„Doskonale. Do zobaczenia w środę o 10:00 rano.”
Tego wieczoru wróciłam do domu czując się jak nowo narodzona. Zrobiłam lekką kolację, włożyłam ulubioną piżamę i usiadłam w salonie, żeby obejrzeć telenowelę o dziewiątej. Telefon dzwonił kilka razy. To była Melissa. Nie odebrałam żadnego telefonu.
Zanim poszłam spać, napisałam w swoim dzienniku: „Dzisiaj zaczęło się moje nowe życie. Dziś uznałam, że Aurora Perez zasługuje na szacunek i godność. Jutro Melissa zacznie rozumieć, że matki też potrafią się bronić”.
Kolejne dni upłynęły w dziwnym spokoju. Melissa dzwoniła do mnie pięć razy w poniedziałek, siedem we wtorek, a ja nie odebrałam ani razu. Nie dlatego, że byłam zła, ale dlatego, że w końcu zrozumiałam coś, co powinnam była zrozumieć lata temu: nie mam obowiązku być dostępna dla kogoś, kto źle mnie traktuje, nawet jeśli jest to moja własna córka.
We wtorek rano, popijając kawę i przeglądając Facebooka, zobaczyłem, że Melissa opublikowała rodzinne zdjęcie z poprzedniej niedzieli. Na zdjęciu ona, Chris i Marina uśmiechali się w jadalni, a przygotowane przeze mnie potrawy wciąż stały na stole. Podpis brzmiał: „Niedziela z rodziną. Błogosławiona moją idealną małą rodziną”.
Nawet nie wspomniała, że tam byłam, że gotowałam, że wszystko kupiłam. Jakbym została wymazana z historii.
Rose zadzwoniła do mnie wcześnie.
„Widziałaś profil Melissy na Facebooku?” zapytała.
„Widziałem” – odpowiedziałem. „Nic mnie już nie zaskakuje”.
Rose prychnęła z oburzeniem po drugiej stronie słuchawki.
„Ta dziewczyna nie ma wstydu. Jak mogła opublikować zdjęcie jedzenia, które zrobiłeś, nawet o tobie nie wspominając?”
„Tak jest lepiej” – powiedziałem. „Ona robi mi przysługę, pokazując wszystkim, kim naprawdę jest”.
Umówiliśmy się na spotkanie w parku jak zwykle, ale najpierw musiałem wstąpić do banku, żeby podpisać dokumenty, które przygotował dla mnie pan Fernando. Gdy się ubierałem, zadzwonił telefon. Numer, którego nie rozpoznałem. Odebrałem, myśląc, że to może być coś ważnego.
„Pani Auroro?” – głos młodej kobiety. „To Jessica Stevens, dziewczyna kuzyna Chrisa. Czy możemy chwilę porozmawiać?”
To mnie naprawdę zaskoczyło. Dlaczego dziewczyna kuzyna mojego zięcia miałaby do mnie dzwonić?
„Oczywiście, proszę bardzo” – odpowiedziałem.
Jessica zniżyła głos, jakby chciała mi zdradzić jakiś sekret.
„Proszę pani, nie wiem, czy pani wie, ale Chris i Melissa rozmawiali ze Stevenem o wzięciu pożyczki. Mówią, że da im pani zaliczkę na firmę, ale oni wkrótce potrzebują pieniędzy”.
Krew mi zamarła.
„Pożyczka na co?”
Jessica zawahała się na moment.
„Otworzyć sklep odzieżowy. Chris mówi, że już się zgodziłeś, ale pieniądze czekają na ciebie trochę czasu, bo banki mają bardzo duże zaległości w obsłudze starszych osób”.
Starzy ludzie. Jakby siedemdziesiątka czyniła ze mnie idiotę.
„Jessica” – powiedziałam z całym spokojem, na jaki mnie było stać – „nigdy nie rozmawiałam z nimi o żadnym biznesie ani o żadnej pożyczce. Ile pieniędzy żądają?”
Odpowiedź pozostawiła mnie bez słowa.
„Dwieście tysięcy dolarów. Chris mówi, że to dla ciebie nic, bo masz sporo zaoszczędzonych pieniędzy”.
Podziękowałem Jessice za informację i poprosiłem ją, żeby nie mówiła Chrisowi ani Melissie o naszej rozmowie. Rozłączyłem się, drżąc z oburzenia. Nie dość, że okazali mi brak szacunku prosto w twarz, to jeszcze wykorzystali moje nazwisko, żeby zaciągnąć pożyczkę, obiecując innym, że ją spłacę.
Natychmiast zadzwoniłem do pana Hernandeza.
