Miał raka w czwartym stadium, ale jego „lek przeciwbólowy” smakował jak woda. Wskazał mi zamknięte pudełko. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Miał raka w czwartym stadium, ale jego „lek przeciwbólowy” smakował jak woda. Wskazał mi zamknięte pudełko.

Zatrzymałem nagranie. Miałem świadka potwierdzającego porzucenie i obecność kochanki.

Krok drugi: zakończ.

Kiedy wróciłem do domu, na podjazd wjeżdżał srebrny Lexus. To była Patricia, prawniczka Victora. Była bystrą kobietą po sześćdziesiątce, z bobem, który wyglądał, jakby mógł ciąć stal.

Weszła do domu i w chwili, gdy poczuła zapach choroby, jej profesjonalna maska ​​opadła. Spojrzała na Victora, potem na mnie, a jej oczy wypełniły się przerażeniem.

„O mój Boże” – wyszeptała. „Victor…”

„Nie mamy czasu na litość, Patricio” – powiedział Victor, siedząc w fotelu.

Dziś jego głos brzmiał mocniej, napędzany czystą złośliwością.

„Mamy pracę do wykonania.”

Patricia usiadła na skraju sofy, otwierając teczkę, którą trzymała na kolanach. Wyciągnęła gruby plik dokumentów.

„Przyniosłam dokumenty do portfolio, o które prosiłaś” – powiedziała, zerkając na mnie. „Jenna, czy znasz strukturę majątku Victora?”

„Wiem, że ma emeryturę” – powiedziałem. „I wiem, że Elaine narzeka, że ​​ledwo wystarcza na rachunki”.

Patricia wymieniła spojrzenia z Victorem.

„Elaine widzi rachunek bieżący, na który wpływają comiesięczne wpłaty emerytalne” – powiedziała. „Nie widzi funduszu powierniczego”.

„Zaufanie?” – zapytałem.

„Rewizyjny Fundusz Powierniczy Victora Harmona” – oznajmiła Patricia. „Założony 15 lat temu, przechowuje dochody ze sprzedaży głównego domu Victora w Wirginii, a także zdywersyfikowany portfel akcji i obligacji blue chip zarządzanych przez Vanguard”.

Przesunęła kartkę papieru po stoliku kawowym.

Spojrzałem na dolną linię.

Łączna wartość aktywów: 3 245 000 USD.

Otworzyłem usta ze zdumienia.

„3 miliony dolarów?”

„Elaine nie wie” – wydyszał Victor, z ust wyrwał mu się suchy chichot. „Uważa mnie za skończonego menedżera bankowego, który źle zainwestował. Pozwoliłem jej tak myśleć. Chciałem sprawdzić, czy zostanie ze mną dla mnie, czy dla pieniędzy”.

Spojrzał na mnie twardym wzrokiem.

„Oblała test. A Brady? Brady oblał od chwili narodzin”.

„Jeśli Victor umrze” – powiedziała Patricia z klinicznym uśmiechem – „zgodnie z obecnym testamentem, 50% przypadnie Elaine, a 50% Brady’emu. Dom również jest w zarządzie powierniczym”.

„Zmień to” – rozkazał Victor. „Wykreśl ich. Wszystkich. Chcę, żeby Jenna była jedyną beneficjentką i wykonawcą testamentu. I chcę, żeby połowa płynnych aktywów została przekazana na rzecz Wounded Warrior Project”.

Patricia skinęła głową, a jej długopis śmignął po notesie.

„Mogę od razu przygotować poprawkę” – powiedziała. „Musimy ją tylko podpisać i poświadczyć notarialnie. Jestem notariuszem”.

„Zrób to” – powiedział Victor.

Podczas gdy Patricia przygotowywała dokumenty, które miały pozbawić mojego męża i teściową wszystkiego, co ich zdaniem im się należało, ja przeszłam do ostatniej fazy operacji.

Przynęta.

Musiałem dać im ostatnią szansę. Nie dlatego, że myślałem, że ją wykorzystają, ale dlatego, że musiałem udowodnić sędziemu – i sobie – że nie ma dla nich ratunku.

