Drzwi frontowe się otworzyły.
Tom Brennan wszedł bez pukania, z poważną miną. Zdjął kapelusz i trzymał go w dłoniach.
„Alexio, mamy problem.”
„Jeszcze jeden?”
„Zespół kryminalistyczny próbował uzyskać dostęp do tego pendrive’a. Zaszyfrowane pliki są chronione szyfrowaniem na poziomie wojskowym. Złamanie ich może zająć miesiące, a może i dłużej”.
„A co z plikami, do których Dany miała dostęp? Z mailami i nagraniami”.
„Dobre dowody, ale poszlaki. Adwokaci Vanessy już twierdzą, że Rachel ją szantażowała. Że wszystkie te e-maile zostały wysłane pod przymusem. Bez zaszyfrowanych plików nie mamy wystarczających dowodów, by zagwarantować skazanie za morderstwo”.
„Żeby mogła chodzić.”
„Gorzej. Sędzia właśnie wyznaczył jej kaucję na dwieście tysięcy. Jej prawnik wpłacił ją godzinę temu. Vanessa jest wolna”.
Dany podeszła do okna i spojrzała na podjazd i nagie topole.
„Mogłaby przyjść tutaj.”
„Mam nakaz sądowy” – powiedział Tom. „Nie wolno jej zbliżać się do tej posesji na odległość mniejszą niż pięćset jardów. Ale Alexio, musisz coś zrozumieć. Jeśli nie złamiemy tego szyfru, jeśli nie udowodnimy, że była zamieszana w morderstwo Rachel, możemy liczyć najwyżej na zarzuty oszustwa. Może trzy do pięciu lat. Wyjdzie po dwóch latach za dobre sprawowanie”.
„A co z farmą?”
„Sprawa dotycząca aktu własności toczy się w sądzie cywilnym, niezależnie od sprawy karnej. To może ciągnąć się latami. Tymczasem, technicznie rzecz biorąc, zgodnie z tym dokumentem, nieruchomość należy wspólnie do Roberta i Vanessy”.
Robert gwałtownie pokręcił głową.
„Podpiszę to z powrotem. Odrzucę wszelkie roszczenia.”
„To nie takie proste. Vanessa ma połowę. Mogłaby wymusić sprzedaż działową, zmusić sąd do wydania nakazu sprzedaży nieruchomości i podziału dochodu. Tak czy inaczej straciłbyś farmę”.
Podszedłem do okna, patrząc na ziemię, na której mieszkałem całe życie. Stodołę, w której Frank uczył Dany jeździć konno. Pole truskawek, teraz zasypane zimowym śniegiem. Pola, które karmiły nas przez dobre i złe lata, strzeżone przez to samo szerokie niebo Montany.
„Musi być coś w tych zaszyfrowanych plikach” – powiedziałem. „Coś, co Rachel uznała za wystarczająco ważne, by ukryć to za szyfrowaniem wojskowym. Coś, czego Vanessa się boi”.
„Pracujemy nad tym” – powiedział Tom. „Ale nie mogę niczego obiecać”.
Po jego wyjściu siedzieliśmy we troje w milczeniu. Przed domem podjechał radiowóz, który obiecał Tom, i zaparkował na końcu podjazdu. Ochrona – albo przypomnienie, że jesteśmy więźniami we własnym domu.
Mój telefon zawibrował.
Wiadomość tekstowa z kolejnego nieznanego numeru.
Przestań natychmiast, Alexio. Podpisz umowę z farmą. Zrezygnuj z zarzutów, a pozwolę ci żyć w spokoju. Walcz dalej, a stracisz wszystko, w tym ludzi, których kochasz. Masz 24 godziny, żeby podjąć decyzję.
Pokazałem to Robertowi i Dany. Oboje zbladli.
„To bezpośrednie zagrożenie” – powiedział Robert. „Musimy to pokazać szeryfowi”.
„To nie ma znaczenia. To pewnie numer telefonu jednorazowego. Nie do namierzenia.”
Ostrożnie odłożyłem telefon.