„Panie Hernandez, muszę przyspieszyć testament. Czy moglibyśmy go podpisać dzisiaj zamiast w środę?”
Jego sekretarka powiedziała mi, że możliwe, że dokument jest już gotowy.
„Doskonale. Będę za dwie godziny.”
Zadzwoniłem do Rose i Anne. Wyjaśniłem im pilną potrzebę i wszystkie zgodziły się towarzyszyć mi jako świadkowie.
„Te łajdaki nie będą cię już wykorzystywać” – powiedziała Mary z tym ogniem, który w niej uwielbiam. „Czas najwyższy, żebyś ich powstrzymał”.
W drodze do kancelarii prawnej mój telefon nie przestawał dzwonić. Melissa przeszła z telefonów do wiadomości na WhatsAppie. Pierwsza wiadomość brzmiała: „Mamo, dlaczego nie odbierasz? Wszystko w porządku?”. Druga: „Martwię się. Jeśli nie odbierzesz, przyjdę do ciebie”. Trzecia: „Mamo, nie bądź dumna. Wszyscy miewamy gorsze dni”.
Złe dni. Jakby upokorzenie mnie przed wnuczką było po prostu złym dniem. Jakby traktowanie mnie jak służącej było po prostu złym momentem. Jakby wykorzystywanie mojego nazwiska do zaciągania pożyczek było niewinnym żartem.
W biurze pan Hernandez przyjął mnie profesjonalnie. Przejrzeliśmy nowy testament wiersz po wierszu. Marina nadal była beneficjentką znacznej części, ponieważ nie ponosiła żadnej winy, ale wszystko inne całkowicie się zmieniło. Dom, którym Melissa i Chris byli najbardziej zainteresowani, zostałby teraz przekazany fundacji pomagającej starszym kobietom, które zostały porzucone. Główne oszczędności zostałyby podzielone między organizacje charytatywne, które rzeczywiście zmieniają życie społeczności. Część trafiłaby do Rose, która przez te wszystkie lata była dla mnie bardziej siostrą niż przyjaciółką.
„Czy jest pani pewna tych wszystkich zmian, pani Perez?” – zapytał mnie prawnik po raz ostatni.
„Nigdy nie byłem niczego bardziej pewien” – odpowiedziałem. „Chcę, żeby moje pieniądze trafiły do ludzi, którzy naprawdę je docenią i wykorzystają w dobrym celu”.
Podpisywałam każdą stronę z zaskakującym spokojem. Rose i Anne podpisały się jako świadkowie i wszystkie mnie przytuliły, kiedy skończyłyśmy.
„Ogromnie cię podziwiam” – powiedziała mi Anne. „Chciałabym, żeby więcej kobiet miało taką odwagę jak ty”.
Wyszliśmy z biura i poszliśmy świętować przy kawie i cieście w kawiarni obok. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, gdy mój telefon zadzwonił ponownie. Tym razem był to telefon stacjonarny. Odebrałam i to był głos Chrisa.
„Auroro, dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale Melissa bardzo się martwi, bo nie odbierasz jej telefonów. Czy wszystko w porządku?”
Jego głos brzmiał syropowo i fałszywie, jak zwykle.
„Wszystko jest idealne, Chris” – odpowiedziałem. „Potrzebujesz czegoś konkretnego?”
„No cóż, tak. Chcieliśmy opowiedzieć ci o bardzo dobrej okazji biznesowej, inwestycji, która może przynieść korzyści całej rodzinie”.
I oto był prawdziwy powód całego tego niepokoju. Nie martwili się o mnie. Martwili się o moje pieniądze.
„O jakim rodzaju biznesu mówimy?” – zapytałem, choć już znałem odpowiedź.
Chris podniecił się, bo myślał, że połknąłem przynętę.
„Sklep odzieżowy, Aurora. Lokalizacja jest idealna, w bardzo komercyjnej okolicy. Potrzebujemy tylko kapitału początkowego.”
„Ile wyniesie ten kapitał początkowy?” – udałem zainteresowanie.
„Dwieście tysięcy dolarów. Ale to bezpieczna inwestycja, Auroro. Za sześć miesięcy już byśmy widzieli zyski”.
Dokładnie tyle samo, ile powiedziała mi Jessica.
„Chris” – powiedziałem bardzo słodkim głosem – „ta inwestycja brzmi interesująco. Może wpadniesz do mnie jutro i pokażesz mi biznesplan? Przynieś wszystkie dokumenty, wszystkie liczby. Chcę dokładnie zobaczyć, jak zostaną wydane moje pieniądze”.
Chris był tak podekscytowany, że jego głos prawie się załamał.
„Oczywiście, Auroro, która godzina ci pasuje?”
Powiedziałem mu, że godzina trzecia po południu będzie idealna.
