Sterling wszedł do salonu, a Vada usłyszała, jak włącza telewizor – w tle cicho nucił jakiś kanał sportowy. Zwykły wieczór. Zwykła amerykańska rodzina w cichym osiedlu.
Ale coś w jej wnętrzu się zmieniło.
Wszystko napięło się z powodu niepokoju.
Podczas kolacji Vada w milczeniu obserwowała męża i córkę. Sterling żartował, rozmawiał o pracy, pytał Azorę o szkołę. Dziewczyna odpowiadała monosylabami, dłubiąc w ryżu bez apetytu.
Sterling nie zauważył jej przygnębienia — albo udawał, że nie zauważa.
„Czemu jesteś taka smutna, Azora?” – zapytał w końcu. „Może powinnaś brać witaminy. Kolega polecił ci dobre na odporność”.
Vada znieruchomiała.
Przestała żuć. Prawie się zakrztusiła.
Azora podniosła wzrok na ojca, a potem spojrzała na matkę.
„Nie, tato” – powiedziała cicho. „Nie chcę już tych witamin. Mama kupi mi inne”.
„Jak chcesz” – Sterling wzruszył ramionami i kontynuował jedzenie.
Po kolacji Vada położyła córkę do łóżka, długo siedziała przy niej i głaskała ją po włosach, aż Azora zasnęła.
Dziewczynka spała niespokojnie, przewracając się z boku na bok i mamrocząc coś przez sny.
Vada opuściła pokój dziecka i zamknęła za sobą drzwi.
Sterling siedział w salonie, zaabsorbowany telefonem. Vada minęła go bez słowa i poszła spać, ale nie zasnęła.
Leżała z otwartymi oczami w ciemności, słuchając, jak jej mąż myje zęby w łazience, jak kładzie się obok niej, a jego oddech w ciągu kilku minut staje się regularny i głęboki.
I pomyślała o tabletkach.
O nieznanej kobiecie.
O tym, że jutro dowie się prawdy.
Rano Vada wstała o szóstej, jak zawsze. Niebo nad Denver za kuchennym oknem było wciąż szaroniebieskie, poprzecinane pierwszymi smugami światła znad Gór Skalistych.
Przygotowała Azorę do szkoły, zapleciła jej włosy, przygotowała pudełko z lunchem i odprowadziła ją na przystanek żółtego autobusu szkolnego na rogu.
Dziewczyna wyglądała na ożywioną bardziej niż poprzedniego dnia. Nawet się uśmiechała.
„Mamo, naprawdę kupisz mi inne witaminy?” zapytała przed wejściem do autobusu.
„Oczywiście, kochanie” – powiedziała Vada, całując ją w policzek. „Nie martw się. Miłego dnia w szkole”.
Patrzyła, jak autobus odjeżdża ich obsadzoną drzewami ulicą, po czym szybko ruszyła w stronę stacji kolei miejskiej. Przychodnia była trzy przystanki dalej, bliżej centrum.
Zinnia już czekała na nią przy wejściu, ubrana w biały fartuch i z zatroskaną miną.
„Pokaż mi, co potrafisz” – powiedziała zamiast powitania.
Vada wyjęła butelkę z torebki.
Zinnia otworzyła wieczko, wysypała tabletkę na dłoń, dokładnie jej się przyjrzała i nawet powąchała.
„To nie są witaminy” – powiedziała powoli.
„Vada, muszę to zanieść do analizy. Mam znajomego chemika w sąsiednim budynku. Zaraz to sprawdzi.”
„Co się stało?” wyszeptała Vada.
„Jeszcze nie wiem dokładnie, ale mam bardzo złe przeczucie. Poczekaj tu na mnie.”
Zinnia odeszła, zabierając butelkę.
Vada stała w holu kliniki, czując, jak nogi robią jej się jak z galarety. Wokół niej tłoczyli się ludzie – pacjenci, lekarze, pielęgniarki. Telewizor na ścianie wyświetlał stłumione poranne wiadomości o ruchu na autostradzie I-25 i prognozę pogody.
Życie toczyło się dalej, ale w jej wnętrzu wszystko się rozpadało.
Dwadzieścia minut później Zinnia wróciła. Jej twarz była blada.
Vada chwyciła przyjaciółkę za ramię.
„To środek uspokajający” – powiedziała Zinnia niskim, stanowczym głosem. „Silny środek psychotropowy. Jest przepisywany dorosłym z poważnymi zaburzeniami snu. Podawanie go dzieciom jest absolutnie zabronione. Może powodować uzależnienie, uszkodzenia mózgu, opóźnienia rozwojowe. Rozumiesz, co to znaczy?”
Vada skinęła głową, nie mogąc wydobyć głosu.