„Ona się nasila” – powiedziałem. „Robi się zdesperowana”.
„Albo pewna siebie” – powiedziała cicho Dany. „Babciu, a co, jeśli ona już wygrała? A co, jeśli ona wie coś, czego my nie wiemy?”
Pytanie zawisło w powietrzu – jadowite i możliwe.
Co by było, gdyby Vanessa znalazła już sposób na dostęp do tych zaszyfrowanych plików? Co by było, gdyby zniszczyła dowody, których potrzebowaliśmy? Co by było, gdyby Rachel Morrison była jej partnerką i ofiarą, ale też polisą ubezpieczeniową, a Vanessa znalazła sposób, żeby ją unieważnić?
Spojrzałem na przestraszoną twarz wnuka, na postawę syna wyrażającą porażkę i poczułem, jak coś we mnie twardnieje.
„Wtedy znajdziemy inny sposób” – powiedziałem. „Będziemy kopać głębiej. Będziemy mądrzejsi. Przestaniemy reagować na to, co robi Vanessa, a zaczniemy to przewidywać”.
„Jak?” zapytał Robert.
„Myśląc jak ona. To drapieżnik, który robi to od lat. Jest ostrożna, metodyczna i cierpliwa. Ale jest też arogancka. Myśli, że jest mądrzejsza od wszystkich. To jej słabość”.
„Babciu, może ma rację. Już wiele razy jej się to udało”.
„Nie. Uszło jej to na sucho, bo nikt nie przyjrzał się jej wystarczająco uważnie. Bo jej ofiary były odizolowane, bezbronne, samotne”. Wstałam, czując, jak siły wracają do moich kończyn. „Ale nie jestem sama. Mam was dwoje. Mam Toma. I mam coś, czego Vanessa nie ma”.
„Co to jest?” zapytała Dany.
„Czas. Pamięć. I wiedza płynąca z sześciu dekad życia na tej ziemi, obserwowania ludzi, uczenia się ich schematów”. Spojrzałem na nich oboje. „Vanessa chce, żebym spanikował. Chce, żebym popełniał błędy, żebym działał pochopnie. Więc zrobię coś przeciwnego. Będę cierpliwy, metodyczny i odkryję każdy sekret, który skrywa”.
„Od czego zacząć?”
Zastanowiłem się nad tym.
„Z przeszłością Rachel Morrison” – powiedziałem. „Nie pojawiła się znikąd trzy lata temu, kiedy zaczęła pracę w County Records. Miała życie przedtem. Rodzinę, przyjaciół, historię”.
„Policja już to bada” – powiedział Robert.
„Wiem. Ale zbadamy to inaczej. Dowiemy się, kim naprawdę była Rachel i dlaczego była gotowa pomóc Vanessie skrzywdzić ludzi. Bo ludzie nie stają się wspólnikami morderstwa bez powodu”.
Dany ponownie otworzył laptopa.
„Zacznę szukać.”
Podczas gdy on pracował, chodziłem po domu pokój po pokoju, patrząc na niego nowymi oczami. To było moje terytorium, mój dom, moja historia. I nie pozwolę, żeby Vanessa mi to odebrała.
Dany potrzebowała trzech godzin, żeby znaleźć prawdziwe nazwisko Rachel Morrison.
„Zmieniła je prawnie siedem lat temu” – powiedział. „Wcześniej nazywała się Becca Hartley. Urodziła się w Billings, wychowała w małym miasteczku Red Lodge”.
„Moje rodzinne miasto” – mruknąłem.
„Jej babcia, Martha Hartley, miała tam dwustuakrowe ranczo.”
„Posiadane?”
„Posiadał” – poprawiła go cicho Dany. „Czas przeszły”.
„Babciu, spójrz na to.”
Obrócił laptopa tak, że mogłem zobaczyć artykuł z gazety sprzed sześciu lat, zamieszczony na stronie internetowej Billings Gazette.
Ranczo Marthy Hartley zostało sprzedane firmie deweloperskiej. Sześć miesięcy później Martha zginęła w pożarze domu, który spłonął w wynajmowanym domu, do którego przeprowadziła się po sprzedaży.
