Tej nocy Paul i Julia wyszli, nie mówiąc mi, dokąd idą. Wrócili po północy. Słyszałem, jak wchodzą po schodach, wchodzą do mojego dawnego pokoju i zamykają drzwi mocniej niż to konieczne.
W niedzielny poranek obudziłam się wcześnie, jak zawsze. Zeszłam do kuchni i zrobiłam kawę tylko dla siebie. Nie robiłam już śniadania dla wszystkich. Nie nakrywałam już do stołu dla trzech osób. Po prostu nalałam sobie kawy, zrobiłam tosta i pokroiłam owoce.
Paul zszedł na dół około jedenastej rano, wyglądając, jakby źle spał. Zobaczył mnie siedzącego przy stole i czytającego wiadomości na tablecie i początkowo nic nie powiedział.
Podszedł prosto do ekspresu do kawy, nalał sobie kubek, po czym oparł się o blat i zaczął mi się przyglądać.
„Co?” zapytałem, nie podnosząc wzroku.
„Nic” – powiedział. „Po prostu zastanawiam się, co się z tobą stało”.
„Co się ze mną stało?” powtórzyłem.
„Tak” – powiedział. „Kiedyś byłaś inna. Kiedyś dbałaś o swoją rodzinę”.
Położyłem tablet na stole i spojrzałem na niego prosto.
„Kiedyś tak bardzo dbałem o rodzinę, że zapomniałem o sobie” – powiedziałem. „W tym tkwi różnica”.
On prychnął.
„To brzmi jak coś, co można przeczytać w taniej książce poradnikowej” – powiedział.
„Brzmi to jak coś, co powinienem był odkryć trzydzieści lat temu” – odpowiedziałem.
Paul mocno odstawił kubek na blat.
„Wiesz co, mamo?” – warknął. „Rób, co chcesz. W końcu zawsze robiłaś to, na co miałaś ochotę”.
Zaśmiałem się. To był krótki i niemal gorzki śmiech.
„Paul, gdybym zrobił to, co chciałem” – powiedziałem – „podróżowałbym po świecie, kiedy twój tata umarł. Zdobyłbym tytuł magistra, o którym zawsze marzyłem. Żyłbym sam i w spokoju. Ale nie. Zostałem tutaj, opiekowałem się tobą, pomagałem ci, czekałem, aż choć trochę mnie docenisz”.
„Cenię cię” – powiedział, ale w jego głosie nie było przekonania.
„Nie, Paul” – powiedziałem cicho. „Wykorzystujesz mnie. A między docenianiem a wykorzystywaniem jest ogromna różnica”.
Zamilkł. Nie miał na to odpowiedzi, bo wiedział, że to prawda.
Kilka minut później Julia zeszła na dół, już ubrana, z idealnym makijażem i wyższością, którą zawsze nosiła niczym perfumy.
„Dzień dobry” – powiedziała, nie patrząc na mnie.
„Dzień dobry” odpowiedziałem.
Nalała sobie kawy i usiadła obok Paula. Oboje mnie ignorowali, rozmawiając cicho, jakby mnie tam nie było.
„Adeline” – powiedziała nagle Julia – „musimy dziś skorzystać z twojego samochodu. Nasz sprawia nam problemy”.
„Nie” – powiedziałem.
„Co masz na myśli mówiąc nie?” – zapytała urażona.
„Nie pożyczę ci mojego samochodu” – powiedziałem.
„A jak mamy się poruszać?” zapytał Paul.
„Taksówką, Uberem, pieszo jak wszyscy” – odpowiedziałem.
Julia parsknęła suchym śmiechem.
„Niewiarygodne” – powiedziała. „Najpierw nie pozwalasz nam tu zostać, a teraz nawet nie chcesz nam pożyczyć samochodu. Co dalej? Zamierzasz pobierać od nas opłatę za powietrze, którym oddychamy w twoim domu?”
„Jeśli chcesz, możesz wyjść natychmiast i zaczerpnąć powietrza gdzie indziej” – powiedziałem, nie podnosząc głosu.
Paul uderzył ręką w stół.
„Przestań” – powiedział. „Dość, mamo. Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale to już za dużo”.
