„Dobrze” – powiedział. „Ale kiedy to wszystko się rozpadnie – a tak się stanie – nie przychodź do mnie z płaczem po pomoc. Nie oczekuj, że poskładam to do kupy, kiedy ci ludzie wyczerpią cię do cna i znikną”.
Odwrócił się i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Przez okno biura obserwowałem, jak szedł przez warsztat, ignorując wszystkich, a następnie wyszedł na parking.
Chwilę później w drzwiach pojawiła się Maria.
„Wszystko w porządku?” zapytała.
„Nie” – powiedziałem szczerze. „Ale będę”.
Weszła do środka i zamknęła drzwi.
„Pani Fields” – powiedziała – „jest jeszcze coś, co powinna pani wiedzieć. Coś, o czym jeszcze pani nie powiedzieliśmy”.
Poczułem ucisk w żołądku.
„Co?” zapytałem.
„Kupiec, którego znalazł Donald” – powiedziała. „Deweloper oferujący dwa i trzy miliony dolarów? Nazywa się Richard Stokes. Jest właścicielem Stokes Development Corporation”.
Przełknęła ślinę.
„Trzy lata temu próbował kupić tę nieruchomość od George’a. Kiedy George odmówił, Stokes mu zagroził”.
„Jak mu zagroziłeś?” – zapytałem.
„Lokalizacja” – powiedziała. „Ta nieruchomość znajduje się przy głównej drodze do miasta, tuż przy dwóch autostradach stanowych. Idealnie nadaje się na centrum handlowe. Stokes skupuje grunty wzdłuż całego tego korytarza – centra handlowe, parki biurowe, hipermarkety. Twój dom jest ostatnim, który się utrzyma”.
Spojrzała mi w oczy.
„George kazał mi obiecać, że ci powiem, jeśli Stokes kiedykolwiek wróci” – powiedziała. „Powiedział, że Stokes jest niebezpieczny, że nie gra fair”.
„Co masz na myśli mówiąc ‘niebezpieczne’?” – zapytałem.
„Dwóch innych właścicieli nieruchomości odmówiło sprzedaży” – powiedziała Maria. „Jeden z nich nagle dopuścił się wielu „tajemniczych” naruszeń przepisów i został zmuszony do zamknięcia. W drugim wybuchł pożar – uznany za wypadek – ale nikt w mieście w to nie wierzy”.
Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie.
„Jeśli Stokesowi udało się dotrzeć do Donalda” – kontynuowała – „jeśli przekonał go, żeby pomógł sfinalizować tę sprzedaż, musisz być bardzo, bardzo ostrożna”.
„Myślisz, że Donald współpracuje ze Stokesem?” – wyszeptałem.
„Nie wiem” – przyznała Maria. „Ale moment jest podejrzany. Donald pojawia się sześć miesięcy temu, zaczyna zadawać pytania. A potem, kiedy Stokes składa ofertę, Donald zaczyna naciskać, żebyś sprzedał”.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zadzwonił mój telefon.
To był kolejny numer, którego nie rozpoznałem.
„Pani Fields” – powiedział gładki męski głos, kiedy odebrałam. „Nazywam się Richard Stokes. Sądzę, że musimy porozmawiać o pani nieruchomości”.
Spojrzałem na Marię, której twarz zbladła.
„Panie Stokes” – powiedziałem, starając się zachować spokój. „Nie jestem zainteresowany sprzedażą”.
„Och, myślę, że tak będzie, gdy zrozumiesz cały obraz” – powiedział uprzejmie. Pod tą uprzejmością kryła się stal.
„Widzisz, zrobiłem rozeznanie” – kontynuował. „Masz zaległości w podatkach od nieruchomości. Zalegasz z opłatami za media. I z tego, co widzę, prowadzisz działalność gospodarczą bez zezwolenia na terenie przeznaczonym pod zabudowę mieszkaniową. To poważne naruszenie przepisów o zabudowie zbiorowej – może skutkować wysokimi grzywnami, a nawet nakazem sądowym o zamknięciu tego miejsca”.
„Czy to groźba?” – zapytałem.