„Kto kupił ranczo?” – zapytałem.
„Spółka holdingowa o nazwie Summit Development Group”.
Ta nazwa uderzyła mnie jak pięść.
Szczyt.
Ta sama nazwa, co marka nieruchomości Vanessy.
„To ona” – powiedział Robert, czytając mi przez ramię. „Vanessa już to robiła. Ukradła własność babci Rachel”.
„Ale dlaczego Rachel miałaby jej pomóc?” – zapytała Dany. „Skoro Vanessa zniszczyła życie swojej babci, dlaczego Rachel miałaby zostać jej wspólniczką?”
Przyjrzałem się artykułowi uważniej. Było tam zdjęcie Marthy Hartley, kobiety mniej więcej w moim wieku, uśmiechającej się przed stodołą. A obok niej nastoletnia dziewczyna – Rachel, zanim zmieniła imię.
„Spójrz na datę” – powiedziałem. „Martha zmarła sześć lat temu. Rachel zmieniła nazwisko siedem lat temu – przed śmiercią babci. Nie uciekała przed Vanessą. Pracowała z nią”.
Konsekwencje tego wszystkiego opadły na nas niczym całun.
„Rachel pomogła Vanessie okraść własną babcię” – wyszeptał Robert.
„I prawdopodobnie pomogła ją zabić” – dodałem. „Dlatego była w tym taka dobra. Robiła to już wcześniej – swojej rodzinie”.
„Ale potem stała się chciwa” – powiedziała cicho Dany – „próbowała szantażować Vanessę, a Vanessa ją wyeliminowała”.
Szukał już głębiej.
„Summit Development kupiło dwie inne nieruchomości mniej więcej w tym samym czasie” – powiedział. „Obie od starszych właścicieli. Obaj zmarli w ciągu roku od sprzedaży”.
„Co najmniej trzy morderstwa” – powiedziałem. „Możliwe, że więcej”.
Stałem i chodziłem.
„To jest większe, niż myśleliśmy. Vanessa prowadzi ten program od co najmniej sześciu lat”.
„Musimy powiedzieć Tomowi” – powiedział Robert, sięgając po telefon.
„Czekaj”. Złapałam go za nadgarstek. „Jeśli powiemy Tomowi teraz, złoży raport i rozpocznie oficjalne śledztwo. To może potrwać miesiące. Tymczasem prawnicy Vanessy uwikłają nas w sprawę cywilną, rozprawa w sprawie zdolności prawnej będzie kontynuowana, a my stracimy farmę”.
„Co więc robimy?” zapytał Robert.
„Wykorzystujemy to, co wiemy. Zmuszamy Vanessę do popełnienia błędu”.
Spojrzałem na zegarek. Minęło sześć godzin od SMS-a z groźbami. Osiemnaście godzin do końca jej ultimatum.
„Dany, czy możesz uzyskać dostęp do dokumentacji korporacyjnej Summit Development?”
„Może. Powinny być to dokumenty publiczne, ale potrzebuję czasu”.
„Nie mamy czasu. Możesz to zrobić, czy nie?”
Jego palce już latały po klawiaturze.
„Mogę spróbować.”
Podczas gdy on pracował, zadzwoniłem do Toma.
„Alexio, wszystko w porządku?” odpowiedział natychmiast.
„Nic mi nie jest. Tom, potrzebuję przysługi. Kiedy jest wyznaczony termin rozprawy o ustalenie zdolności prawnej, którą złożyli prawnicy Vanessy?”


Yo Make również polubił
Kształt pępka wiele mówi o Twojej osobowości
Galaretka Mozaikowa z 4 składnikami: Kolorowa i orzeźwiająca uczta
7 Wczesnych Objawów Cukrzycy: Jak Rozpoznać Chorobę Zanim Będzie Za Późno
Badania wskazują, że zachorowalność na raka odbytu rośnie, ujawniając, kto jest najbardziej na niego narażony.