diana. „Kto karmi Barretta informacjami wywiadowczymi? Kto pomaga mu planować operacje? Bo albo jest wyjątkowo słaby w każdym aspekcie dowodzenia, albo ktoś stale dostarcza mu błędnych informacji”.
Wyraz twarzy Pierce’a pociemniał.
„Myślisz, że ktoś sabotuje jego działalność?” – zapytała.
„Myślę, że to możliwość, którą musimy zbadać” – powiedziała ostrożnie Diana. „Czternaście ofiar w sześciu operacjach, a każda porażka wynikała z innych problemów technicznych – złych danych wywiadowczych, opóźnień w sprzęcie, awarii łączności, problemów z synchronizacją. To nie jest jedna awaria systemowa. To wiele punktów awarii, co sugeruje albo katastrofalną niekompetencję, albo celową ingerencję”.
Zanim Pierce zdążył odpowiedzieć, ktoś głośno zapukał do drzwi pokoju przesłuchań.
Wszedł dr Arthur Webb z tabletem w ręku i z wyrazem zmęczenia na twarzy kogoś, kto godzinami bez przerwy analizował dane. Webb miał czterdzieści siedem lat, siwiejące włosy i wiecznie zmrużone oczy, typowe dla kogoś, kto spędzał zbyt wiele czasu wpatrując się w ekrany w pomieszczeniach bez okien od Waszyngtonu po Hawaje.
„Pułkowniku Burke, ukończyłem wstępną analizę, o którą pan prosił, dotyczącą źródeł wywiadu operacyjnego” – rzekł Webb bez wstępów.
Był cywilnym analitykiem obrony z biura think tanku w Arlington, oddelegowanym do JSOC. Oznaczało to, że nie obowiązywały go wojskowe procedury grzecznościowe i skłaniał się ku bezpośredniości, która niektórych oficerów wprawiała w zakłopotanie.
„Sytuacja jest gorsza, niż przypuszczałeś” – powiedział.
Położył tablet na stole i wyświetlił serię wykresów i diagramów.
„Porównałem dane wywiadowcze wykorzystane w operacjach Grupy 1 Marynarki Wojennej z tymi samymi danymi wywiadowczymi przekazanymi innym jednostkom” – wyjaśnił. „W sześciu przypadkach – sześciu operacjach, które zakończyły się ofiarami – dane wywiadowcze otrzymane przez dowództwo Barretta nieznacznie różniły się od tych przekazanych równoległym operacjom”.
Diana pochyliła się do przodu, studiując dane.
„Jak to inne?” – zapytała.
„Oszacowania pozycji wroga są nieznacznie niedokładne” – powiedział Webb. „Okna czasowe skrócone o dziesięć do piętnastu minut. Specyfikacja sprzętu jest nieco niedokładna. Nic na tyle drastycznego, by natychmiast wzbudzić podejrzenia, ale łącznie wystarczająco istotne, by znacząco zwiększyć ryzyko”.
Webb zwrócił uwagę na konkretne nieprawidłowości w działaniu rysika.
„Na przykład operacja Coral Strike” – powiedział. „Dowództwo Barretta otrzymało informację, że siły wroga liczą około dwudziestu bojowników. SEAL Team Seven, prowadzący równoległe operacje w sąsiednim sektorze, otrzymał informację, że spodziewa się od trzydziestu do trzydziestu pięciu. Zgadnijcie, które szacunki były trafne”.
„Trzydzieści pięć” – powiedziała Diana, czując, jak zimna pewność ogarnia jej pierś.
„Zgadza się” – powiedział Webb. „Zespoły Barretta przystąpiły do starcia z siłą wroga większą o pięćdziesiąt procent, niż się spodziewano. Różnica nie była na tyle duża, by uniemożliwić kontynuację operacji, ale wystarczająca, by zamienić skalkulowane ryzyko w śmiertelną pułapkę”.
Pierce podszedł do danych i zaczął je studiować ponad ramieniem Diany.
„Kto tworzy oceny wywiadowcze?” – zapytała. „Skąd pochodzą te liczby?”
„Tu zaczyna się robić ciekawie” – odpowiedział Webb. „Surowe dane wywiadowcze pochodzą z wielu źródeł – zdjęć satelitarnych, przechwyconych sygnałów, informacji wywiadowczych od ludzi, raportów sojuszniczych. Te surowe dane są przetwarzane przez centrum wywiadowcze teatru działań wojennych tutaj, na Pacyfiku, a następnie dystrybuowane do dowództw w oparciu o potrzeby i wymagania operacyjne”.