„To przyjacielskie ostrzeżenie” – odpowiedział. „Od kogoś, kto chce pomóc. Jestem gotów zaoferować ci dwa i trzy miliony dolarów w gotówce i pokryć wszystkie twoje problemy prawne. Wystarczy, że podpiszesz. Twój wnuk rozumie, jak hojna jest ta oferta. Mam nadzieję, że ty też.”
„Mój wnuk nie mówi w moim imieniu” – powiedziałem.
„To może się zmienić” – powiedział Stokes. Jego głos ostygł. „Pani Fields, zawsze dostaję to, czego chcę. Zawsze. Pytanie tylko, czy pani to ułatwi, czy utrudni. Dla własnego dobra mam nadzieję, że wybierze pani mądrze”.
Rozłączył się.
Powoli opuściłem telefon.
„Powiedział, że zawsze dostaje to, czego chce” – powiedziałem Marii. „Cóż, nigdy nie spotkał mnie, kiedy byłem na wojennej ścieżce”.
Oczy Marii rozszerzyły się.
„Co zamierzasz zrobić?” zapytała.
„Walczcie” – powiedziałem. „O te warsztaty. O dziedzictwo George’a. O was wszystkich”.
Odwróciłem się w stronę szafki na dokumenty George’a, starego, szarego, metalowego monstrum stojącego w kącie biura.
„Ale będę potrzebował pomocy” – dodałem.
„Cokolwiek zechcesz” – odpowiedziała Maria natychmiast. „Jesteśmy z tobą”.
Otworzyłem dolną szufladę szafki i zacząłem grzebać.
George zachował wszystko – każdy paragon, każdy list, każdy skrawek papieru, który jego zdaniem mógłby kiedyś mieć znaczenie. Gdyby doszło do walki ze Stokesem, wiedziałem, że dowody byłyby tutaj.
Znaleźliśmy akta Stokesa w ciągu kilku minut – grubą, manilową teczkę schowaną z tyłu, jakby George chciał ją mieć blisko siebie, ale osobno, odizolowaną od reszty swojego życia.
Rozłożyliśmy zawartość biurka, podczas gdy Maria zawołała Carlosa, Elenę i Otisa.
Najwcześniejszym dokumentem był list z czerwca 2022 r.
Była to uprzejma, profesjonalnie sformułowana oferta od Stokes Development Corporation – osiemset tysięcy dolarów za nieruchomość z dwutygodniowym terminem realizacji.
Na górze, czerwonym atramentem, George napisał jedno słowo.
Obraźliwy.
Zignorowano.
Od tego momentu liczba ofert rosła.
Jeden milion.
Jeden, punkt, dwa.
Jeden i pół.
Każdy z nich miał krótszy termin. Każdy miał też bardziej złośliwą notatkę nabazgraną przez George’a.
W dziesiątym liście ton notatek zmienił się z gniewu w podejrzliwość.
„Sprawdź zapisy dotyczące podziału stref” – powiedział jeden z nich.
„Porozmawiaj z prawnikiem” – powiedział inny.
„Coś jest nie tak” – napisał na marginesie innego. „Spójrz na wzór”.
„Sprawdź pożar w starym młynie.”
„Kto był właścicielem warsztatu mechanicznego przy Route 22?”
„Spójrz na to” – powiedział Carlos, podnosząc złożony wycinek z gazety.
Nagłówek brzmiał: WŁAŚCICIEL LOKALNEJ FIRMY STRACIŁ NIERUCHOMOŚĆ PO NARUSZENIU PRZEPISÓW.
Artykuł dotyczył właściciela warsztatu mechanicznego o nazwisku Tom Fletcher, który został zmuszony do sprzedaży swojego warsztatu po tym, jak władze powiatu nagle odkryły dziesiątki naruszeń zasad bezpieczeństwa i ochrony środowiska, które rzekomo nie występowały podczas poprzednich wieloletnich kontroli.
Kupujący?
Stokes Development Corporation.
„I ten” – powiedziała Elena, wyciągając kolejny wycinek ze stosu.
POŻAR NISZCZY ZABYTKOWY MŁYN. WŁAŚCICIEL PLANUJE GO SPRZEDAĆ.
Młyn należał do kobiety o imieniu Christina Fox.