Otworzyłam wątek z Bradym. Ostatnią wiadomość dostałam tydzień temu, w której pisałam, że go kocham.

Aż mi się niedobrze robiło, jak na to patrzyłem.

Wpisałem:

Brady, proszę, odbierz. Tu Victor. Jest w złym stanie. Chyba umiera. Prosi o ciebie i Elaine. Proszę, musisz natychmiast wrócić do domu. Karetka już jedzie.

Skłamałem w sprawie karetki. Chciałem dodać powagi.

Obserwowałem ekran.

Dostarczony.

Potem pojawiły się trzy małe kropki.

Pisał.

Serce waliło mi w piersiach. Część mnie, ta głupia część, miała nadzieję, że powie: „O mój Boże, natychmiast wracamy”.

Telefon zawibrował.

Kochanie, uspokój się. Nie dramatyzuj. Wiesz, jaki on jest. Ciągle miewa gorsze dni. Mama mówi, że po prostu szuka uwagi. Jesteśmy w trakcie kolacji w programie. Nie możemy po prostu wrócić. On jest twardy. Da sobie radę do poniedziałku. Daj sobie radę.

Wpatrywałem się w ekran.

Nie dramatyzuj.

Szukanie uwagi.

Właśnie podpisał swój własny wyrok śmierci.

Nie odpowiedziałem. Zamiast tego nacisnąłem boczne przyciski na moim iPhonie.

Trzask.

Zrzut ekranu został wykonany.

Wpatrywałem się w obraz rozmowy. To był ostatni gwóźdź do trumny.

Miałem dowód porzucenia, dowód zaniedbań medycznych, dowód kradzieży finansowej i teraz dowód całkowitego bankructwa moralnego.

Spojrzałem na Victora. Drżącą ręką właśnie skończył podpisywać dokumenty. Spojrzał na mnie wyczerpany, ale triumfujący.

„Czy on ugryzł?” zapytał Victor.

Podniosłem telefon.

„Haczyk, żyłka i ciężarek.”

„Dobrze” – wyszeptał Victor, odchylając głowę do tyłu. „Teraz czekamy”.

Sobotnia noc spadła na dom niczym całun. Temperatura na zewnątrz spadła do kilkunastu stopni, a wiatr wył w elewację. Ale w środku cisza była cięższa niż burza.

Jedynym dźwiękiem w salonie był oddech Victora.

Zmieniło się to około 18:00. Nie był to już rytmiczny, jednostajny oddech snu. To był oddech Cheyne’a-Stokesa – rzężenie przedśmiertne.

Dźwięk zaczynał się głęboko i głośno, zgrzytając niczym piła przecinająca mokre drewno, potem stawał się szybszy i płytszy, a potem milkł całkowicie na 10, 15, a czasem 20 sekund przerażającej ciszy, po czym znów zaczynał się z okrzykiem.

Siedziałam obok niego, trzymając go za rękę i licząc sekundy podczas przerw.

„Jedna Missisipi, dwie Missisipi…”

„Jenna” – wyszeptał w chwili przytomności, a jego głos był ledwie słyszalny.

„Jestem tutaj, Victorze.”

Spojrzał na sufit, jego oczy były szkliste.

„Pan dał i Pan zabrał” – zacytował cicho. „Hiob 1:21. Niech imię Pańskie będzie błogosławione”.

Odnajdywał spokój. Był gotowy.

Ale jego rodziny tu nie było.

I pomimo wszystko – pomimo kradzieży, zaniedbania i okrucieństwa – musiałem dać im ostatnią szansę, żeby postąpili właściwie.

Albo musiałem udokumentować ich odmowę wykonania tego.

Wyciągnąłem iPhone’a. Nie zadzwoniłem do Brady’ego. Nie odpisywał na moje SMS-y przez cały dzień.

Zadzwoniłem do Melissy, siostry Brady’ego. Była najmłodsza w rodzinie, ta, która zawsze miała telefon przyklejony do ręki.