„Czyli centrum wywiadu teatralnego dostarcza różnym jednostkom różne oceny?” zapytała Diana.
„Nie” – powiedział Webb. „Centrum wywiadu teatralnego zapewnia identyczne oceny wszystkim jednostkom. Różnicowanie odbywa się na szczeblu dowodzenia. Ktoś w łańcuchu Barretta modyfikuje informacje wywiadowcze, zanim dotrą one do planistów operacyjnych”.
Konsekwencje były oszałamiające.
Manipulacja wywiadowcza wymagała zarówno dostępu, jak i wiedzy specjalistycznej. Nie działo się to przypadkowo ani z powodu zaniedbania. Było celowe, wyrachowane i wyrafinowane.
„Czy masz jakieś wskazówki, kto dokonuje tych modyfikacji?” zapytała Diana.
Webb pokręcił głową.
„W procesie wywiadowczym bierze udział wiele osób” – powiedział. „Analitycy, specjaliści ds. komunikacji, oficerowie operacyjni. Każdy z nich może modyfikować dane na różnych etapach procesu. Bez przeprowadzenia indywidualnych wywiadów i analizy konkretnych akt operacyjnych nie mogę tego zawęzić”.
Diana stała i chodziła po małym pokoju przesłuchań.
„To zmienia wszystko” – powiedziała. „Jeśli ktoś celowo dostarcza dowództwu Barretta błędne informacje, to nie chodzi o jego błędy w przywództwie ani problemy kulturowe. Chodzi o aktywny sabotaż. Ktoś ingeruje w te ofiary”.
„Ale dlaczego?” zapytał Pierce. „Jaki jest motyw? Kto korzysta na tym, że Grupa 1 Marynarki Wojennej ponosi tak wysokie straty?”
Pytanie zawisło w powietrzu, na które nie można było odpowiedzieć bez dodatkowych informacji.
W głowie Diany krążyły różne możliwości – rywalizacja między służbami, osobiste urazy, awans zawodowy dzięki względnemu sukcesowi, a nawet penetracja zagranicznego wywiadu. Każda z nich była prawdopodobna. Żadna nie dawała poczucia bezpieczeństwa.
„Musimy przesłuchać pracowników wywiadu” – zdecydowała Diana. „Każdego, kto ma kontakt z wywiadem operacyjnym, zanim dotrze on do Barretta. Musimy zmapować proces pracy, zidentyfikować każdy punkt, w którym dane mogłyby zostać zmodyfikowane, i ustalić, kto ma dostęp i wiedzę specjalistyczną, aby wprowadzić te zmiany bez wykrycia”.
„To będzie wymagało zaangażowania większej liczby osób w śledztwo” – zauważył Pierce. „Obecnie utrzymujemy ścisłe bezpieczeństwo operacyjne. Tylko oficerowie flagowi i personel objęty śledztwem znają pełny zakres. Udostępnienie sprawy specjalistom od wywiadu zwiększa ryzyko, że osoba odpowiedzialna zostanie powiadomiona”.
„Potem robimy to ostrożnie” – powiedziała Diana. „Przyjmujemy ludzi pojedynczo. Nie mówimy im, czego szukamy. I obserwujemy ich reakcje, gdy zadajemy konkretne pytania. Ktoś, kto tak skutecznie manipuluje informacjami wywiadowczymi, będzie miał pewne sygnały – reakcje obronne, nadmierne wyjaśnienia, próby odwrócenia uwagi gdzie indziej”.
Webb już robił notatki na swoim tablecie.


Yo Make również polubił
Oto jak stosować dietę ketogeniczną, aby szybko schudnąć 22 kg lub więcej
Dopiero teraz ludzie zaczynają rozumieć, dlaczego nie jemy jaj indyczych.
Unikaj nieprzyjemnych zapachów: odkryj idealną metodę prawidłowego umieszczenia środka do czyszczenia toalet
Pewnego dnia przed Wigilią mój tata uniósł kieliszek i powiedział: „Najlepszym prezentem byłoby, gdybyś „zniknął” z tej rodziny”. Osiemnastu krewnych zasiadło przy tym stole w Seattle w stanie Waszyngton, a w sali zapadła cisza, której nigdy nie zapomnę – bo to nie był szok. To była zgoda. Więc uśmiechnąłem się, odłożyłem serwetkę… i zacząłem robić dokładnie to, o co prosił.