„Lisie” – mruknąłem.
„Jak w—”
„Tak” – powiedział cicho Robert Fox, kiedy mu to później pokazałem. „Moja matka”.
Odrzuciła wiele ofert Stokesa. Potem młyn spłonął. Oficjalnie przyczyną była wadliwa instalacja elektryczna. Nieoficjalnie nikt w to nie wierzył.
„George wiedział” – powiedziała Maria, wskazując na notatki nabazgrane na marginesach. „Śledził wszystko”.
Jednak najbardziej obciążający dowód znajdował się na samym dole teczki.
Mały dyktafon cyfrowy — taki sam, jakiego George używał do dyktowania notatek, gdy miał zajęte ręce.
Na pasku taśmy obok napisał: STOKES — OSTATNIE SPOTKANIE. MARZEC 2024.
Dwa miesiące przed śmiercią George’a.
Moje ręce się trzęsły, gdy naciskałem przycisk „play”.
Najpierw rozległ się głos George’a — spokojny, lekko zmęczony, ale wciąż silny.
„Panie Stokes, mówiłem panu wielokrotnie, że nie jestem zainteresowany sprzedażą.”
Potem inny głos – łagodny, pewny siebie, z tą wymuszoną życzliwością, którą słyszałam przez telefon.
„Panie Fields” – powiedział Stokes – „nie sądzę, żeby pan rozumiał sytuację. Ten korytarz jest przebudowywany. Wszyscy inni właściciele nieruchomości dostrzegli tu szansę. Pan jest ostatnim opornym. Blokuje pan postęp”.
„Chodzi ci o to, że blokuję twoje zyski” – odpowiedział George.
„Moje zyski” – powiedział łagodnie Stokes. „Dochody podatkowe miasta. Tworzenie miejsc pracy. Nazywaj to, jak chcesz. Chodzi o to, że to się dzieje – z tobą czy bez ciebie”.
Pauza.
„Byłem cierpliwy” – kontynuował Stokes. „Byłem hojny. Ale moja cierpliwość ma swoje granice”.
„Czy to groźba?” zapytał George.
„To zderzenie z rzeczywistością” – odpowiedział Stokes. „Mam znajomych w komisji planowania przestrzennego, znajomych w biurze inspektora powiatowego. Znajomych, którzy potrafią bardzo utrudnić życie osobie prowadzącej działalność gospodarczą na terenie mieszkalnym”.
Jego ton stał się ostrzejszy.
„Wiem o twojej małej spółdzielni” – powiedział. „Wszyscy ci ludzie, którzy tu pracują bez odpowiednich zezwoleń. Bez odpowiedniego ubezpieczenia. Prawdopodobnie bez odpowiednich kontroli bezpieczeństwa. Jeden telefon ode mnie i cała ta działalność zostaje zamknięta”.
„Ty synu…” zaczął George.
„Uważaj” – wtrącił Stokes. „Próbuję ci pomóc. Przyjmij moją ofertę. Dwa miliony dolarów. Ostateczna oferta. Miej czyste sumienie, utrzymaj swoją spółdzielnię przy życiu. Pozwolę im nawet zostać do końca roku. Ale jeśli znów mi odmówisz, dopilnuję, żeby ta nieruchomość stała się tak toksyczna – tak pogrążona w problemach prawnych – że ktokolwiek ją odziedziczy, będzie błagał mnie, żebym mu ją odebrał za grosze”.
Nagrywanie zostało przerwane.
Wpatrywałem się w małe urządzenie, jakby miało mnie ugryźć.
„On chciał nas zniszczyć” – powiedział cicho Otis.
„Ale George nie sprzedał” – powiedziała Maria. „Znalazł inny sposób”.
Wyciągnęła z teczki nowszy stos dokumentów.


Yo Make również polubił
Powód, dla którego nie należy gotować puree ziemniaczanego w wodzie
Ma tatuaże, kolczyki i paznokcie jak szpony. Właśnie uciszyła internetowych napinaczy
Umarłabym nie wiedząc: Pozbądź się popękanych pięt i uzyskaj gładkie, białe stopy – dzięki ziemniakowi!
Ciasteczka Truskawkowe Crunch