„Wspaniale. Powiem Melissie. Będzie taka szczęśliwa.”
Rozłączyłem się, a moi znajomi spojrzeli na mnie z ciekawością.
„Dasz im pieniądze?” zapytała Rose.
„Oczywiście, że nie” – odpowiedziałem. „Ale jutro czeka ich niespodzianka, której nigdy nie zapomną”.
Tego wieczoru wróciłam do domu i przygotowałam wszystko na następny dzień. Zrobiłam kopie nowego testamentu, wydrukowałam rozmowę na WhatsAppie, w której Melissa mnie obraziła, i przygotowałam teczkę ze wszystkimi paragonami z poprzednich niedziel: za zakupy spożywcze, składniki, wszystko, co wydałam z własnej kieszeni na gotowanie dla nich. Przygotowałam też dyktafon, ten, którego używam do zapamiętywania wizyt lekarskich. Jutro miałam nagrać całą rozmowę, bo wiedziałam, że później Melissa i Chris zaprzeczą wszystkiemu, co powiedzą, twierdząc, że jestem zdezorientowana, że czegoś nie zrozumiałam.
Zanim położyłem się spać, napisałem w dzienniku: „Jutro Melissa i Chris odkryją, że ich matka nie jest głupią staruszką, za jaką ich uważali. Nauczą się, że czyny mają swoje konsekwencje. I zrozumieją, że o szacunek się nie prosi, ale trzeba na niego zasłużyć”.
Zasnąłem spokojnie, spokojniej niż od miesięcy. Po raz pierwszy od dawna poczułem, że panuję nad swoim życiem. Jutro zapowiadał się bardzo ciekawy dzień.
Punktualnie o trzeciej Melissa i Chris zapukali do moich drzwi. Zobaczyłem ich z okna w salonie. Ona niosła nowiutką różową teczkę. On trzymał laptopa pod pachą. Przyszli uśmiechnięci, elegancko ubrani, jakby szli na ważne spotkanie biznesowe. Co za ironia.
„Mamo”. Melissa pocałowała mnie w policzek, jakby nic się nie stało w zeszłą niedzielę. „Wyglądasz świetnie. Czujesz się lepiej?”
Jakby moim problemem była grypa, a nie upokorzenie, jakie mi zrobiła na oczach mojej wnuczki.
Chris przytulił mnie z tą udawaną poufałością, która tak bardzo mnie drażniła.
„Auroro, bardzo dziękujemy za zaproszenie. Z wielką przyjemnością zaprezentujemy Ci tę okazję”.
Siedzieli w moim salonie, jakby byli jego właścicielami. Chris natychmiast otworzył laptopa.
„Czy napije się pani kawy?” zapytałam z najlepszym uśmiechem gospodyni.
Melissa kiwała głową, roztargniona, przeglądając jednocześnie swoje dokumenty.
„Tak, mamo. Dziękuję. Ale nie zawracaj sobie głowy. To nie potrwa długo.”
Nie zawracaj sobie głowy. Jakby obsługa ich była dla mnie ciężarem.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem kawę, korzystając z okazji, by dyskretnie włączyć dyktafon. Położyłem go na tacy z kubkami, ukryty wśród serwetek. Każde wypowiedziane przez nich słowo zostanie zapisane dla potomności.
Wróciłem do salonu i podałem kawę. Chris miał już gotową prezentację na ekranie komputera.
„Patrz, Auroro, to jest ta lokalizacja”. Pokazał mi zdjęcia lokalu komercyjnego, który wyglądał bardzo ładnie. „To idealna okolica, z dużym ruchem pieszych, głównie młodych ludzi, którzy są naszym docelowym rynkiem”.
Melissa wyjęła kilka papierów ze swojego różowego folderu.
„Mamo, oto wszystkie liczby. Początkowa inwestycja to dwieście tysięcy dolarów, ale spójrz na prognozy zysków”.
Pokazała mi kilka wykresów, które wyglądały, jakby zrobiło je dziecko – z liczbami, które najwyraźniej wymyśliło.
„Wygląda ciekawie” – powiedziałem, powoli popijając kawę. „A po co ci moja inwestycja? Nie możesz wziąć pożyczki w banku?”
Chris i Melissa szybko spojrzeli na siebie.


Yo Make również polubił
Prosty przepis na kalafiora – zdrowie na talerzu w kilka minut!
Makowiec: Tradycyjny Polski Ciasto Pełne Smaku i Historii
Przeterminowane mleko, wyrzucenie go to strata czasu: 6 ukrytych zastosowań, o których prawie nikt nie wie Szczegóły w pier
Jak rozpoznać, że ziemniaki są trujące?