Kliknąłem ikonę FaceTime. Przesunąłem palcem w dół po centrum sterowania i stuknąłem przycisk nagrywania ekranu. Mała czerwona kropka zaczęła migać.

Dzwonienie.

Dzwonienie.

Nagle ciemny, ponury salon rozświetlił się jaskrawym, niebieskim światłem padającym z ekranu.

„O mój Boże, Jenna!” Połączenie zostało nawiązane.

Obraz był chaotyczny. Wyglądali, jakby byli w barze z fortepianem. W tle migały czerwone neony. Facet w koszuli w stylu tropikalnym walił w klawiaturę, a ludzie śpiewali fałszującą wersję „Sweet Caroline”.

Twarz Melissy wypełniła ekran. Była opalona, ​​miała na głowie tiarę z napisem VACATION MODE i trzymała w ręku jasnoniebieski napój.

„Hej dziewczyno!” krzyknęła, przekrzykując muzykę. „Ledwo cię słyszymy. Sygnał jest tu fatalny”.

„Melissa, posłuchaj mnie!” – krzyknęłam, pochylając się do telefonu, żeby mogli zobaczyć desperację na mojej twarzy. „Połącz z mamą. Już.”

„Co? Zamawiamy drinki. Mama tańczy.”

„Daj Elaine do telefonu, Melisso. Victor umiera.”

Uśmiech zniknął z twarzy Melissy. Wyglądała na zdezorientowaną, a potem zirytowaną.

Obróciła kamerę.

Obraz zawirował, ukazując zatłoczony stół zastawiony pustymi szklankami i niedojedzonymi przekąskami. Elaine była tam. Śmiała się, z twarzą zaczerwienioną od alkoholu, ubrana w cekinową bluzkę, która była dla niej zdecydowanie za młodzieżowa.

Brady stał obok niej, obejmując Hannah, która chichotała z czegoś, co szeptał.

„Mamo!” krzyknęła Melissa. „To Jenna. Znów histeryzuje.”

Elaine chwyciła telefon i przysunęła go do twarzy. Jej oczy były zamglone.

„Jenna, co się dzieje? Próbujemy delektować się kolacją kapitańską.”

„Elaine, przestań pić i posłuchaj” – powiedziałam, a mój głos drżał z mieszaniny wściekłości i żalu. Skierowałam telefon w dół, żeby mogli zobaczyć Victora w tle, jego unoszącą się klatkę piersiową i poszarzałą skórę.

„Spójrz na niego. Jest w Cheyne-Stokes i oddycha. Ma jeszcze kilka godzin – może mniej. Musisz wrócić dziś wieczorem. Jest lot z Nassau do Charlotte o 18:00, sprawdzałem.”

Elaine nawet nie spojrzała na męża. Spojrzała na mnie z czystą pogardą.

„Zwariowałeś?” – warknęła. „Wiesz, ile kosztują bilety last minute? Jakieś 800 dolarów za miejsce”.

„To twój mąż, Elaine!” – krzyknęłam. „Umiera”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Przepis na ciasto marchewkowe

Rozgrzej piekarnik do 180°C (górna i dolna grzałka). Wysmaruj tłuszczem i oprósz mąką formę o średnicy około 24 cm (możesz ...

Chcesz, aby Twój aloes rósł prosto? Oto, co musisz wiedzieć (+ więcej wskazówek)

1. Przesadź aloes do pojemnika, który jest nieco większy, jeśli zauważysz znaczny rozwój korzeni. Da to korzeniom więcej miejsca do ...

Korzyści z naparu goździkowego

Badania nad zieloną herbatą i jej dobroczynnym wpływem na zdrowie wykazały, że eugenol przyczynia się do eliminacji komórek nowotworowych, szczególnie ...

Domowe Niemieckie Ciasto Czekoladowe

1 łyżeczka ekstraktu waniliowego Jak przygotować Domowe Niemieckie Ciasto Czekoladowe: Rozgrzanie piekarnika: Rozgrzej piekarnik do 190°C. Natłuść dwie okrągłe formy ...

Leave a Comment