„Co jest ze mną nie tak, Paul” – powiedziałam – „to to, że się zmęczyłam. Zmęczyło mnie bycie niewidzialną. Zmęczyło mnie traktowanie mnie jak służącej. Zmęczyło mnie to, że zakładasz, że wszystko, co posiadam, należy do ciebie”.
„Nikt tego nie zakłada” – skłamała Julia.
„Nie?” – zapytałam. „To powiedz mi, Julio – dlaczego śpisz w moim pokoju? Dlaczego używasz mojej kuchni, jakby była twoja? Dlaczego zakładasz, że będę płacić za twoje imprezy i pożyczać ci moje rzeczy?”
Otworzyła usta, a potem zamknęła je i nic nie powiedziała.
Wstałem od stołu, umyłem kubek i wyszedłem z kuchni.
Poszedłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Usiadłem na łóżku i wziąłem kilka głębokich oddechów.
Zadzwonił mój telefon. To była wiadomość od Daniela, agenta nieruchomości.
Pani Miller, młoda para, która przyjechała w środę, chce złożyć ofertę: 315 000 dolarów. Jesteś zainteresowana?
Odpowiedziałem natychmiast.
Tak. Akceptuję.
Świetnie, odpisał. Przygotuję dokumenty. Możemy sfinalizować sprzedaż w tydzień.
Jeden tydzień.
Za tydzień ten dom już nie będzie mój.
A Paweł nie miał o tym pojęcia.
Tego popołudnia, kiedy byli na górze, zeszłam do salonu i dyskretnie zaczęłam pakować rzeczy. Zdjęcia, które naprawdę chciałam zachować. Książki, które były dla mnie ważne. Dokumenty. Wszystko spakowałam do pudeł, które schowałam w pokoju gościnnym.
Paul i Julia niczego nie zauważyli. Byli zbyt zajęci własnym dramatem.
W poniedziałek rano, kiedy Paul i Julia jeszcze spali, wyszedłem z domu z trzema pudłami w samochodzie. Zabrałem je do wynajętego tydzień wcześniej magazynu w niepozornym budynku przy autostradzie, z betonowymi ścianami i rolowanymi drzwiami.
Pracownik magazynu pomógł mi podpisać dokumenty i wręczył mi klucze.
„Przeprowadzasz dużo rzeczy?” zapytała życzliwie.
„Tylko ważne rzeczy” – odpowiedziałem.
Wróciłem do domu przed południem. Paul siedział w salonie z laptopem i pracował na kanapie. Widział, jak wchodzę, ale nic nie powiedział.
Poszedłem prosto do mojego tymczasowego pokoju i kontynuowałem porządkowanie.
Tego popołudnia otrzymałem wiadomość od Christine.
Adeline, nabywca twojego domu chce przyspieszyć finalizację transakcji. Może być gotowy do czwartku. Czy to ci odpowiada?
Przez kilka sekund przyglądałem się wiadomości.
Czwartek.
Trzy dni.
Za trzy dni ten dom oficjalnie przestanie należeć do mnie.
Świetnie, napisałem. Czwartek jest w porządku.
Natychmiast zadzwoniłem do Rity.
„Musisz przyjść ze mną w czwartek, żeby podpisać umowę sprzedaży domu” – powiedziałem jej.
„Będę tam” – powiedziała bez wahania. „Wiesz już, kiedy przeprowadzisz się na plażę?”
„W piątek” – odpowiedziałem. „Podpisuję umowę w czwartek i wyjeżdżam w piątek”.
„A Paweł?” – zapytała.


Yo Make również polubił
ZMARSZCZKI NA USTACH, NIE TRAW CZASU NA KREMY: ROZWIĄZANIE TKWI W TWOIM PANELU
Moi rodzice powiedzieli lekarzowi: „Nie mamy czasu na papierkową robotę” — Kiedy się obudziłem, moim nowym opiekunem prawnym była ostatnia osoba, jakiej się spodziewali
Jeśli masz bruzdy na paznokciach, oto co to mówi o Twoim zdrowiu
Dowcip dnia: Mężczyzna dzwoni do domu, żeby porozmawiać z żoną