Kilka minut później jego oddech zwolnił.
Emily patrzyła jak śpi.
I z uczuciem ścisku w piersi zdała sobie sprawę, że zaczyna czuć coś, czego nie powinna czuć.
Coś niebezpiecznego.
Coś, co może wszystko zepsuć.
Nie była jedyną osobą, która to zauważyła.
Za drzwiami Fatima przycisnęła ucho do drewna, usłyszała tylko ciszę, po czym cicho odeszła. Jej obowiązkiem było opiekowanie się pałacem.
A czasami obowiązek oznaczał wykonywanie telefonów, na które inni nie odważyliby się odpowiedzieć.
Następny poranek rozpoczął się od tego, że Emily wyciągnęła Samira z łóżka o szóstej.
Dosłownie.
„Wstawaj” – powiedziała, zrywając koc. „No dalej. Ruszaj się.”
Samir otworzył jedno oko i spojrzał na nią, jakby straciła rozum.
„Czy ty oszalałeś?” – zapytał.
„Nie” – powiedziała. „Ale będziesz, jeśli będziesz leżał w tym łóżku dwadzieścia trzy godziny na dobę”.
Rzuciła mu kapcie.
„Idziemy na spacer.”
„Spacer?” Usiadł obrażony. „Chcesz, żebym się przeszedł?”
„Tak” – odpowiedziała. „Nogami. Jedna stopa przed drugą. Znasz to pojęcie?”
„Oczywiście, że znam” – warknął. „Ale jestem chory”.
„Jesteś lepszy” – odparła. „Dużo lepszy. Teraz musisz odbudować siły”.
Skrzyżowała ramiona. „Więc wstawaj. Ubierz się wygodnie. Idziemy na spacer do ogrodu”.
Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę.
„A co jeśli odmówię?” – zapytał.
„W takim razie powiem Fatimie, że trzymasz czekoladę pod poduszką” – powiedziała Emily.
Zamarł. „Skąd to wiesz?”
„Jestem pielęgniarką” – powiedziała z samozadowoleniem. „Wiem wszystko”.
Piętnaście minut później byli już w wewnętrznym ogrodzie pałacu: marmurowa fontanna pośrodku, pachnące kwiaty, alejka z białych kamieni w cieniu palm. W powietrzu unosił się zapach kwiatów pomarańczy i odległego miejskiego smogu.
Samir, ubrany w prostą tunikę i buty do biegania, wyglądał jak więzień prowadzony na egzekucję.
„To jest śmieszne” – mruknął.
„Idź dalej” – powiedziała Emily.
„Moja godność zostaje zniszczona”.
„Twoja godność przetrwa. A teraz ruszaj nogami.”
Zaczęli iść powoli.
Samir lekko utykał, wciąż używając laski, ale poruszał się.
Po dwóch minutach zatrzymał się.
„Tam” – powiedział. „Szedłem.”
Emily odwróciła się, opierając ręce na biodrach.
„Przeszedłeś dziesięć jardów” – powiedziała. „Spróbuj jeszcze raz”.
„Emily—”
„Samir” – powiedziała tym samym tonem.
Prychnął, ale kontynuował.
Kiedy skończyli pełne okrążenie ogrodu — około pięciu minut — Samir praktycznie osunął się na kamienną ławkę przy fontannie.
„Muszę odpocząć” – mruknął. „Natychmiast”.
„Nic ci nie jest” – powiedziała Emily. „Weź głęboki oddech”.
„Nie mogę. Jestem wyczerpany.”
„Nie jesteś wyczerpany. Jesteś w złej formie.”
„Technicznie rzecz biorąc, to to samo” – argumentował.
Emily się zaśmiała.
„Jesteś dramatyczny” – powiedziała.
„Jestem realistą.”
„Jesteś rozpieszczony.”
Otworzył usta, żeby zaprotestować, ale powstrzymał się, gdy zauważył, że ona naprawdę się śmieje.
Ten dźwięk coś z nim zrobił.
Postanowił więc nie narzekać.
Za dużo.
„Jutro zrobimy to jeszcze raz” – powiedziała Emily, siadając obok niego na ławce.
„Jesteś nieugięta” – powiedział.
„Dziękuję. Dodam to do CV.”
W kolejnych dniach rutyna stała się rytuałem: poranne spacery, ćwiczenia oddechowe po południu, rozciąganie wieczorem.
A Samir narzekał.
Bardzo.