„Skąd to masz? Kto dał te pigułki Azorze?” – zapytała Zinnia.
„Nie wiem. Kobieta. Azora powiedziała, że jest koleżanką taty. Przychodzi, kiedy mnie nie ma w domu i podaje mojej córce te witaminy. Azora zasypia po ich zażyciu.”
Zinnia na chwilę zamilkła, po czym stanowczo rzekła:
„Vada, musisz dowiedzieć się, kim jest ta kobieta i zgłosić się na policję. Podawanie substancji psychotropowych dziecku bez recepty to przestępstwo. Twoja córka mogła doznać poważnej krzywdy”.
„Wiem” – odpowiedziała Vada. „Zrobię wszystko. Dziękuję, Zinnio.”
Wyszła z kliniki, wyjęła telefon i zadzwoniła do pracy. Powiedziała, że spóźni się kilka godzin.
Następnie zamówiła Ubera i pojechała do domu.
Musiała coś sprawdzić.
Mieszkanie było puste. Sterling poszedł do pracy o siódmej.
Vada poszła do pokoju Azory i otworzyła szufladę biurka, w którym jej córka trzymała przybory szkolne.
Tam, pod notatnikami, leżało kilka złożonych banknotów.
Vada je policzyła.
Siedemset dolarów.
Skąd ośmiolatek miał tyle pieniędzy? Obiady szkolne były opłacane z góry za pośrednictwem strony internetowej okręgu. Vada i Sterling rzadko dawali kieszonkowe. Może pięć lub dziesięć dolarów na lody.
Siedemset to było zdecydowanie za dużo.
Vada przypomniała sobie słowa córki.
„Tata da mi pieniądze.”
Więc Sterling wiedział.
Wiedział o tym koszmarze i płacił Azorze za jej milczenie.
„Nie” – wyszeptała. „To niemożliwe”.
Nie mogła w to uwierzyć.
Vada wyjęła telefon i zaczęła szukać w Internecie lokalnych sklepów z artykułami szpiegowskimi i elektroniką.
Potrzebowała dowodu.
Musiała zobaczyć wszystko na własne oczy.
Minęły trzy dni.
Trzy dni, podczas których Vada żyła w dwóch rzeczywistościach.
Na zewnątrz wszystko było jak zwykle: praca, dom, obiad, rozmowy z mężem i córką. Odwożenie dzieci do szkoły, korki na autostradzie I-225, zakupy w lokalnym supermarkecie.
Ale w środku zakorzeniły się strach, gniew i nieufność. Pożerały ją od środka.
W poniedziałkowy poranek, po wizycie w Zinnia, Vada w drodze powrotnej zatrzymała się w dużym sklepie z elektroniką – miejscu pełnym płaskich telewizorów i rzędów gadżetów.
Sprzedawca, młody mężczyzna z uprzejmym, wymuszonym uśmiechem i plakietką z napisem KYLE, pokazał jej kilka modeli ukrytych kamer.
Wybrała najbardziej dyskretny aparat – miniaturową kamerę zakamuflowaną jako ładowarka do telefonu. Można ją było podłączyć do gniazdka w salonie i nikt niczego nie podejrzewał.
„Czy nagranie jest zapisywane na karcie pamięci czy w chmurze?” – zapytała Vada.
„Obie opcje” – wyjaśnił sprzedawca. „Możesz oglądać wideo w czasie rzeczywistym za pomocą aplikacji w telefonie lub pobrać plik później. Doskonała jakość. Nagrania audio również czyste”.
Vada zapłaciła i poszła do domu.
Sterling był w pracy.
Zainstalowała kamerę w salonie, podłączając ją do gniazdka w ścianie i ustawiając obiektyw tak, aby drzwi wejściowe, korytarz i część kanapy znalazły się w kadrze.
Przetestowała to za pomocą aplikacji.
Wszystko zadziałało.
Obraz był ostry. Dźwięk nagrywany bez zakłóceń.
Teraz pozostało tylko czekać.
Tego samego wieczoru Vada rozmawiała z Azorą.
Dziewczynka siedziała przy stole w jadalni i odrabiała zadanie domowe z matematyki. Vada usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.
„Azora, kochanie, muszę cię o coś zapytać” – zaczęła.
„Co, mamo?” Dziewczynka podniosła wzrok znad notatnika.
„Pamiętasz panią, która dała ci witaminy? Jak ona się nazywa?”
Azora zmarszczył brwi i zamyślił się.


Yo Make również polubił
O mój Boże, naprawdę musiałam to zobaczyć
15 najlepszych sposobów na redukcję tłuszczu na bokach
Miód i cynamon. Jedzmy je codziennie
Twoje dzieci z pewnością pokochają ten przepis na przystawkę ziemniaczaną!