Elias podłączył chip do laptopa. Po kilku szybkich poleceniach pojawiła się mapa cyfrowa.
Nagle błysnęła pojedyncza czerwona kropka.
Oboje pochyliliśmy się.
Kropka nie znajdowała się w Atlancie ani Alpharetcie. W ogóle nie znajdowała się w Georgii.
Miało to miejsce w odległym regionie nadmorskim Karoliny Północnej.
Blisko Asheville.
Moje serce się ścisnęło.
Wypadek mojej teściowej. Telefon z kliniki w Asheville.
Nic z tego nie było zbiegiem okoliczności.
„Jordan jest w niebezpieczeństwie” – wyszeptałam. Głos mi drżał. „To pułapka”.
Elias próbował do niej zadzwonić, ale jej telefon był wyłączony.
„Do cholery” – mruknął, uderzając pięścią w stół.
„Musimy iść” – powiedziałem. „Natychmiast”.
„Nie możemy tam po prostu sami pojechać” – powiedział Elias, zmuszając się do myślenia. „To miejsce jest pewnie pilnie strzeżone. Potrzebujemy wsparcia”.
„Policja?” – zasugerowałem.
„Jeszcze nie” – powiedział. „Victor ma ludzi wszędzie. Zadzwonimy do niewłaściwej osoby, stracimy wszystko”.
Wyciągnął telefon i wybrał numer, pod którym nigdy wcześniej nie widziałem, żeby dzwonił.
„Halo? Wujku Ben? Tu Elias” – powiedział, gdy włączył się telefon. „To nagły wypadek. Sterling jest przetrzymywany w pobliżu Asheville w Karolinie Północnej. Wysyłam ci współrzędne. Jordan prawdopodobnie też tam jest. Potrzebujemy twojej pomocy. Już czas”.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Potem odezwał się głęboki głos.
„Spotkajmy się w starym miejscu za trzydzieści minut” – powiedział mężczyzna. „Przynieście wszystko”.
Elias się rozłączył.
Spojrzałam na niego.
„Eliasie” – powiedziałem cicho – „kim ty właściwie jesteś?”
Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, a potem westchnął.
„Są rzeczy, których nie mogę teraz w pełni wyjaśnić” – powiedział. „Wiedzcie tylko, że Sterling i ja nie byliśmy tylko kolegami. Byliśmy braćmi w czymś większym. Wujek Ben jest naszym… nazwijmy go dowódcą. Od dawna po cichu walczymy z ludźmi takimi jak Victor. Dziś wieczorem to zakończymy”.
Jego słowa mnie przestraszyły i jednocześnie pocieszyły.
Za mną nie było tylko jednego przyjaciela i pogrążonej w żałobie siostry.
Istniała cała ukryta sieć mężczyzn i kobiet gotowych do walki.
Nie mieliśmy czasu do stracenia.
Elias skopiował wszystkie dane z USB na zewnętrzny dysk twardy i wcisnął mi go w dłoń.
„Amara, nie możesz iść z nami” – powiedział. „To zbyt niebezpieczne. Weź to i idź do kryjówki. Wyślę ci SMS-a. Poczekaj tam. Jak tylko wydostaniemy Sterlinga i Jordana, przyjdziemy do ciebie”.
„Nie” – powiedziałam stanowczo. „Sterling jest moim mężem. Jordan jest moją rodziną. Nie mogę siedzieć w bezpiecznym domu i udawać, że nie jestem częścią tego wszystkiego. Zrobię dokładnie to, co mówisz. Nie będę ci przeszkadzać. Ale idę”.
Dostrzegł determinację w moich oczach i w końcu skinął głową.
„W porządku” – powiedział. „Ale postępuj zgodnie ze wszystkimi instrukcjami. Żadnej improwizacji”.
Wyjechaliśmy z Atlanty czarnym SUV-em, gdy nad autostradą międzystanową zapadał zmrok. Sosny Georgii rozmywały się niczym ciemne ściany po obu stronach autostrady. Przekraczaliśmy granice stanów, mijaliśmy ciężarówki dalekobieżne, zabite deskami stacje benzynowe i szyldy Waffle House świecące jak samotne latarnie.
Gdy dotarliśmy na obrzeża Asheville, niebo było ciężkie i czarne, noc nad Appalachami pochłaniała dźwięki.
Współrzędne na laptopie Eliasa zaprowadziły nas do opuszczonej rezydencji położonej na klifie z widokiem na jezioro – samotnej, niszczejącej posiadłości, która w innej epoce mogła niegdyś zamieszkiwać bogate rodziny. Teraz była odizolowana od okolicznych domów, z bramą wjazdową i ciemnymi oknami.
Ludzie wujka Bena już tam byli.
Około tuzina mężczyzn w czarnych mundurach taktycznych zebrało się w pobliżu kępy drzew. Niektórzy opierali się o SUV-y z tablicami rejestracyjnymi spoza stanu. Ich twarze były surowe, a wzrok skupiony.
„Gdzie jest wujek Ben?” zapytał Elias.
Mężczyzna, który wydawał się być przywódcą, pokręcił głową.
„Powiedział, że najpierw musi zrobić coś ważniejszego” – odpowiedział mężczyzna. „Trzymamy się planu”.
Plan został rozłożony w cichym kręgu pod drzewami.
Jedna drużyna atakowała front rezydencji, aby odwrócić uwagę.
Druga drużyna, prowadzona przez Eliasa, miała krążyć wzdłuż ściany klifu i po cichu przedostać się do środka.
Kazano mi zostać w samochodzie zaparkowanym w pewnej odległości i obserwować operację za pomocą tabletu połączonego z dronem, który cicho brzęczał nade mną.
Rozpoczął się atak.
Ciche trzaski wystrzałów z tłumików rozbrzmiewały w nocy niczym stłumiony grzmot. Obraz z kamery na moim ekranie drżał i migotał, gdy dron zmieniał wysokość.
Serce waliło mi jak młotem, gdy patrzyłem, jak Elias i jego zespół poruszają się po terenie niczym cienie — profesjonalnie i precyzyjnie.
Szybko zneutralizowali zewnętrznych strażników i wyważyli drzwi frontowe.
Wtedy nastąpiła głośna eksplozja, która wstrząsnęła całą rezydencją.
Z dolnego okna wydobywał się dym.
„Wysadzą wszystko w powietrze!” – krzyknął Elias przez radio.
„Wszyscy do środka! Znajdźcie ich natychmiast!”
Nie mogłem już usiedzieć w miejscu.
Otworzyłem drzwi i pobiegłem w stronę palącego się domu, ignorując krzyki za mną.
Musiałem ich znaleźć.
Wewnątrz domu panował chaos.
Meble leżały przewrócone. Szkło chrzęściło pod moimi butami. Ludzie Victora leżeli nieprzytomni albo w gorszym stanie na podłodze.
Biegałem od pokoju do pokoju, oddychając ciężko.
„Sterling! Jordan!” krzyknąłem.
Na końcu długiego korytarza, ciężkie drzwi były lekko uchylone.
Słabe światło migotało na dole.
Piwnica.
Pobiegłem w dół po schodach.


Yo Make również polubił
1000 razy silniejszy niż botoks! Naturalny krem kolagenowy z aloesem, który usuwa wszystkie zmarszczki
Szybkie i łatwe czyszczenie mikrofalówki: nieskazitelna czystość w zaledwie 2 minuty!
Ta technika łącząca cytrynę i sól pozwoli Ci dokładnie wyczyścić kuchnię.
Sałatka ogórkowa, która spala tłuszcz z brzucha! Moja mama schudła 25 kilogramów w miesiąc.