„To nie rozciąganie” – jęknął pewnego wieczoru. „To tortura”.
„Odetchnij i sięgnij” – powiedziała Emily.
„Wyciągam rękę.”
„Udajesz. Widzę.”
„Skąd to wiesz? Nie masz rentgenowskiego wzroku”.
„Tak, mam. W zestawie z irytującym pakietem pielęgniarskim.”
Fatima obserwowała wszystko z okna na drugim piętrze, trzymając w dłoniach filiżankę herbaty.
Po raz pierwszy od trzech lat szejk wyglądał na żywego.
A ta amerykańska pielęgniarka — ze swoimi niezdarnymi, pozbawionymi skrupułów sposobami — robiła to, czego nie udało się piętnastu profesjonalistom: sprawiała, że Samir chciał wyzdrowieć.
Fatima upiła łyk herbaty i pomyślała: Może ta dziewczyna jest najlepszą rzeczą, jaka mu się kiedykolwiek przytrafiła.
Jednak nie wszyscy się z tym zgadzali.
W pałacowym skrzydle medycznym dr Kamal, naczelny lekarz i zaufany człowiek rady królewskiej, z ponurą miną przeglądał najnowsze raporty Samira.
„Czuje się coraz lepiej” – powiedział jego asystent radośnie.
„Wiem” – odpowiedział dr Kamal, zamykając teczkę. „I w tym tkwi problem”.
„W czym problem?” – zapytał zdumiony asystent. „Czyż nie o to właśnie nam chodzi?”
„Nie, jeśli poprawa następuje dzięki nieautoryzowanym metodom” – powiedział dr Kamal. „Oddychanie. Medytacja. Spacery po ogrodzie. Improwizacja nie ma miejsca w królewskim traktowaniu”.
„Ale działa” – upierał się asystent.
„To nie ma znaczenia.”
Doktor Kamal odebrał telefon.
„Rada musi się o tym dowiedzieć” – powiedział.
Tymczasem w ogrodzie Emily próbowała nauczyć Samira medytacji.
„Zamknij oczy” – powiedziała.
“Dlaczego?”
„Bo tak to działa.”
„A co jeśli nie będę chciał zamknąć oczu?”
„Wtedy po prostu będziesz tam siedział jak uparty posąg” – odpowiedziała.
Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na trawie.
„Chodź. Usiądź tutaj.”
Samir patrzył na ziemię, jakby była to lawa.
„Na ziemi?” – zapytał.
„Tak, Wasza Wysokość. Na ziemi. Jak zwykli ludzie.”
„Nie jestem zwykłym człowiekiem” – mruknął.
„Dzisiaj jesteś” – powiedziała. „Usiądź.”
Westchnął, ale usiadł niezręcznie obok niej.
„To jest niewygodne” – poskarżył się.
„Przyzwyczaisz się. A teraz zamknij oczy i oddychaj.”
„Oddycham.”
„Oddychaj powoli.”
„Oddycham powoli.”
„Nie, oddychasz jak ktoś podrażniony.”
„Bo jestem zirytowany” – odparł.
Emily otworzyła oczy i spojrzała na niego.
Samir siedział ze skrzyżowanymi nogami, zamkniętymi oczami, zmarszczonymi brwiami i oddychał z determinacją człowieka, który zaraz wybuchnie.
Nie mogła sobie pomóc.
Zaczęła się śmiać.
„Co?” zapytał, otwierając oczy.
„Wyglądasz, jakbyś próbował rozwiązać niemożliwe zadanie matematyczne” – powiedziała.
„Próbuję” – powiedział. „To się nazywa medytacja”.
„Nie” – odpowiedziała. „To się nazywa napięcie udające pokój”.
Samir wpatrywał się w nią.
Potem, ku jej zaskoczeniu, on również się roześmiał.
Krótki, niski, szczery śmiech.
„Naprawdę uważasz, że jestem najgorszym pacjentem, jakiego kiedykolwiek miałeś?” – zapytał.
„Bez wątpienia” – odpowiedziała. „Ale też najzabawniejszy”.
Pozostali na ogrodowej podłodze, śmiejąc się jak dwoje zwykłych ludzi, którzy – choć na chwilę – zapomnieli o tytułach, oczekiwaniach i niewidzialnych ścianach.
To był jeden z najlepszych momentów Emily od kilku tygodni.
Aż do momentu, gdy głos doktora Kamala odbił się echem po ogrodzie.
„Panna Carter” – zawołał. „Muszę z panią porozmawiać. Natychmiast”.
Śmiech ucichł natychmiast.
Emily wstała i otrzepała trawę ze spodni.
Samir również wstał, a napięcie powróciło do jego ramion.
„Czego on chce?” zapytał Samir.
„Nie wiem” – powiedziała Emily. „Ale to nie może być nic dobrego”.
Miała rację.
Doktor Kamal przeszedł przez ogród z teczką pod pachą i wyrazem twarzy, który wyraźnie mówił: Masz kłopoty.
„Panno Carter” – powiedział. „Proszę ze mną. Mam pewne wątpliwości co do pani metod leczenia”.
Emily skrzyżowała ramiona. „Jakie obawy?”
„Porozmawiamy o tym prywatnie” – odpowiedział.
„Nie” – powiedział Samir, robiąc krok naprzód. „Omówimy to tutaj. Teraz”.
Doktor Kamal spojrzał na szejka i Emily, uśmiechając się cienkim, zimnym uśmiechem.
„Jak sobie życzysz, Wasza Wysokość” – powiedział. „Rada lekarska kwestionuje legalność metod stosowanych przez pannę Carter. I szczerze mówiąc, ja też”.
Emily poczuła ucisk w żołądku.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, po ogrodzie rozległ się ostry dźwięk wysokich obcasów.
Wszyscy się odwrócili.
Olśniewająca kobieta kroczyła ścieżką, jakby to był jej osobisty wybieg – turkusowa jedwabna sukienka, która podkreślała każdą krzywiznę, idealnie podkręcone ciemne włosy i nieskazitelny makijaż. Za nią, Rasheed Al-Hadi, brat Samira, podszedł z uśmiechem, który nie sięgał jego oczu.
„Samir” – wykrzyknęła kobieta, rozkładając ramiona. „Mój drogi kuzynie”.
Samir zamarł.
Emily zauważyła to natychmiast.
Nie był zadowolony.
„Lila” – powiedział Samir, wymuszając uśmiech. „Co za niespodzianka”.
„Mam nadzieję, że to będzie cudowna niespodzianka” – powiedziała.
Podeszła bliżej i pocałowała go w oba policzki.
„Rasheed powiedział mi, że czujesz się lepiej” – mruknęła. „Musiałam to zobaczyć na własne oczy”.
Rasheed dołączył do grupy, skinął głową i powitał doktora Kamala, po czym zwrócił wzrok na Emily.
„A ty pewnie jesteś tą słynną amerykańską pielęgniarką” – powiedział.
Emily wyciągnęła rękę.
„Emily Carter” – powiedziała. „Miło mi cię poznać”.
Rasheed uścisnął jej dłoń z niepotrzebną stanowczością.
„Dużo o tobie słyszałem” – powiedział. „Podobno wprowadziłeś tu kilka interesujących zmian”.
Słowo „interesujące” nie zabrzmiało jak komplement.
„Pozytywne zmiany” – wtrącił napięty Samir. „Emily okazała się niezwykle kompetentna”.
„Jestem pewien, że tak” – odpowiedział gładko Rasheed. „Ale myślę, że wszyscy się zgadzamy, że szejk potrzebuje czegoś bardziej tradycyjnego. Czegoś, co będzie zgodne z naszymi zwyczajami”.
„Z całym szacunkiem” – powiedziała Emily, krzyżując ramiona – „szejk potrzebuje skutecznego leczenia. A rezultaty mówią same za siebie”.
„Nieautoryzowane wyniki” – dodał szybko dr Kamal. „Nieautoryzowane metody”.
„Ma upoważnienie czy nie, i tak jest lepszy” – odparła Emily.
Lila, która cicho obserwowała całą sytuację, zaśmiała się cicho.
„Ojej, jaka oddana pielęgniarka” – powiedziała. „Masz szczęście, kuzynie. Rzadko można spotkać kogoś tak… zaangażowanego w swoją pracę”.
Emily poczuła skurcz w żołądku. W głosie Lili było coś słodkiego jak roztopiony cukier, ale dalekiego od szczerości.
„Lila, co cię tu właściwie sprowadza?” zapytał Samir.


Yo Make również polubił
Dlaczego nie należy sprzątać domu nocą?
Unikaj tego napoju, aby zmniejszyć ryzyko udaru mózgu i zawału serca
Wrastające paznokcie u stóp: Jak szybko i naturalnie sobie z nimi poradzić w domu
Zupa Warzywna na Odchudzanie